wykształcenie

Tu można porozmawiać na dowolny temat nie koniecznie związany z tematyką maszyn i CNC

Autor tematu
pawpol90
Czytelnik forum poziom 3 (min. 30)
Czytelnik forum poziom 3 (min. 30)
Posty w temacie: 4
Posty: 33
Rejestracja: 13 wrz 2012, 20:16
Lokalizacja: śląskie

wykształcenie

#1

Post napisał: pawpol90 » 07 lip 2013, 12:22

witam
Sytuacja wygląda tak, że zastanawiam się poważnie nad planami na przyszłość i potrzebuję porady osób siedzących w branży.
Mam 23 lata, od ponad 2 lat pracuję jako operator CNC w niedużej firmie, od kilku miesięcy jako samodzielny operator frezarek konwencjonalnych, CNC i tokarki CNC (ustawianie, pisanie prostszych programów z ręki, dobieranie technologii, mocowań itd.).
Sytuację w CV mam całkiem niezłą, ponieważ z zawodu jestem technikiem mechatronikiem, a moja specjalizacja to była Technologia i programowanie maszyn CNC. Oprócz tego miałem okazję skończyć kurs operatora CNC oraz Auto Cada i Inwentora.
Mój problem polega na tym, że zastanawiam się co dalej... Czy ograniczyć ilość pracy i zainwestować w studia kierunkowe zaoczne i najbliższe 5 lat poświęcić nauce i zostać MGR INŻ z 7-letnim doświadczeniem, Czy cieszyć się tym co mam, popracować jeszcze rok - dwa, zarabiać dobrą kasę, zdobywać doświadczenie pracując od rana do wieczora, poduczyć język, wyjechać na rok-dwa za granicę i po powrocie high life :)

Pytam tutaj, ponieważ mimo, że uważam że jedno i drugie rozwiązanie może być dla mnie dobre, to jednak i tak jest to dla mnie bardzo trudna decyzja. Jestem młody, wiec i ambitny dlatego myślę o studiach, ale wiem, że życie i realia wszystko weryfikują i starsi, doświadczeni mogą powiedzieć że studia to tylko papierek.. i nie koniecznie będę dzięki niemu zarabiał w przyszłości x więcej, a nawet mogę na nim stracić

Liczę na pozytywną reakcje na moje pytanie i szczere odpowiedzi, bez docinek :)

Pozdrawiam :)




jasiu...
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 4
Posty: 5775
Rejestracja: 14 lip 2007, 19:02
Lokalizacja: Westfalia

#2

Post napisał: jasiu... » 07 lip 2013, 15:19

Jest jeszcze trzecia możliwość. Poduczyć język i wyjechać za granicę na stałe. Bo po dwuletniej pracy za granicą high life nie będzie trwało więcej niż trzy miesiące. Niestety, sam wiem coś o tym, że apetyt rośnie w miarę jedzenia :lol:

Tak na marginesie, Krombacher wcale nie jest gorszy od Tyskiego.

A poważnie. Kiedyś mówiono, że w przemyśle, jak w wojsku. Są potrzebni szeregowcy (pracownicy wykwalifikowani), kadra podoficerska (czyli technicy) i dowódcy, czyli inżynierowie. To wszystko się obecnie popieprzyło i niedouczony inżynier często smaży kotlety w fastfoodach, a wielkie pieniądze robią osoby, którym nawet matury nie udało się zdać, bądź nie mieli na nią czasu. Pomyśl, po co ci ten tytuł? Chcesz sobie przedłużyć okres beztroskiej młodości? Uciekasz przed podjęciem odpowiedzialnej decyzji np. o stałej partnerce, założeniu rodziny, wyborze miejsca na osiedlenie się? Jeśli nie, to co, twoim zdaniem mają ci te studia dać i jakiej wiedzy nauczyć? Akurat tak się składa, że mam pewne wspomnienia i wiem, ile trzeba czasem samozaparcia na wieczorowych studiach. Skoro jest ci to potrzebne, to zysk z tytułu musi zrównoważyć te wyrzeczenia. Zrównoważy? Czego się spodziewasz?

Bo jeśli masz zamiar zrezygnować z zawodu i zostać np. konstruktorem, to jasne. Podobnie, jeśli masz szanse na awans, chcesz zostać np. kierownikiem obróbki w firmie. To też miałoby sens, tyle że czasem wiąże się to z przynależnością do pewnej grupy społecznej (czytaj "znajomych, bądź rodziny szefa").

Mnie pisac łatwiej, wsiąkłem trochę za granicą, nie wyobrażam sobie powrotu. Może pogadasz z dziewczyną, jeśli ją masz i razem zdecydujecie. Czy możecie razem wyjechać, czy macie jakieś szanse na mieszkanie i pracę w Polsce? Czy chcecie się dorabiać za wszelką cenę, czy raczej korzystać z życia, na ile to możliwe? Ty podejmij decyzję, to twoje życie.


Autor tematu
pawpol90
Czytelnik forum poziom 3 (min. 30)
Czytelnik forum poziom 3 (min. 30)
Posty w temacie: 4
Posty: 33
Rejestracja: 13 wrz 2012, 20:16
Lokalizacja: śląskie

#3

Post napisał: pawpol90 » 07 lip 2013, 15:58

Dokładnie. Kwestia jest taka, że niektórzy w moim wieku zaczynają już myśleć przyszłościowo o rodzinie, stabilizacji, itp. Więc studia zabrałyby mi tą możliwość co najmniej do skończenia 27 lat. Trzeba byłoby się temu w całości poświęcić.. I dlatego zadaję pytanie czy warto się poświęcić tak jak mówisz, co mi ten papier da.. Bo w 5 lat jak ktoś potrafi w życiu kombinować i sobie radzić, a ja taki jestem, może osiągnąć dużo więcej
Jeżeli chodzi o wyjazd zagraniczny.. ja jednak jestem zwolennikiem swojego ukochanego miasteczka na podkarpaciu i mam życiowe plany by się dorobić na mieszkanie, wesele i trochę jeszcze, choćbym miał pracować po 280 godzin w miesiącu tak jak obecnie i wrócić i cieszyć się życiem wśród swoich

Polska jest wspaniałym krajem! Wyjechać można za granicę w celu dorobienia, odłożenia, ale jestem typem człowieka który nie potrafiłby żyć na "obczyźnie" mimo, że miałby tam 'high life'

ps. póki co jestem singlem więc mogę sobie robić z życiem co mi się podoba :razz:


dance1
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 1
Posty: 3099
Rejestracja: 11 mar 2007, 22:42
Lokalizacja: G-G

#4

Post napisał: dance1 » 07 lip 2013, 16:16

Także sobie mówiłem, wyjadę na trochę, odłożę, wrócę i będzie lux.
Teraz po 8 latach nie potrafię się odnaleźć w Pl, tylko wakacje wchodzą w grę bo żyć już raczej bym nie umiał. Nawet nie chodzi o $, źle w ojczyźnie nigdy nie zarabiałem.
Chodzi o podejście ludzi do życia, kwaśna mina na codzień, co tam będę pisał każdy to zna.

2 studia skończyłem w Uk, (w wieku 33lat) pierwsze niby dobre ale inaczej na świstek patrzyli :razz: .
Znam wielu którzy po latach wrócili do Pl i znowu wszystko w Uk od nowa zaczynają.
Myślę że jak chcesz wyjechać to daj sobie max 1rok, podszkol język, może jakiś college weekendowy znajdź i wracaj do Polski, po tym czasie szanse na powrót zmaleją.
Tak z życia i obserwacji.
Ciężki wybór, ale takie życie.
Powodzenia życzę. :wink:
Ostatnio zmieniony 07 lip 2013, 21:11 przez dance1, łącznie zmieniany 1 raz.


jasiu...
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 4
Posty: 5775
Rejestracja: 14 lip 2007, 19:02
Lokalizacja: Westfalia

#5

Post napisał: jasiu... » 07 lip 2013, 18:21

dance1 pisze:Także sobie mówiłem, wyjadę na trochę, odłożę, wrócę i będzie lux
I taka jest prawda.

Po pierwsze, wyjeżdżając na planowane 2 lata tracisz dotychczasową pracę. Będziesz miał do czego wracać?

Po drugie, najpierw dowiedz się, jakie są realia, a później pisz. W Niemczech masz możliwość pracować maksymalnie 10 godzin dziennie (daje to 2 godziny nadliczbowe max.). Takie są ustalenia ze związkami zawodowymi (IGMetal). Zapomnij o 280 godzin w miesiącu. No chyba, że zatrudnisz się przez polskiego pośrednika, wówczas czasem język nie jest potrzebny, tyle że za te kupę godzin dostaniesz grosze, plus jakąś norę do mieszkania, za którą oczywiście będziesz musiał płacić pośrednikowi. Mało tego, tutaj system podatkowy jest tak zrobiony, że nadliczbowych się zwyczajnie nie opłaci robić. Czemu - ano bo do 8 tysięcy Euro rocznie masz dochód zwolniony od podatku. Natomiast wszystko, co zarobisz powyżej 25 tys. € opodatkowane jest stawką 45 procent. Do tego dochodzi obciążenie opłatami na kasę chorych, podatkiem kościelnym, tu naprawdę nie zachęcają do nadliczbowych. I słusznie, bo w 40 godzin w miesiącu zarobisz i na godziwe życie, z wczasami na Kanarach i na to, żeby trochę odłożyć, choć nie na dom w Polsce, bo to już nie te czasy. To już łatwiej byłoby ci ten dom w Niemczech wybudować (zniżki, tanie kredyty). Mam kontakt z Polską i wiem, jak obecnie w Polsce zrobiło się drogo.

Po trzecie - jak tu mieszkasz, to chociażby rodzinne na dziecko to 184 €. New spomnę, że po dwóch latach masz szansę na umowę na czas nieokreślony. To trochę jest warte, a nawet jak się coś stanie, to zasiłek dla bezrobotnych większy no i rynek pracy nieporównywalny. Bezrobotnych mniej.

Nie, nie myśl, że cię przekonuję, ja po prostu wiem, jak się kończą takie plany. Do dobrego łatwo się przyzwyczaić, a uwierz mi, są miasteczka równie piękne, jak te na podkarpaciu. Owszem, jak masz naturę cebulaka (tak się określa żargonowo ludzi, którzy oszczędzają na wszystkim, a cebula jest dla nich podstawą menu, bo zdrowa i TANIA), to się może i czegoś dorobisz. Na fundamenty domu wystarczy, może nawet i ściany wyciągniesz, tylko czy będziesz wówczas miał jeszcze do czego wracać? Znajdziesz pracę?

Z drugiej strony to idąc na studia, w wieku 27 lat nie masz niczego (studia kosztują, a czasu na pracę mniej). Kiedy masz zamiar się ustabilizować, dorobić czegoś, założyć rodzinę? Owszem, satysfakcja może i będzie, ale te atrakcyjniejsze dziewczyny będą "znowu wolne". To może jednak o życiu osobistym lepiej pomyśleć, a na studia i owszem, na jakąś pedagogikę się zapisać, bo tam dziewczyn więcej?

Decyzja należy tylko do ciebie, nikt za twoje życie odpowiedzialności nie może brać.


barola
Specjalista poziom 2 (min. 300)
Specjalista poziom 2 (min. 300)
Posty w temacie: 1
Posty: 387
Rejestracja: 30 sty 2011, 22:34
Lokalizacja: monaghan

#6

Post napisał: barola » 07 lip 2013, 18:24

pawpol90 to że Polska to piękny kraj to się zgadzam ale ludzie i ich podejście do drugiego to inna sprawa. Moja żona też nie wyobrażała sobie życia za granicą ,a teraz ona jak i "dzieciaki" w college nie chcą wracać do kraju,bo tu się żyje lepiej pomimo że jest gorzej niż np.5 lat temu.co do papierka to zauważyłem że w Polsce nadal się zwraca uwagę bez względu na to co dana osoba ma w głowie.
Co do reszty to odpowiedział dance1


kamiloperator
Sympatyk forum poziom 2 (min. 50)
Sympatyk forum poziom 2 (min. 50)
Posty w temacie: 1
Posty: 62
Rejestracja: 07 sty 2013, 12:05
Lokalizacja: północ

#7

Post napisał: kamiloperator » 09 lip 2013, 08:09

popatrz na to tak. bedziesz miał 27lat jak skonczysz studia, czyli młody wiek + 6 lat doświadczenia jako samodzielny operator, czyli fachowiec. do tego inżynier. jak dla mnie zadatki na konstruktora / technologa. a nawet za granicą taki zarobi znacznie więcej niz operator. jak dla mnie studia w Twoim przypadku to bardzo dobra inwestycja ;) pod warunkiem ze jestes w stanie ogarniac czasowo


Autor tematu
pawpol90
Czytelnik forum poziom 3 (min. 30)
Czytelnik forum poziom 3 (min. 30)
Posty w temacie: 4
Posty: 33
Rejestracja: 13 wrz 2012, 20:16
Lokalizacja: śląskie

#8

Post napisał: pawpol90 » 14 lip 2013, 11:26

a jest tu ktoś, kto studiował na jakimś kierunku inżynierskim na politechnice zaocznie?
zastanawiam się czy bardzo ciężko jest się utrzymać i w ogóle ogarnąć.. już jestem 3 lata po maturze, po technikum. do tego sporo pracuję..

Awatar użytkownika

noel20
ELITA FORUM (min. 1000)
ELITA FORUM (min. 1000)
Posty w temacie: 4
Posty: 1395
Rejestracja: 02 lip 2010, 07:15
Lokalizacja: Białystok

#9

Post napisał: noel20 » 14 lip 2013, 15:32

Cześć
ja jestem po zaocznych.
Po skończeniu liceum samochodowego poszedłem na zaoczne AiR na PB i dzienne studium informatyczne. Po skończeniu studium zacząłem prace w BAT na produkcji w systemie trzyzmianowym i dalej zaoczne studia ciągnąłem.
Po skończeniu pierwszego stopnia zacząłem drugi, też zaocznie. Tym razem MiBM, bo AiR nam nie otworzyli. Za mało nas było.

Jakiś czas po skończeniu studiów zmieniłem pracę. Miałem wykształcenie i doświadczenie w światowej korporacji z dostępem do nowych technologi. Teraz pracuje na jedną zmianę jako konstruktor i robię trzeci stopień.

Moje studia wyglądały tak, że plecak otwierałem w piątek po południu i zamykałem w niedziele wieczorem. Na pierwszym roku trochę więcej trzeba było się uczyć, ale jakoś szło. Do tego jakiś sprawozdania dochodzą.

Sprawa wygląda ta, że jak nie pójdziesz na studia, będziesz za 20 lat extra doświadczonym robotem orającym na maszynie. Jak będzie w firmie stanowisko do obsadzenia jakiegoś kierownika, brygadzisty czy coś takiego, zawsze będą brać kogoś po studiach. Mimo, że się będziesz nadawał lepiej, to nikt cię nawet nie zapyta, bo nie masz papierka. Teraz, żeby zaprosili na rozmowę trzeba mieć papier, a żeby dostać pracę, mieć doświadczenie, trochę oleju w głowie i na rozmowie pokazać co się umie.

Więc przez najgorszy okres studiów (początek) miałem wprawdzie luz i trochę więcej czasu poświęciłem, a później jakoś szło. Teraz wykończyłem nowe mieszkanie, mam fajny samochód, narzeczoną, z którą jestem ponad 5 lat(którą poznałem na pierwszym stopniu zaocznych, pracując i 100km ode mnie mieszkała), dobrą pracę i dalej studiuję. Cały czas studiuję właściwie :P

Myślę, że za granicą będzie tak samo. Zatrudnisz się na jakimś robotniczym stanowisku i będzie ci się wydawało, że dobrze zarabiasz, ale jak po roku wrócisz to kasa szybko się wyczerpie. Jak zostaniesz tam, dalej będziesz robolem i pewnie daleko nie awansujesz bo żadnego papierka nie masz. Tam więc też dorobić się domu łatwo nie będzie, a jak teraz ci się obecna praca podoba i myślisz, że chcesz ją wykonywać cały czas to się mylisz. Za 10-15 lat nie będziesz chciał tak robić i na takich obrotach biegać dookoła maszyn. Poczujesz się zmęczony i bardzo byś chciał gdzieś sobie od 8 do 16 spokojnie przed komputerkiem za biurkiem siedzieć, nie nosić roboty do domu, mieć czas dla rodziny i posiedzieć przed tv z piwkiem.


jasiu...
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 4
Posty: 5775
Rejestracja: 14 lip 2007, 19:02
Lokalizacja: Westfalia

#10

Post napisał: jasiu... » 14 lip 2013, 19:24

noel20 pisze:Myślę, że za granicą będzie tak samo.
Myślisz, a ja wiem, że będzie inaczej. Przynajmniej w Niemczech bardzo ważna jest praktyka w konkretnej branży. Jeśli chcesz być konstruktorem, to musisz od początku iść w tym kierunku. Inaczej Niemiec pomyśli, że jesteś osobą niezdecydowaną, która nie wie, czego chce, zmienia zawód i nie wiadomo, czy warto w ciebie inwestować, bo a nuż znów pomyślisz, żeby zawód zmienić? Poza tym tu papierki są naprawdę nieistotne. Kierownik produkcji w mojej firmie studiów żadnych nie skończył, po prostu przeszedł całą drogę kariery, od ausbildungu począwszy, poprzez tytuł technikera (zdobyty w czasie pracy) i swojej wąskiej specjalności jest naprawdę rewelacyjnym fachowcem. Bo w Niemczech przynajmniej mają świadomość, że tytuły nie gwarantują niczego, a liczy się przede wszystkim umiejętność wykorzystywania potrzebnej wiedzy.

Zdania "i na takich obrotach biegać dookoła maszyn" nie rozumiem. Tobie się wydaje, że neoniewolnictwo występuje jeszcze gdzieś poza Polską? No to przynajmniej w firmach, które ja znam, żadnego biegania nie ma. Panowie z IGMetal pilnują!

Pracowałem "z komputerkiem" a jutro zakładam czterotonowe walce na tokarkę. I wiesz, wolę to drugie. Głowa jakby mniej boli, a już stanowiska z odpowiedzialnością za ludzi, to ja nie chcę za żadne pieniądze. Wolę do emerytury robić to, co robię.

Nie, ja nie chcę sugerować, czy warto studiować, czy nie (sam trzy razy w tygodniu wieczorami odwiedzałem politechnikę). Ja tylko chcę zwrócić ci uwagę, że nie można polegać na wyobraźni, by pisać o tym, o czym się nie ma pojęcia. Owszem, jest ciężko, ale z zupełnie innych powodów, niż te, które wymieniasz.

Aha - czasu mi nie brakuje, bo więcej niż 10 godzin dziennie pracować mi nie wolno. No i 28 dni urlopu. Wystarczy, tym bardziej, że pierwsze cztery dni pracujemy po 8.5 godziny, a w piątek tylko sześć. Weekendy są dłuższe.

ODPOWIEDZ Poprzedni tematNastępny temat

Wróć do „Na luzie”