Strona 1 z 2

Opowieści dziwnej treści - jak to było w wojsku :)

: 20 gru 2016, 07:07
autor: eightbitter
Czytając wątek o remoncie mini lathe natknąłem się na dykteryjki o wojsku. Temat-rzeka, więc zaczynam :smile:

Też byłem w wojsku i miałem nabój kal. 23 mm oczywiście szkolny, czyli ze spracowaną spłonką, przewierconą łuską i usuniętym ładunkiem zapalającym (pocisk p-panc. zap.).
Otóż dnia pewnego szkoła postanowiła stworzyć muzeum Twierdzy Modlin. Syn był wtedy w IV czy V klasie podstawówki i spytał mnie, czy może ten nabój dać do muzeum. Zaniósł go, to nauczycielki mało się nie pos,ały, wezwali mnie do szkoły. Długo tłumaczyłem im, że to kawałek metalu, niebezpieczny tak samo jak długopis, tyle, że grubszy...

: 20 gru 2016, 10:55
autor: NFZ
Co za czasy żeby "tablicowym dekiem"(bo nawet nie szkolnym) się ekscytować - a co dopiero czepiać się...
Za gówniarza przywlokłem(coby ocenę z historii zaokrąglić w górę) do szkolnej rupieciarni pt. "kącik pamięci", niemiecką ósemkę w ślicznym stanie(brzechwy idealne, większość napisów czytelna).
Belfer się nawet nie zająknął że na odległość od niej czuć - jakoś tak jedyna łyżka która przełaziła przez gniazdo zapalnika, słabo dna sięgała :P



ps. co ma wspólnego z Modlinem sowieckiej proweniencji nabój? ;)

: 20 gru 2016, 11:29
autor: eightbitter
Tu było lotnisko wojskowe, najpierw niemieckie, potem nasze. Kulki robili w Pionkach i gdzieś jeszcze. Proweniencja rzeczywiście ruska, bo działko było ichniej konstrukcji, ale strzelało równie celnie jak jankeskie :mrgreen:

Teraz z lotniska latają Ryanair-y, twierdzę sprzedają po kawałku, ale jeszcze można tu spotkać dinozaury z CSL czy JW5401, że o Gąsiorach nie wspomnę. Ale wymierają zwolna :sad:

: 20 gru 2016, 20:24
autor: TomaszMkII
Łuska z ZU-23-2 jak mniemam :mrgreen:

: 20 gru 2016, 20:28
autor: rynio_di
Ja łuskami się nie bawiłem ale jako pamiątka z wojska mam świecznik wykonany z odłamków pocisków , Pięknie ,, pióra ,, starczyło mi tylko na 5-cio ramienny.

: 21 gru 2016, 00:03
autor: Petroholic
co do pamiątek z wojska to cośtam się znajdzie w piwnicy ale to nie o tym...

Bardziej opowieści:

Pewnego pięknego wrześniowego wieczora przyszedł rozkaz - w październiku jedziemy, a właściwie MIGI lecą na Drawsko na poligon z Hamerykanami :) Wiadomo przygotowania srata tata i przyszedł październik. Ziąb taki, że pazury wywija, leje ogólnie pogoda barowa. Pojechaliśmy. Pierwsze dwa dni rozbijamy obóz itd. wszystko pięknie idzie, śpimy w starym koszarowcu :) Minęło dwa dni z samego rana panika Hamerykany wjechały z pompą - desant sprzętu i ludzi z Herculesów, lądują Black Hawki, nad głowami śmigają eFy, pięknie. Pierwszy dzień organizacyjny, kadra się "integruje" i układa plany na najbliższe dni, przyszedł wieczór. Zapadła decyzja Hamerykany do koszarowca - nasi poniżej oficera won do miasteczka namiotowego. I tu pojawia się bohater historii chorąży SAPER. Z przydziału saper, z fantazji ułan. No i mu się niezbyt spanie w namiocie spodobało ale miał plan. Jako saper trotyl nosił w kieszeni, a lonty w drugiej :) Jak wiadomo magazynowany trotyl jest oklejony "folijką". Czerwony robi bum, zielony robi piękny dym :) Tak więc planowo zdejmujemy folijki z obu. Bumowy zabezpieczamy podpisując markerem i chowamy, a dymny oklejamy czerwoną folijką. Do kompletu idzie lont i ogień i tak płonący wrzucił Hamerykanom do koszarowca przez okno do sali na 1wszym piętrze. Desant zgromadzonych tam szwejków Hamerykańskich przez okno w krzaki niejednokrotnie razem z futryną lepszy od tego z rana :D Po chwili kupa dymu i śmiechu. Podobno chorąży do tej pory jest chorążym i nie zapowiada się aby kiedykolwiek awansował bo takie numery kręci często. Na dokładkę na tym samym poligonie zafundował nam ścinanie sosen na ognisko w całości sznurem prochowym :) A my Hamerykanom złoiliśmy du** w zawodach na małpim gaju ale tylko dzięki temu, że na końcu było strzelanie :) Na przeszkodach byli 2x szybsi od nas ale po czołganiu w błocie M16 trzeba było rozłożyć przed strzeleniem, a kałachy waliły z błotem w lufie :D

Takich historyjek mam z milion w głowie :) Kto był w woju wie, że połowy z nich nie da się opisać :) Wspomnienia do końca życia i nie do powtórzenia :) Gdzie się kończy logika, zaczyna się MON :D

: 21 gru 2016, 13:35
autor: eightbitter
Tomasz, łuska była od NS-23 lub NR-23, działka NS-23 na Iskrach, NR-23 na Limach, może i pasowały te naboje do "szyłki".

Gdy w 1974 roku trafiłem do Modlina, trwała reorganizacja. Zniknęło Centrum Szkolenia Lotniczego, Powstał pułk szkolny i tam zostałem inżynierem uzbrojenia. Jeszcze się dobrze nie rozgościłem, a d-ca dywizjonu tech. prowadzi mnie do lochów i pokazuje stertę działek lotniczych N-37, NS-23, NR-23 i parę kaemów Szkas.

-To ma stąd zniknąć! -gada.
-A to jest na stanie? Może do magazynu?
-Na żadnym stanie, to są lewe działka i mają zniknąć!

Co tu robić? 2 tony złomu, żebym miał garaż, to bym parę schował, na dzisiejsze czasy akurat by się przydały na kaczki.

Jakoś za dwa dni zjawili się ludzie z TSWL z Zamościa, z inżynierem się dogadałem, wrzucili na pakę i spokój.
Jakiś czas potem spotykamy się na odprawie rocznej.
-K...a, mało mnie gumowe ucho nie rozstrzelało za te działka, jak to, lewe, w wojsku? Jakoś się dowiedział...
Afera ucichła, a działka zostały pocięte to na złom, to na pomoce dydaktyczne.

Do dziś żałuję, że nie zostawiłem sobie na własny użytek.

: 21 gru 2016, 22:20
autor: M 52
Na początku lat 80 w szkolnej szatni kumpel pokazał granat, tzw.szyszkę, pięknie zrobiony z plasteliny. Miał chłopak smykałkę do lepienia. Natychmiast ktoś zawiadomił dyrektorkę, ale była to kobita starej szkoły. Żadnego cyrku nie zrobiła, z zainteresowaniem obejrzała granat, pochwaliła jakość kopii i poszła spokojnie do swoich spraw. Dzisiaj dzieciak nie miałby okazji nawet pisnąć, że to kopia.
Czasy w ogóle są nieprzyjazne dla ludzi odstających od wzorca. Nie wolno mieć zabytkowego naboju, bo jak przyjdą, to posadzą jak przestępcę. Musiałem oddać w dobre ręce śrutowy Gevelot z lat 20, znaleziony pod podłogą starego pałacu.

: 22 gru 2016, 12:00
autor: eightbitter
Jak się pochwaliłeś to musiałeś oddać.
Ja, będąc w ogólniaku, znalazłem w łóżku babci karabinek kal.22. To była broń ojca, babcia go przechowywała przez 20 lat, nazywała go "pani Kowalska". Dopiero w stanie wojennym stary , jak mówił, wrzucił go do rzeki i nie chciał pokazać gdzie.

: 22 gru 2016, 14:43
autor: Yogi_
Witam :-)
eightbitter pisze:może i pasowały te naboje do "szyłki"
Nie pasowały - ZU I ZSU mają dłuższą łuskę.