Nic nie pieprznie. Jeśli trzeba przyjdzie kolejna korekta jak w 2007 i tyle. Co niby by miało pieprznąć? Przecież gospodarka jest jak płyn - dostosowuje się do kształtu naczynia, czyli warunków. Pieniądze się przesuwają z jednego miejsca w drugie i to wszystko. Nic co dziś znamy nie jest stałe i gwarantowane w przyszłości. Zmieniają się stosunki społeczne, kształt społeczeństw. Zasady pracy, zarabiania, zasiłkowania, emerytur są takie tu i teraz. Jutro będą inne, bo sytuacja będzie inna.
Ludzie mają skłonność do stabilizowania obrazu rzeczywistości, i mają pretensje że klimat inny, że ceny inne, odsetki w banku inne, że warunki pracy inne, że ochrona zdrowia inna, a nawet że tramwaje inaczej kursują
Już od długiego czasu na zachodzie trwa proces podrażania czasu pracy i skracania czasu pracy. Bo gospodarka tego wymaga i stosunki społeczne tego wymagają. My jesteśmy na przejściowym etapie i wszystko zmienia si.ę dynamiczniej, ale dostosowuje się do tego co jest w reszcie cywilizowanego świata, SIŁĄ RZECZY. Bo we współczesnym świecie granice państw mają coraz mniejsze znaczenie dla poszczególnych gospodarek.