InzSpawalnik pisze:bo takie tokarki mikro sa sory ale do niczego

Do nauki są w sam raz, a w odpowiednim czasie przyjdzie pora i na bardziej sensowną maszynę np taką:
http://www.metaltechnics.pl/engine/php/store.php?id=174
Droższa raczej nie potrzebna, bo jak sie chce kilka elementów raz w miesiącu, to taniej wychodzi na wolnym rynku zamówić.

I wcale nie jest tak że jestem przeciwny obliczeniom. Miałem w rękach podręczniki akademickie od konstrukcji maszyn. Ale to nie jest temat do ogarnięcia w kilka wieczorów. Wolę się skupić na tym co już umiem. A obliczenia w razie potrzeby zlecić specjaliście. Mamy w końcu wolny rynek.

jasiu... pisze:Żeby coś, co może ważyć pół kilo nie ważyło pięć.

A z mojej tokarki co waży 1/3 wagi nutoola to się śmiejecie
W Polsce to akurat jak coś waży 5 razy tyle co mogłoby. To przynajmniej menele ci tego nie podpierdolą na złom.
Zwróćcie też uwagę na maszyny z początków XX wieku. Bardzo masywne z szajs-stali. Ale działaja po dziś dzień, nawet silniki diesla. Właśnie dzięki temu że dzięki masie są nie do odkształcenia. Nie to co chiński budżetowy szajs.

Oczywiście nie twierdzę że obliczenia do budowy maszyn są niepotrzebne. Ale to jeszcze przede mną, jak będę miał trochę więcej czasu. I chętnie kupię książki dla amatora jeśli ktoś poleci.
Na razie to muszę pomierzyć siły potrzebne do napędów moich przyszłych maszyn. A jak już będę miał potrzebne informacje. To zabiorę się za obliczenia... albo i nie. Bo jak mówi pewne powiedzenie: Jak masz coś robić źle, to nie rób tego wcale.
Czyli zlecę projektowanie komuś z odpowiednia wiedzą. Co i tak będzie opłacalne biorąc pod uwage ile czasu zaoszczędzę.

Przyznaję że jestem jeszcze głupszy niż gdy zadawałem pytanie. Ale co tam, niech będzie że nie będę hartował tej stali. Kupię pewnie zapas 40HM i to w niej będę wykonywał sensowniejsze elementy.


Ktoś tam napisał że stal powinno dobierać się po obliczeniach konstrukcyjnych. Tutaj są dwa haczyki w moim przypadku.
Po pierwsze ja raczej prototypuję, wykonanie wolę zlecać komus doświadczonemu. Np jakiś czas temu wytoczyłem element do łożyska wzdłużnego. Służyło mi to do tego aby zmierzyć opory ruchu jakich należy się spodziewać gdy obciąże je X kilogramami. A co za tym idzie dobrać silnik o odpowiednim momencie. To był element który nie musiał być wytrzymały, ale czasami taki element warto byłoby zahartować i użyć jakoś sensownie po pomiarach.
Po drugie u mnie z obliczeniami raczej krucho. Nie jest to wiedza zawarta w jednej książce i wymaga sporo czasu. Wychodzę raczej z założenia że lepiej więcej niż za mało

Masato pisze:Przecież kupiłeś ode mnie 40hm, c45 i c55.

Jedynie w postaci krążków. Muszę dokupić zapas prętów a one nie kosztują już tak tanio jak krążki. I nie mogę sobie pozwolić na zakupienie wszystkich 3 gatunków w przeróżnych średnicach
Co do tej 40HM, to niby ma tylko 32 HRC. Może faktycznie przesadzam z trudnością jej obróbki. Gorzej że po zahartowaniu ma do 60HRC Wykończenie takiego wałka na mojej małej tokareczce może być mocno upierdliwe czasowo.
Ja tutaj raczej szukam najtańszej stali którą można zahartować. No i żeby nie hartowała się aż tak mocno jak 40HM.
Precyzyjnie rzecz ujmując szukam czegoś ponad S355, co się hartuje ale niezbyt mocno i jest spawalne. Co byście polecili z własnego doświadczenia? W kartach katalogowych C45 i C55 nie znalazłem wykresu hartowania ani twardości maksymalnej.

A to na pewno. Ale pomimo że kupiłem tokarkę głównie do protypowania, to sam muszę też się czegoś nauczyć.
Jak już będę robił coś komercyjnie to pewnie wszystko zamówię u kogoś z doświadczeniem. Bynajmniej wałki, które ciężko wytoczyć bez odpowiedniej wiedzy.

Na razie jestem na etapie budowy warsztatu i magazynu. Kupiłem pręty z nierdzewki, ale jest za twarda do mojej tokarki. Kupiłem więc zestaw prętów S355 do nauki. Z tego co tu przeczytałem to muszę jednak kupić sensowniejszy gatunek stali. Podlegający hartowaniu ale dość miękki w stanie surowym. Na pewno odpada 40HM, ale nie wiem czy kupować C45, C55 czy jeszcze coś innego?

No to w sumie wszystko już wiem. Nie ma sensu bawić się w ulepszanie S355. Tą co kupiłem zużyję do nauki i na jakieś śmieciowe wałki.

No to teraz jeszcze tylko pytanie. Skoro mam małą tokarkę a chcę zrobić wałek. To jakiej miękkiej stali użyć, żeby można ją było potem zahartować. A i spawanie było by bardzo pożądane.

Widziałem, dlatego pytam co będzie po nawęglaniu.

Chodziło mi raczej o nawęglanie i hartowanie przed końcowym wykańczaniem.
Pewnie rozsądniej będzie zamówić odpowiednią stal. Ale jak zajdzie potrzeba zrobienia wałka do byle maszyny, to chciałbym wiedzieć czy da się potem poprawić sztywność S355.

Zamierzam też trochę się poduczyć toczenia na takiej taniej stali. I warto byłoby zrobić coś użytecznego.

Chciałbym zasiegnąć porady, czy ze stali S355 można zrobić wałek sensownej wytrzymałości?

Niska zawartosć węgla sugeruje że z hartowania raczej nic nie wyjdzie. Wyczytałem na forum że nawęglanie to długi ale dość łatwy proces. Może w ten sposób udałoby się uzyskać wyrób jakiejś sensownej jakości?
Czy ktoś z forumowiczów robił wałki z S355? Do jakiej maszyny i jak się sprawowały?

Mam poważny problem z kupieniem w okolicy czegoś innego. A na pół tony wałków wszelkich wielkości szkoda mi kasy.
Jakby dało się utwardzić S355 do sensownej wytrzymałości. To popróbowałbym coś z niej zrobić.