Pewnego dnia zatrzymałem swoją maszynę,ładnie wyczyściłem,zamknąłem,góra za miesiąc miałem wrócić.....miałem,już mija rok...
Żeby nie zwariować kupiłem kilka małych maszynek i po cichu wtargałem do piwnicy(no po cichu,ale pały i tak już były)
Patrzę na to małe gówno i przypominam sobie jak obrabiałem pakiet blach o średnicy ponad pół metra na iluminatory do jachtów(na blachach spiętych zawsze strach jest),a teraz włożę sobie szajbę fi 100 i cieszę się jak głupi.
Ech pier.....lone życie....
Ale ja wrócę...obiecałem to swoim maszynom

Pozdrawiam.