bartuss1 pisze:na ch im ten tytuł inż to nie wiem. pewnie chodziło o kase
Dokładnie to chodzi o stosunek kasa/nakład pracy na jej uzyskanie.

Porównując to do normalnej działalności gospodarczej naukowiec ma wielokrotny ZUS. Odwrócony. Nie musi płacić tylko dostaje.

Dostaje się pensję za pensum dydaktyczne (np. w roku 2 x 15 tygodni po 8-10 godzin (2 godziny = 90 minut) na tydzień, to i tak jest więcej niż wymagane) ustawić można sobie plan lekcji, że wyrobi się to w dwa lub trzy dni (albo i tylko w jeden semestr) i tyle razy pojawić się trzeba w pracy, a i tak jak się nie chce to można do pracy nie przyjść, zawsze się można czymś wytłumaczyć, albo podwładnego posłać na zastępstwo. Przykładowa wymówka którą słyszałem: "dzika ustrzeliłem ale muszę wrócić go znaleźć, siedźcie cicho i róbcie projekt".
Mając teraz parę dni wolnych w tygodniu trzeba sobie znaleźć jakąś robotę, żeby punkty produkować i jakieś publikacje napisać. Często młodzi lecą z kontynuacją tematu pracy dyplomowej, czasem szef w coś wciągnie, a czasem gie pomoże.
W takich warunkach jedni budują sobie ciepłe gniazdka naukowe i okopują się w swoich norkach aby zbytnio się nie wychylać i jakoś utrzymać, a inni tą swobodę potrafią przekuć w komercyjne wykorzystanie wiedzy, zarabiać na tym dodatkowe pensje i przy okazji robić z tego naukowe publikacje niezbędne do pięcia się po szczeblach kariery naukowej. Tacy aktywni tworzą zespoły badawcze i robią dobrą robotę we współpracy z przemysłem. Jest pełne zróżnicowanie. Na miejscu widać najczęściej beton i to co najbardziej mi przeszkadzało brak umiejętności podejmowania decyzji ale ludzi spotkać można bardzo różnych i jak się chce to można działać.
Ciekawostka z tą dydaktyką jest też taka, że trzeba być totalnym łamagą lub gnidą dla studentów, żeby ktoś na to zwrócił uwagę. Każdy robi to jak mu się podoba i nikt się nawet nie waży wtrącić.
Na studiach trzeba nauczyć się szybkiego przystosowywania do wymagań, rozpracowywania tematów których się nie znało i może się nie przydadzą, ale stanowią bardzo dobry trening i pod tym kątem zalecam do tych mniej ciekawych tematów podchodzić.