http://wiadomosci.onet.pl/poznan/w-chol ... ele/kxecec

Po zastanowieniu muszę Ci przyznać rację. Stoi za tym żelazna logika. To po prostu niemalże nie jest możliwe, żeby wszyscy po kolei: projektant, wykonawca, murarz-tynkarz, proboszcz, jego wikariusze i zakonnice, oraz wszystkie inne osoby które to widziały w trakcie powstawania i przed wmurowaniem, byli edukacyjnie tudzież biologicznie-mózgowo okaleczonymi przedstawicielami tzw "ciemnej masy propisowskiej". A to praktycznie wyklucza przypadek, czyli świadczy o celowym działaniu. To lepsza reklama dla parafii niż molestowanie ministrantów. I na dodatek legalne!diodas1 pisze:To zwykły zabieg z katalogu PR dzięki któremu tablica zwraca uwagę przechodnia a jej treść i osoby z nią związane na dłużej zapadają w pamięć. Gdyby nie ta jedna literka...
Niezupełnie. To nie jest grafika, cyferki, tylko tekst pisany z treścią. Na dodatek czytelną czcionką (w odróżnieniu do niektórych szyldów na prowincji, które nie sposób odszyfrować co tam niby po polsku stoi). Czytasz i od razu widzisz błąd. W swoim - owszem - można nie zauważyć od razu, bo tak naprawdę swojego się nie czyta tylko odtwarza z pamięci, chyba że po dłuższej przerwie albo w zmienionym układzie graficznym. Ale w cudzym? Widzi się od razu. Za wyjątkiem przypadków, gdy jakiś PRAWDZIWY POLAK nie zna mowy ojczystej na poziomie podstawówkowym. Co jest typowe w tej grupie i dotyczy praktycznie także całej reszty wiedzy szkolnej.oprawcafotografii pisze:E tam. To dziala tak, ze juz druga osoba sie nie zastanawia tylko realizuje...
Również się z tym nie zgodzę. To prawda, że przy dłuższych tekstach można przeoczyć błędy. Mnie się to zdarzyło robiąc stronę internetową, ale nie jeśli chodzi o tak krótki tekst, którego jeszcze nie robisz na zasadzie "kopiuj, wklej" tylko grawerujesz.oprawcafotografii pisze:E tam. To dziala tak, ze juz druga osoba sie nie zastanawia tylko realizuje