Strona 1 z 3

Powiedzonka naszych dzieci

: 09 mar 2014, 22:54
autor: BYDGOST
Zauważyłem, że w takich przypadkach jak np. Nasze Forum taki temat wcześniej czy później się pojawia. Może to rozluźni napiętą czasem atmosferę. No to ja zaczynam:

Mój najmłodszy, gdy był jeszcze w przedszkolu, przyszedł do mnie i zaczął wypytywać się: A kto to jest babcia? A kto dziadek?
No to mu tłumaczyłem, że mnie urodziła moja mama a dla niego to jest babcia itd.
Na drugi dzień odebrałem go z przedszkola i wracamy samochodem do domu a on coś cicho siedział na tylnym siedzeniu. Czułem, że coś kombinuje. I rzeczywiście, po chwili się odezwał:
- Tataaaaa ( dzieci tak fajnie przeciągają aaaaaa),
a psypomnij mi bo już zapomniałem:
ciebie urodziła BACIA czy DZIADEK?
Dobrze, że byłem blisko domu i wolno jechałem .....

: 10 mar 2014, 07:02
autor: bartuss1
a ciocia jest ku***? po perswazji, no dobra, ona jest tylko troszke ku***

: 10 mar 2014, 07:33
autor: gregor1975
Kiedyś poszedłem z czteroletnią damą na spacer po mieście. Mijaliśmy areszt śledczy, ona zapytała co to jest, że tam są kraty w oknach no to ja odpowiedziałem na miarę jej zrozumienia tematu. A oto jej relacja na ten temat złożona w domu:

Śpią na łózkach z kolcami. Nie mają poduszek ani prześcieradeł. Jedzą tylko chleb i wodę. Nie mają cukierków ani zabawek. :mrgreen:

: 10 mar 2014, 10:57
autor: HIHI18
Ja jeszcze pociech nie posiadam to napiszę jak to znajomych 4 latek budował zamek z piasku nad morzem:
Buduje sobie zamek i w pewnym momencie rzuca łopatką i mówi "Ja pier..."
Znajoma "co Ty powiedziałeś??"
mały "a bo już mnie to wszystko wkur...wia"

: 10 mar 2014, 11:08
autor: plot3d.pl
Mnie cąły czas śmieszy powiedzenie z kabaretu Tey (Smoleń), który na cały skecz zapożyczył od swojego malucha "A tam cicho być" ... pamiętacie? Chyba smoleń na chorobowym czy coś takiego.

[ Dodano: 2014-03-10, 11:08 ]
Mnie cały czas śmieszy powiedzenie z kabaretu Tey (Smoleń), który na cały skecz zapożyczył od swojego malucha "A tam cicho być" ... pamiętacie? Chyba smoleń na chorobowym czy coś takiego.

: 02 kwie 2014, 10:47
autor: Mario25
plot3d.pl pisze:Mnie cąły czas śmieszy powiedzenie z kabaretu Tey (Smoleń), który na cały skecz zapożyczył od swojego malucha "A tam cicho być" ... pamiętacie? Chyba smoleń na chorobowym czy coś takiego.

[ Dodano: 2014-03-10, 11:08 ]
Mnie cały czas śmieszy powiedzenie z kabaretu Tey (Smoleń), który na cały skecz zapożyczył od swojego malucha "A tam cicho być" ... pamiętacie? Chyba smoleń na chorobowym czy coś takiego.
pamiętam, chyba trzeba będzie jeszcze raz obejrzeć :D

: 02 kwie 2014, 13:41
autor: diodas1
Wracaliśmy już do domu kiedy zaczął niespodziewanie padać deszcz. Kupiliśmy więc migiem w kiosku naszemu maluchowi żółtą foliową pelerynkę. Idziemy sobie spokojnie a obok drepcze maluch w nowym fantazyjnym wdzianku, dumny jak paw. W pewnym momencie wyprzedza nas omijając kałuże pokurczony rowerzysta w przemokniętej podkoszulce. Nasz bąbel nie mógł przegapić takiej okazji i krzyczy za nim- " a ja mam akurat deszcz przeciwpłaszczowy!"

[ Dodano: 2014-04-02, 14:44 ]
W czasach słusznie minionych wracałem z rodzinką z wypadu na zakupy. Tramwaj, godziny szczytu, ludzie wracają z pracy albo jak my, z polowania na byle co w sklepach. Ktoś zlitował się i ustąpił nam miejsce siedzące. My deko skonani wyprawą a synek (2.5 roku) cały w skowronkach. Żona z tobołkami na kolanach a ja walczę z "żywiołem".Nudzi mu się więc szuka afery. Zaintonował "Więc gdybym miał kiedyś urodzić się znów- Tylko we Lwowie!" Parę osób podjęło wątek ale za chwilę znowu cisza- ludzie zmęczeni. Jakiś lekko podchmielony jegomość za nami narzeka że mu się podeszwa oderwała. Synek nabrał powietrza w płuca i mówi- trzeba skleić. Klejem. Najlepiej żywicą epoksydową. Zrobiło się ciszej, ludzie nadstawili uszy, co też bąbel jeszcze powie. Jakaś kobieta przed nami parskliwie kichnęła a ten z satysfakcją w głosie :Pomyślnych wiatrów!! Niektórzy się uśmiechnęli, nieszczęsna kobieta zarumieniła się i jedziemy dalej. W pewnym momencie zaniepokoiło mnie że synalek stracił wenę twórczą i siedzi wyjątkowo spokojnie. Przyglądam mu się a on coś żuje rzadkimi jeszcze ząbkami. Okazało się że obok naszego siedziska stał jakiś robotnik w kombinezonie i z pokaźną torbą zwisającą z ramienia. Tramwaj kołysał się na nierównych torach a torba synchronicznie zbliżała się i oddalała od naszego siedzenia. Z torby wystawała dumnie "zdobyczna" kiełbasa którą ten człowiek pewnie wystał w kolejce sklepu mięsnego. Była już znacznie nadgryziona... Ostatni odcinek drogi przebyliśmy na piechotę bo rozsierdzony maluch zaczął dopominać się następnego "gryza"

: 03 kwie 2014, 10:39
autor: Alvar4
Trochę mnie dziwi że 2.5 latek zna takie teksty i słowa co dorośli maja problem żeby je znać a co dopiero używać. Co Wy mu tam czytaliście do snu? Krzyżaków? Przeminęło z wiatrem? Pana Wołodyjowskiego? :mrgreen: No przeca się sam z telewizji tego chyba nie nauczył. U mojej szwagierki mały brzdąc ma teraz prawie trzy latka i jedyne co potrafi powiedzieć to ciocia ciocia i mama. Wszystko rozumie co się do niego mówi ale nie gada za bardzo. :grin:

: 03 kwie 2014, 12:11
autor: diodas1
Dziecko wychowywało się w domu gdzie oboje rodzice intensywnie pracowali i nie mieli czasu na dziecinne bla, bla. Pracowaliśmy w domu- działalność gospodarcza wielobranżowa o często zmienianym profilu. Raz było to malowanie obrazów na konkretne zamówienie, innym razem szycie kolekcji unikatowej odzieży, jakieś zabawki, abażury, odlewanie figur, naprawa skrzyni kalkulatorów i innych liczydeł dla sporej firmy... Aż trudno przypomnieć sobie wszystkie zlecenia. W takim tandemie humanistyczno- politechnicznym podejmowaliśmy się zadań "niemożliwych" Jednocześnie z doskoku, w chwilach wolnych trwało wykańczanie części budynku w którym już się zainstalowaliśmy. Między tym wszystkim dziecko które wszystkim się interesowało i zadawało tysiące pytań. Siadał koło mnie i po swojemu- a co to? Jakoś całkiem bezwiednie odpowiadaliśmy mu jak dorosłemu więc zapamiętywał różne pojęcia i nazwy. Mówiliśmy koło niego i do niego a on słuchał. Gdzieś tak przed ukończeniem drugiego roku życia "włączyło mu się gadanie" i wtedy było już z górki. Starałem się oczywiście zadbać o jego bezpieczeństwo, nie pozwalałem samemu włączać maszyn, miał swoje okulary ochronne :mrgreen: ale zawsze był gdzieś w pobliżu. Dzieci uczą się przez naśladowanie. Widział jak mieszałem w kaszcie zaprawę murarską i spodobało mu się. Nazwał to "błotkowaniem" Poszedł do żony, która akurat ślęczała nad swoją dłubaninką (malowała jakąś miniaturę) i pyta czy może sobie zrobić błotko w swoim pokoju. Żona nie odrywając wzroku od pracy mówi, możesz. Po pół godzinie zajrzała do niego bo zrobiło się cicho. Na środku pokoju na linoleum pokrywającym posadzkę (nie było jeszcze podłogi) synalek pracowicie małym wiaderkiem naniósł piasku i wody i zawzięcie miesza... Różnie bywało. Czasem praca w skupieniu, czasem grubsza rozróba, przyszli znajomi lub klienci a bąbel wciąż pod ręką więc się nasłuchał. Trzeba było pewnego razu pójść z nim do przychodni , bodajże na "bilans trzylatka" gdzie lekarz oceniał prawidłowość rozwoju dziecka. Obmierzył, obejrzał, obsłuchał i zaczął się wywiad. Maluch siedzi na podłodze koło żony, wyjątkowo cichutki. Lekarz zadaje pytania i coś notuje w formularzach. Pytanie- czy dziecko w ogóle mówi? A maluch spod biurka " kto pije i pali, ten nie ma robali" Lekarz wytrzeszczył oczy i od razu wypełnił kilka rubryk. W pokoju była też pielęgniarka. Wychodzimy, jeszcze nie zamknęliśmy drzwi a synalek na cały głos, z dziecinną szczerością- "ale ta pani brzydka!!!" Dużo wolniej rozwija się dziecko, które matka wrzuca do kojca, przysypie zabawkami i zostawia samo sobie, dopóki nie zacznie głośno płakać. Mały człowieczek potrzebuje ciągłej stymulacji. Trzeba do niego mówić i angażować w różne zajęcia. My swojemu nie kupowaliśmy tysiąca samochodzików i misiów. Dzięki temu rozwinął kreatywność a używał tego co mu w ręce wpadło.

Dwa maluchy w piaskownicy: Co jesz? Mięsko. Skąd masz? Samo przypełzło.

: 03 kwie 2014, 16:02
autor: Tomciowoj
U siostry podczas remontu mieszkania jej szwagier odrywał drewniane listwy przypodłogowe. A że zasmarowane farbami i lakierami trzymały jak diabli. Zaparł się zdrowo, naciągnął jeden koniec i trach. Puściła. Niestety pech chciał, że jej 5 letni syn kręcił się w pobliżu i dostał biedak listwą w twarz.
Na drugi dzień siostra odprowadza go z fioletowym plackiem na policzku do przedszkola. Przedszkolanka od progu pyta:
- Mateusz, co ci się stało?
A mały na to:
- Wujek walnął mnie ścianą.
Siostrę zatkało, w najbliższych dniach spodziewała się wizyty opieki społecznej.