
Osobiście miałem kilka kolizji, na szczęście zakończonych najczęściej uszkodzeniem narzędzia.
Największy dzwon zdarzył mi się przy toczeniu rączek do frezarki. Zosia ma oryginalne z plastiku i szybko się połamały. Postanowiłem więc wytoczyć lepsze z płaskownika 10mm, już gdzieś na forum o tym pisałem. Do toczenia stożka, żeby ładnie to wyglądało, musiałem skręcić suport. Nie zauważyłem, że przy tym skręceniu posuw poprzeczny dojechał do końca i urwało mi szpilkę w napędzie śruby pociągowej. Moja tokarka nie ma niestety sprzęgła, dobrze że była ta szpilka z jakiejś miękkiej stali. Dodatkowa szkoda to ścisnęło nakrętkę mosiężną w napędzie poprzecznym suportu i musiałem wszystko rozebrać i dostroić. Dorobiłem też nową szpilkę z jakiegoś miękkiego gwoździa (jakiś bezpiecznik musi być) i po krzyku. Na szczęście skończyło się bez dodatkowych kosztów.
Drugi poważnie wyglądający dzwon, miałem wczoraj na Zosi. W moim nowym stole obrotowym jest taki wichajster do odblokowywania napędu ręcznego. Po zablokowaniu zabezpiecza się go śrubką. Niestety, z niewiadomego powodu śrubka ta się poluzowała i w pewnym momencie napęd się odblokował podczas frezowania i obróciło cały ten bałagan że aż strach... tak chrupło! W oczach miałem krzyże, bo wszystkie osie poblokowane i wydawało się że coś poważnego strzeliło. Nic wielkiego na szczęście się nie stało. Ułamało koniec freza i po krzyku. Stolik obrotowy cały, Zosia cała.
Mieliście warte opisania przygody w temacie, czy tylko ja jestem jakiś nienormalny?!


