jasiu... pisze:Na dzień dzisiejszy to mam pewność, że nie wiesz, kiedy stosuje się prawa autorskie, a kiedy ochronę patentową.
Myślę że wiem lepiej od Ciebie.
Prawo nie mówi kiedy się stosuje prawo autorskie a kiedy zamiennie prawo patentowe.
Patenty nie są obowiązkowe. Patent obowiązuje dopiero gdy coś opatentujesz. Nie jest tak jak zapewne myślisz, że jak jest wynalazek to od razu jest prawo patentowe (a przy okazji że wtedy już nie obwiązuje prawo autorskie).
Więc wyjaśniam:
Prawo autorskie obowiązuje zawsze (nawet dla wynalazków, i nawet dla wynalazków opatentowanych) gdy tylko coś ma przejaw indywidualności.
Prawo patentowe obowiązuje dopiero gdy coś opatentujesz. I prawo patentowe jest częścią prawa autorskiego, a nie jakimś innym prawem.
Natomiast to co napisałeś:
jasiu... pisze:Ale wytwór zdolnego operatora nie jest ani utworem, ani wynalazkiem.
gdyby nawet było prawdziwe, to tylko dowodziło by tego co napisałem: że pracodawca nie dostaje do tego praw autorskich.
Bo nie można mieć praw autorskich do czegoś co w ogóle nie podlega pod prawa autorskie.
Poczytaj:
https://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q= ... VjqCqAN8Sw
a zobaczysz że licencja jest nie tylko na wynalazki.
Jest też taki fragment:
Art. 12. 1. Jeżeli ustawa lub umowa o pracę nie stanowią inaczej, pracodawca, którego pracownik stworzył utwór w wyniku wykonywania
obowiązków ze stosunku pracy, nabywa z chwilą przyjęcia utworu autorskie prawa majątkowe w granicach wynikających z celu umowy o pracę i zgodnego zamiaru stron.
Który w zasadzie mówi że nie ma obowiązku przekazywania projektu (tzn. że nie wynika on z ustawy o prawie autorskim).
Nawet jeżeli szef bezpośrednio by zlecił projekt, ale byś mu go nie przekazał, to nie nabędzie on do niego praw.
A więc jeżeli autor tematu nie przekazał programu pracodawcy, to pracodawca na 1000% nie ma do niego praw.
Owszem może się on domagać udostępnienia tego programu, ale na podstawie umowy o pracę. A nie na podstawie praw autorskich.
Niektórzy tutaj zaś twierdzą że pracodawca ma te prawa autorskie automatycznie, już przez samo wykonanie programu przez pracownika. A tak po prostu nie jest. Projekt trzeba przekazać, a pracodawca musi go odebrać i zaakceptować. Dopiero wtedy nastąpi przekazanie praw.
Jeżeli pracodawca odebrał jedynie przedmioty, to projektu nie odebrał a więc praw do niego też nie.
jasiu... pisze:Bo idąc dalej w rozważaniach, to konwencjonalny tokarz chciałby pieniędzy za przyjęcie określonej ilości przejść noża przy gwintowaniu. A co? Również podzielenie wykonania gwintu na przejścia mógłby uważać za twórczość, albo domagać się opatentowania metody.
No i chce. Sam mam tokarkę. A jak ktoś coś chce to mówi żebym ja to wytoczył. Nie chce samemu mimo że tokarka stoi i noże leżą, a ja pozwalam tego wszystkiego użyć.
Bo działa tutaj wartość intelektualna. W wiedzy dotyczącej obróbki. Dobrania ilości przejść, itp.
I Ci ludzie właśnie mi płacą za dobranie ilości przejść. A nie za użycie tokarki, bo jak mówię: ja ją udostępniam za darmo tylko jakoś nikt nie chce skorzystać.
PS. Określenie utworu pracowniczego nie występuje w ustawach, ale występuje w orzeczeniach sądów:
http://orzeczenia.lublin.sa.gov.pl/cont ... -02-25_001
Na gruncie obecnie obowiązującej ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o Prawie autorskim
i prawach pokrewnych sytuacja powoda znajduje uregulowanie w art. 12 ust. 1 normującym problem tzw. utworów pracowniczych.
http://orzeczenia.ms.gov.pl/content/t-s ... -11-08_001
Czyli pod pojęciem utworu pracowniczego można rozumieć po prostu utwory wykonane w wyniku wykonywania obowiązków ze stosunku pracy. I to nie jest moja naciągana definicja, tylko definicja podawana przez orzeczenia sądów.