Ten sie nie myli, kto nic nie robi.
Przecież kolizja nie była wynikiem celowego działania. Zawsze może się zdarzyć, ot miało wyjechać na 180, ale wpisując nie zauważyłeś, że za słabo wcisnąłeś zero i przejazd masz na wysokości 18. To tylko przykład, następnym razem będziesz wiedział, bo człowiek się na błędach uczy, a więc pewne doświadczenie ci dochodzi.
Wszystko zależy od szefa. Normalny zrozumie, że mogło ci się to zdarzyć. Dużo zależy od strat. U mnie w firmie trzeci raz jest wymianiane wrzeciono na CTX Beta, a szpindeldoktor za każdą wizytę bierze ponad 20 tys. euro. Znam w Polsce firmę, gdzie każda kolizja (raz na kwartał), to utrata narzędzia za 2.500 zł. Szefostwo mądre, to rabanu nie robi. Ot co? Zwolnią obecnego, to następny niby kraszu nie zrobi?
Co ważne, wskazana byłaby jakaś twoja inicjatywa. Nie wiemy, jak zorganizowana jest twoja firma, jakie są straty. Co poszło, jeśli geometria, to da się ją pewnie ustawić. Pytanie - robicie to sami (ustawiacz powinien to umieć), czy ktoś z zewnątrz. Oczywiście, jeśli są jakieś straty w rodzaju opóźnienie robót, deklaracja, że przyjdziesz dodatkowo, choćby w sobotę, żeby to nadrobić jest jak najbardziej wskazana.
A jeśli rzeczywiście szef jest na tyle głupi, że doświadczonego w kolizjach pracownika chce zamienić na takiego, który kolizji nie zrobił i właśnie czeka na pierwszą okazję - no cóż, takiego szefa to ja bym miał gdzieś. Aha -
http://www.pip.gov.pl/html/pl/doc/k0000005.pdf - bo to konkret. Maksymalnie 3 pensje (Art. 119), z tym, że pracodawca musi zgodnie z art. 116 wykazać okoliczności uzasadniające odpowiedzialność. W praktyce jest to bardzo trudne, no żebyś chociaż był pijany, albo w inny sposób jawnie się do tej szkody przyczynił, a tak, to niewiele może ci zrobić. Ot za wcześnie powierzył ci bardzo odpowiedzialne zadanie. Ale po premii, jak macie, polecieć może i tu może trochę zaboleć.