Pierwsze wrażenia z pracy na LD550
: 15 sie 2010, 21:51
No i stało się.
W zeszły piątek przywiozłem do warsztaciku nowiutkiego LD550, potem miałem urlop podczas którego me myśli były w warsztacie, a ciało gdzieś indziej. Wreszcie wczoraj namówiłem brata by pomógł mi wrzucić tokarynkę na tymczasowy stół.
Zaopatrzeni w: 2l oleju przekładniowego, puszkę smaru, kilka pędzli, butelkę Ludwika, stare prześcieradło (na szmaty), rozpoczęliśmy walkę z efektami niechlujstwa żółtych rączek.
Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało względnie czysto i solidnie, żadnej czerwonej mazi, tokarka mocno umocowana do palety. Potem włączyłem laptopa, otworzyłem wątek "LD550 jak smarować" i krok po kroku, zgodnie z załączonymi tam zaleceniami zaczęliśmy rozbierać tokarkę na czynniki pierwsze.
Po rozebraniu i umyciu całego suportu (dobrze, że mieliśmy czajnik=gorącą wodę) woda w misce była czarna, a na dnie pełno było jakiejś mazi. Potem odkręciliśmy silnik, osłonę gitary wraz z kołami i spuściliśmy brązową ciecz z przekładni wrzeciona. Otworzyliśmy przekładnię i tu znaleźliśmy pierwsze "kwiatki". W dwóch łożyskach spadła osłona kulek, (czy to je dyskwalifikuje?). Na dnie pełno było piasku, a kilka kół zębatych pomalowane było żółtą farbą. Po wyczyszczeniu ząbków i wybraniu piaskownicy zalaliśmy skrzynię olejem (wlaliśmy 1,2l). Nie zdecydowaliśmy się na wymianę uszkodzonych łożysk. Złożyliśmy gitarę, przykręciliśmy silnik. Założyliśmy kieł we wrzecionie i chcieliśmy sprawdzić bicie czujnikiem zegarowym. Nadmienię, że nigdy nie posługiwałem się tym przyrządem. Umieściliśmy statyw na suporcie, końcówką czujnika nacisnęliśmy z góry na czubek kła. Potem wyzerowałem czujnik i zacząłem ręką kręcić wrzecionem. Wskazówka nie odchyliła się nawet o 0,01mm. Zapytam teraz, czy tak się sprawdza bicie kła/wrzeciona?
Potem chciałem sprawdzić ustawienie konika względem wrzeciona ale zrobiło się późno i poszliśmy do domu.
Dzisiaj rano powróciliśmy do walki. Kieł w koniku przesunięty jest o około 0,2mm względem kła we wrzecionie w płaszczyźnie poziomej. Wiedziałem, że w tej płaszczyźnie konik jest regulowany. Niestety obie śrubki regulacyjne wydają się być za krótkie. Zakładam, że odkręcając jedną i wkręcając drugą powinienem być w stanie przesuwać konika w poziomie. Tymczasem obie śruby nie dotykają nawet wystającej kostki od spodu konika. Czy tak powinno być?
Odkładając tą sprawę na potem włączyliśmy silnik i pozwoliliśmy mu pohulać na wszystkich biegach (od najwolniejszego do najszybszego). Na niskich obrotach trochę chrobotało, na wysokich długo silnik nie wchodził na obroty. Naciągnęliśmy nieco mocniej pasek klinowy i od razu było lepiej.
Potem przykręciliśmy uchwyt tokarski, wszedł ciasno na zamek co mnie ucieszyło. Umocowaliśmy w uchwycie tulejkę od starego zawiasu. A gdy włączyliśmy silnik gołym okiem było widać bicie.
Okazało się, że pomimo dokręcenia śrub do końca uchwyt nie dochodzi dokładnie do zabieraka. Pamiętam, że ostatnio ktoś z forum miał podobną sytuację. Skróciliśmy śruby i wszystko wróciło do normy.
Założyłem jeden z noży o trzonku 12x12 jakie kupiłem na aledrogo w imaku i... Nóż wyraźnie jest pod osią wrzeciona. Biorę inny (też 12x12) i to samo. Brakuje około 2mm. Kładę nóż na blacie, sprawdzam suwmiarką odległość od blatu do czubka ostrza i jak nic jest 12mm. O co chodzi??? Kupiłem przecież nóż na płytki, (zgodnie z pozytywną opinią kolegów), by nie musieć od początku szlifować noży HSS. Wychodzi na to, że mój imak jest na noże o trzonku 14mm (a takich nie znalazłem na allegro). Wydaje mi się, że ktoś z forum też miał taki imak tylko nie mogę znaleźć tego wątku.
Co sądzicie o moich problemach:
- z łożyskami,
- sposobie pomiaru bicia wrzeciona,
- regulacji położenia konika,
- i 14mm imaku???
W zeszły piątek przywiozłem do warsztaciku nowiutkiego LD550, potem miałem urlop podczas którego me myśli były w warsztacie, a ciało gdzieś indziej. Wreszcie wczoraj namówiłem brata by pomógł mi wrzucić tokarynkę na tymczasowy stół.
Zaopatrzeni w: 2l oleju przekładniowego, puszkę smaru, kilka pędzli, butelkę Ludwika, stare prześcieradło (na szmaty), rozpoczęliśmy walkę z efektami niechlujstwa żółtych rączek.
Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało względnie czysto i solidnie, żadnej czerwonej mazi, tokarka mocno umocowana do palety. Potem włączyłem laptopa, otworzyłem wątek "LD550 jak smarować" i krok po kroku, zgodnie z załączonymi tam zaleceniami zaczęliśmy rozbierać tokarkę na czynniki pierwsze.
Po rozebraniu i umyciu całego suportu (dobrze, że mieliśmy czajnik=gorącą wodę) woda w misce była czarna, a na dnie pełno było jakiejś mazi. Potem odkręciliśmy silnik, osłonę gitary wraz z kołami i spuściliśmy brązową ciecz z przekładni wrzeciona. Otworzyliśmy przekładnię i tu znaleźliśmy pierwsze "kwiatki". W dwóch łożyskach spadła osłona kulek, (czy to je dyskwalifikuje?). Na dnie pełno było piasku, a kilka kół zębatych pomalowane było żółtą farbą. Po wyczyszczeniu ząbków i wybraniu piaskownicy zalaliśmy skrzynię olejem (wlaliśmy 1,2l). Nie zdecydowaliśmy się na wymianę uszkodzonych łożysk. Złożyliśmy gitarę, przykręciliśmy silnik. Założyliśmy kieł we wrzecionie i chcieliśmy sprawdzić bicie czujnikiem zegarowym. Nadmienię, że nigdy nie posługiwałem się tym przyrządem. Umieściliśmy statyw na suporcie, końcówką czujnika nacisnęliśmy z góry na czubek kła. Potem wyzerowałem czujnik i zacząłem ręką kręcić wrzecionem. Wskazówka nie odchyliła się nawet o 0,01mm. Zapytam teraz, czy tak się sprawdza bicie kła/wrzeciona?
Potem chciałem sprawdzić ustawienie konika względem wrzeciona ale zrobiło się późno i poszliśmy do domu.
Dzisiaj rano powróciliśmy do walki. Kieł w koniku przesunięty jest o około 0,2mm względem kła we wrzecionie w płaszczyźnie poziomej. Wiedziałem, że w tej płaszczyźnie konik jest regulowany. Niestety obie śrubki regulacyjne wydają się być za krótkie. Zakładam, że odkręcając jedną i wkręcając drugą powinienem być w stanie przesuwać konika w poziomie. Tymczasem obie śruby nie dotykają nawet wystającej kostki od spodu konika. Czy tak powinno być?
Odkładając tą sprawę na potem włączyliśmy silnik i pozwoliliśmy mu pohulać na wszystkich biegach (od najwolniejszego do najszybszego). Na niskich obrotach trochę chrobotało, na wysokich długo silnik nie wchodził na obroty. Naciągnęliśmy nieco mocniej pasek klinowy i od razu było lepiej.
Potem przykręciliśmy uchwyt tokarski, wszedł ciasno na zamek co mnie ucieszyło. Umocowaliśmy w uchwycie tulejkę od starego zawiasu. A gdy włączyliśmy silnik gołym okiem było widać bicie.
Okazało się, że pomimo dokręcenia śrub do końca uchwyt nie dochodzi dokładnie do zabieraka. Pamiętam, że ostatnio ktoś z forum miał podobną sytuację. Skróciliśmy śruby i wszystko wróciło do normy.
Założyłem jeden z noży o trzonku 12x12 jakie kupiłem na aledrogo w imaku i... Nóż wyraźnie jest pod osią wrzeciona. Biorę inny (też 12x12) i to samo. Brakuje około 2mm. Kładę nóż na blacie, sprawdzam suwmiarką odległość od blatu do czubka ostrza i jak nic jest 12mm. O co chodzi??? Kupiłem przecież nóż na płytki, (zgodnie z pozytywną opinią kolegów), by nie musieć od początku szlifować noży HSS. Wychodzi na to, że mój imak jest na noże o trzonku 14mm (a takich nie znalazłem na allegro). Wydaje mi się, że ktoś z forum też miał taki imak tylko nie mogę znaleźć tego wątku.
Co sądzicie o moich problemach:
- z łożyskami,
- sposobie pomiaru bicia wrzeciona,
- regulacji położenia konika,
- i 14mm imaku???