Witam
Chodzi mi o taką przekładnie:
- koło atakujące w postaci tarczy z naciętym spiralnym zagłębieniem ( tak jak na płycie
gramofonowej - tyle że "rowek" ma dużo większe wymiary)
- koło odbiorcze - walcowe - o zębach prostych (w przybliżeniu) umieszczone tak
że jego zęby wchodzą w 'rowek' na większym kole.
Osi kół prostopadłe do siebie, nie przecinające sie. Układ podobnie jak atak-satelita
w dyferencjale ale koło satelitarne jest inaczej zorientowane.
Pytania :
- jak się taka przekładnia może nazywać - oczywiście jeśli ma jakąś szczególną
nazwę . Z tego co kombinuje to jest to albo szczególny przypadek przekładni slimakowej
albo jakiś krańcowy przypadek przekładni hipoidalnej. Niestety w podręcznikach do PKM
które mam - takiego układu kół nie znalazłem.
- jak się to wymiaruje?? szczególnie chodzi o ten rowek. Wymiary poprzeczne - wiadomo
najłatwiej na przekroju - ale sam zarys ślimaka? . Podać tabelę kątów i odpowiadających
im promieni?? Tu, tak samo jak przy poprzednim pytaniu -Dobrzański nie pomógł.
- i pytanie cegła - jak dla takiego układu przeliczyć warunek samohamownosci
( dla zwykłego gwintu zaczyna się od równi pochyłej - ale w tym przypadku mam
duże co do tego wątpliwości.
Pytanie na razie z cyklu teoretycznych -próbuje zaprojektować specyficzną przekładnie
a nie lubię wyważać otwartych drzwi.
Nietypowa przekładnia - pytanie
-
Autor tematu - Nowy użytkownik, używaj wyszukiwarki
- Posty w temacie: 2
- Posty: 3
- Rejestracja: 21 lis 2006, 19:57
- Lokalizacja: Sosnowiec
Nietypowa przekładania
hej
Wiem że sprawność będzie miało niską - wszystkie ślimakowe mają niską a to będzie
przypadek szczególny.
Wytłumaczę całą ideę:
Chodzi o konstrukcje samoblokującego dyferencjału . Normalny dyfer rozdziela moment
tak, że w razie utraty przyczepności jednego z kół- wpada ono w poślizg. Jest kilka
typów dyfrów ( rodzina torsenów) które częściowo zabezpieczają przed poślizgiem.
Przekazują moment odwrotnie proporcjonalnie do obciążenia. Ale w przypadku kiedy
jedno koło np. wisi w powietrzu - i tak buksują.
Poza 100% blokadą i rosyjskimi mechanizmami DAK nie spotkałem rozwiązania które
by zabezpieczało przed poślizgiem w tak ekstremalnym przypadku.
A że lubię różne rzeczy wymyślać - wykombinowałem właśnie dyferencjał bazujący
na takiej dziwnej przekładni.
Jeśli się nie mylę - będzie się on zachowywał tak jak stosowany czasem w modelach
mechanizm bazujący na sprzęgłach jednokierunkowych. Czyli oba koła kręcą sie z
co najmniej tą samą prędkością- a na zakręcie zewnętrzne koło może się obracać
szybciej na skutek tarcia o nawierzchnię.
Ale żeby wiedzieć czy zadziała - trzeba przynajmniej policzyć;-) Bo może się okazać
że nie da się tak gęsto zrobić nacięcia na tarczy żeby mechanizm się blokował.
Wiem że sprawność będzie miało niską - wszystkie ślimakowe mają niską a to będzie
przypadek szczególny.
Wytłumaczę całą ideę:
Chodzi o konstrukcje samoblokującego dyferencjału . Normalny dyfer rozdziela moment
tak, że w razie utraty przyczepności jednego z kół- wpada ono w poślizg. Jest kilka
typów dyfrów ( rodzina torsenów) które częściowo zabezpieczają przed poślizgiem.
Przekazują moment odwrotnie proporcjonalnie do obciążenia. Ale w przypadku kiedy
jedno koło np. wisi w powietrzu - i tak buksują.
Poza 100% blokadą i rosyjskimi mechanizmami DAK nie spotkałem rozwiązania które
by zabezpieczało przed poślizgiem w tak ekstremalnym przypadku.
A że lubię różne rzeczy wymyślać - wykombinowałem właśnie dyferencjał bazujący
na takiej dziwnej przekładni.
Jeśli się nie mylę - będzie się on zachowywał tak jak stosowany czasem w modelach
mechanizm bazujący na sprzęgłach jednokierunkowych. Czyli oba koła kręcą sie z
co najmniej tą samą prędkością- a na zakręcie zewnętrzne koło może się obracać
szybciej na skutek tarcia o nawierzchnię.
Ale żeby wiedzieć czy zadziała - trzeba przynajmniej policzyć;-) Bo może się okazać
że nie da się tak gęsto zrobić nacięcia na tarczy żeby mechanizm się blokował.
