Mała rozkmina Żółtodzioba. Spawanie czy CNC??

Tu można porozmawiać na dowolny temat nie koniecznie związany z tematyką maszyn i CNC

Autor tematu
Pankiew
Nowy użytkownik, używaj wyszukiwarki
Nowy użytkownik, używaj wyszukiwarki
Posty w temacie: 3
Posty: 8
Rejestracja: 10 lut 2011, 17:53
Lokalizacja: Klepacze

Mała rozkmina Żółtodzioba. Spawanie czy CNC??

#1

Post napisał: Pankiew » 18 cze 2012, 15:58

Witam wszystkich.
Mam do was pewne pytanie, trochę jednak bez sensu na forum CNC ale zdecydowałem się jednak zapytać.
Najpierw trochę o sobie:
Od 2 lat pracuje sobie w jednej firmie na podlasiu. Zatrudniony zostałem na przyuczenie na Operatora Pras Krawędziowych CNC (Trumpf 3120). Popracowałem na niej około jednego roku i zdarzył się wypadek w pracy (nie mój;p) kolega miał zawał, a pracował jako ślusarz na wiertarkach. W firmie akurat był sezon zimowy czyli roboty 0. Firma robi sprzęt budowlany więc na lato wypada najwięcej pracy. No, a że teraz wiertarki były nie obsługiwane przez nikogo to potrzebował jednego pracowanika do pracy. Zatrudnić nowego nie zatrudnili bo nie opłacało im się. Wysłał szef najpierw mojego zmiennika tam do pracy. Jednak się okazało, że nie potrafi on nawet podstaw rysunku technicznego (zresztą suwmiarki z noniuszem też nie umie obsłużyć i używa tylko elektrcznej), a że wyszło przy okazji, że jest bratem Vice kierownika no to wrócił po tygodniu na krawędziarke, a wysłali mnie. Ja tam w sumie nie marudziłem bo była okazja sie przyuczyć czegoś nowego. No i potem po kolei wyszło, że pracowałem na wiertarkach, później szef się pytał czy nie chce czegoś nowego sie nauczyć, a ja że byłem chętny to leciałem po kolejnych stanowiskach. Byłem na giętarkach do rur, później na montażu, epizody na malarni bo nie było ludzi. Szef posłał mnie także na operatora suwnicy sterowanej z poziomu roboczego i obsługe wózków widłowcych, bo powiedział po co mam wołać wózkowego jak czegoś potrzebuje, skoro sam mogę sobie wsiąść i przywieść co mi trzeba ( a zarabiam przy tym wszystkim poniżej 2000 tys na ręke). Teraz przyszła wiosna i lato i powinna być robota, jednak zero zleceń i ciekawe czy firma wytrzyma do sierpnia a tym samym czy przedłużą mi umowę. No, więc zostałem na wiertarkach. Niedawno złamał sobie rękę kolega który pracował przy śrutownicy. Wysłali do pracy na niej kolege co pracuje na laserze. Ten też się połamał, tyle że po tygodniu (kręgosłup). No to szeg jak zwykle przyszedł do mnie, tylko wiecie, już nie kazał iść tylko tym razem pytał czy nie poszedłbym i od razu przepraszał, że znowu mnie gania po stanowiskach (w sumie całkiem miło się zrobiło jak szef żółtodzioba pyta czy pójdzie pracować;p). Popracowałem trochę (ok miesiąca) i teraz wracam na krawędziarke bo ten brat vice kierownika wyjechał gdzieś tam i do września go nie bedzie.
Ja zaszedłem tam gdzie stoją krawędziarki sprawdziłem stan narzędzi i o dziwo nie było połowy stempli. Zapytałem drugiego operatora (w między czasie był zatrudniony, mądrzejszy odemnie z większym stażem, to też bylo się od kogo nauczyć i w sumie nauczłem się od niego obsługiwać Amade, na której pracował i on; i ja potrafiliśmy teraz pracować na obydwu, bo ja mu pokazałem tak ogólnikowo co i jak na Trumpfie bo i tak większość jako tako kojarzył z Amady) co stało się z narzędziami, to dowiedziałem się, że tamten za którego przychodzę połamał kilka matryc V25 i stemple R2 (nie chciało mu się ściągać matrycy V25 która jest wyższa od 40, a miał pracować na 40, no i cisnął belką w dól by wyzerować i połamał, na jego szczęście trzasnęło wszystko do wewnątrz i ma na razie całe ciało).
No ale do czego zmierzam bo tuaj zrobiłem raczej życiorys pracy:D Wcześniej zastanawiałem się nad pracą na tokarce CNC. Gdy byłem na wiertarkach, to obok stała jakaś tokarka na Sinumeriku. Operator, który tam pracował został zwolniony miesiąc po moim przyjściu na wiertarki ale w ten czas pokazał mi co nie co w progamie i całkiem mi się spodobało.
Teraz chciałem iść na jakiś kurs, tylko się wacham jaki wybrać. Firma mi nie zasponsoruje bo mają kryzys i takie tam gadanie szefa, więc muszę wydać ze swoich pieniędzy.
Chcę wybrać pomiędzy Operator Maszyn CNC (konkretnie bardziej mi tokarka się podoba) lub Spawaczem (ojciec spawa w TIGu). Do spawania mam podobno smykałke, bo też spawałem jak latałem po działach ale tylko miesiąć i nieoficjalnie;p, do tego pasowało by mi do Ślusarza, a Operator CNC pasowałby mi bardziej do Krawędziarek.

Gdybyście mieli wybierać to co byście wybrali?
Nie zanudziłem was;p Uff się rozpisałem ;) Przepraszam i dziękuje za przeczytanie, jeżeli zły dział proszę o przeniesienie.



Tagi:

Awatar użytkownika

MlKl
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 1
Posty: 3706
Rejestracja: 15 sie 2010, 13:44
Lokalizacja: Błonie
Kontakt:

#2

Post napisał: MlKl » 18 cze 2012, 16:48

Przyda się ci i jedno i drugie. Ale z tego co wiem, do spawania kwity mieć trzeba, do obsługi CNC raczej wiedzę, którą zdobyć można i bez kursu. Resztę sobie dopowiedz sam.

Awatar użytkownika

noel20
ELITA FORUM (min. 1000)
ELITA FORUM (min. 1000)
Posty w temacie: 1
Posty: 1395
Rejestracja: 02 lip 2010, 07:15
Lokalizacja: Białystok

#3

Post napisał: noel20 » 18 cze 2012, 19:07

Ja pracowałem trochę jako spawacz, a też trochę razem z kolegą, którego przenieśli z tokarki cnc. Jak przyszedł to mówił, jaka to fajna robota spawacza bo przynajmniej się nie nudzi. Po miesiącu chciał wrócić bo za ciężko. Fakt spawacza robota dość ciężka jest, choć mi nie przeszkadzało.
Ogólnie jednak rzecz ujmując (na prawdę ogólnie) to spawacze zarabiają więcej od operatorów cnc) przenajmniej tak mi się wydaje. Zaraz polecą głowy, że mój znajomy na cnc to tyle zarabia, a mój to tyle. Mi się jednak wydaje, że średnia krajowa wszystkich spawaczy byłaby wyższa niż na cnc.


lolo2
Specjalista poziom 3 (min. 600)
Specjalista poziom 3 (min. 600)
Posty w temacie: 1
Posty: 703
Rejestracja: 30 paź 2009, 13:39
Lokalizacja: Global

#4

Post napisał: lolo2 » 18 cze 2012, 21:47

No u nas w firmie Spawacze faktycznie więcej zarabiają, tylko kwestia jedna.

Kto pożyje dłużej? Spawaczy operator CNC? Ja na tyle szanuje swoje zdrowie że nie chciałbym spawać.

Wyżej kolega pisał że na spawacza trzeba mieć kwita, w Polsce raczej kwita nie musisz mieć, chyba że robota ci się marzy za granicą, zresztą jak umiesz spawać...

Ja bym wybrał operatora CNC, jest to bardziej uniwersalne moim zdaniem.


Autor tematu
Pankiew
Nowy użytkownik, używaj wyszukiwarki
Nowy użytkownik, używaj wyszukiwarki
Posty w temacie: 3
Posty: 8
Rejestracja: 10 lut 2011, 17:53
Lokalizacja: Klepacze

#5

Post napisał: Pankiew » 19 cze 2012, 15:15

Dzięki za odpowiedzi.
Na spawacza to fakt, trzeba mieć kwity, do pół roku z tego co wiem trzeba znaleźć zatrudnienie po skończeniu kursu w zakładzie gdzie dostaniesz robotę jako spawacz. Trochę spawać umiem to fakt ale znowu nie na tyle by robić już profesjonalnie. Zmęczyć się też raczej nie boję, że tak to ujmę lubie "zmęczenie fizyczne". Po pracy jak wracam do domu chodzę jeszcze biegać, na treningi piłki nożnej 3 razy w tygodniu i jeszcze w niedzielę na mecze chodzę. Ostatnio tylko zaczął lekko siadać organizm (skurcze itp) jak doszły mi nadgodziny i soboty.
Operator CNC podoba mi się z tego raczej punktu, że jest co pokombinować, jak napisać to, tamto, włącz, ustaw itp, po za tym można więcej nauczyć się rysunku technicznego, bo szczerze przyznam, ze nie wszystko pamiętam jak pracowało się tylko na krawędziarce i na wiertarkach.
A z wyjazdem za granicę też nie głupi pomysł ale żeby jechać i coś zarobić to musiałbym mieć jakiś fach w ręku bo tam na papiery nie patrzą tylko co umiesz a do tego język biegły. Niby umiem niemiecki jako tako, tylko że ten ksiażkowy a nie potoczny.
A tak z innej strony. Ile powinien trwać taki kurs CNC ( w godzinach) i co obejmować aby się nauczyć czegoś konretnego, żeby potem nie stać przed maszyną i się nie modlić bo w teorii to było tak, a w praktyce to ja nie wiem co i jak:D i ile kosztować może ten kurs?


czokoziom
Stały bywalec (min. 70)
Stały bywalec (min. 70)
Posty w temacie: 1
Posty: 73
Rejestracja: 25 cze 2010, 18:55
Lokalizacja: baranowka

#6

Post napisał: czokoziom » 20 cze 2012, 01:46

Odbiegnę trochę od tematu przepraszam, o tym się nie mówi, ale przy spawaniu syf z elektrody lata na prawo i lewo, zwykle spawacze nie przestrzegają BHP, chodzi tu o to że spawając masz rozbłysk różnego rodzaju promieniowania są w tym promieniowaniu i różne niebezpieczne fale przenikliwe, być może nikt o tym nie myśli i zaraz posypią się negatywne opinie ale tak naprawdę jest. Trzeba się również liczyć z tym że sporo się nawdychasz szczególnie jeżeli będziesz musiał spawać coś ocynkowanego, lub przyjdzie ci spawać wnętrza różnych zamkniętych konstrukcji. Myślę że opłaca się to pod warunkiem że masz zasadę
żyć krótko ale dobrze, spawacze dużo zarabiają. spawalnictwo pl >> praca. Dziękuję za uwage:)

Awatar użytkownika

Zienek
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 1
Posty: 3730
Rejestracja: 13 gru 2008, 19:32
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

#7

Post napisał: Zienek » 20 cze 2012, 10:02

Spawacz ma robotę, która wymaga wysiłku fizycznego i obciąża organizm.

Operator CNC ma robotę, która wymaga wysiłku intelektualnego a ewentualne braki w nim obciążają kieszeń szefa (zniszczony materiał i narzędzia/frezy).

Pytanie, kto jaki rodzaj wysiłku lubi i z czym mu lepiej wychodzi.

Popatrz trochę na ogłoszenia i popatrz przy jakich ogłoszeniach z jakimi wymaganiami jest wyższy prestiż. No i jak bardzo cenisz zdrowie.

Awatar użytkownika

adam Fx
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 2
Posty: 5562
Rejestracja: 04 lip 2004, 16:03
Lokalizacja: Gliwice

#8

Post napisał: adam Fx » 20 cze 2012, 12:54

Zienek pisze:Spawacz ma robotę, która wymaga wysiłku fizycznego i obciąża organizm.

Operator CNC ma robotę, która wymaga wysiłku intelektualnego a ewentualne braki w nim obciążają kieszeń szefa (zniszczony materiał i narzędzia/frezy).
to jeszcze kwestia maszyny - bo wysiłek fizyczny z gimnastyka artystyczna jest w pisany również i w mój żywot operatora CNC (przykładowe zrobienie detalu -kolumna 15m- przywieść 24 "imadła" każde 2m wysokości i szarpać sie z nimi tak by otworami trafić na rowki w stole , przywieść dwie podstawy stałe i 6 podkręcanych -czasem odkręcane trzeba piętrować więc dochodzi ich podniesienie i ustawienie na klockach wstawić kolumnę -łańcuchy tak ciężkie ze samemu to bardzo ciężko ją opiąć nimi-najazd kolumną na miejsce i ręczne przeszarpanie pierwszych skrajnych imadeł i podstaw stałych tak by nie trafiały na jakieś zastrzały wystające blachy itp. , wnieść na stół 24 lasze każda po 20kg, szpilki M24, 48 IPN 400.... itd. cała przebudowa z ustawieniem trwa ok 4 zmiany jak na dworze do tego 30 stopni to ciuchy możesz od razu brać do prania :mrgreen:
sorki za wszystkie błędy ... (dyslektyk) :?
Zobacz moje filmy http://www.youtube.com/user/pokachontass/videos


Autor tematu
Pankiew
Nowy użytkownik, używaj wyszukiwarki
Nowy użytkownik, używaj wyszukiwarki
Posty w temacie: 3
Posty: 8
Rejestracja: 10 lut 2011, 17:53
Lokalizacja: Klepacze

#9

Post napisał: Pankiew » 21 cze 2012, 17:38

@adam Fx: o niezle, a często robisz te kolumny?
Jak jest ciężko w spawalnictwie to raczej wiem. Ojciec jako spawacz, robi a raczej robił zbiorniki na mleko. Kiedy mieli full roboty często przychodził poobijany, zmęczony, nic się nie chciało mu już przez cały dzień robić, z czasem to i 8 godzin snu było za mało bo nie mógl wypocząć, przekrwione oczy i naświetlone.... ufff, jest tego, no ale wtedy to dobrze zarabiał.
Inny spawacz w pracy powiedział, że jakby znowu mógł wybrać między czymś innym a spawalictwem, to wybrał by to owe coś. Mówi, że najgorzej to przeżucać tony złomu, wdychać smrody i czyścićwszystko z osadu, kamionki itp,, iskry i brud w koło. A 3 spawacz znowu to wszystko lubi hehe :)

Ja się zastanawiam nad CNC bo wydaje mi się ciekawą robotą, czy się mylę?


zery
Stały bywalec (min. 70)
Stały bywalec (min. 70)
Posty w temacie: 1
Posty: 75
Rejestracja: 01 cze 2009, 17:18
Lokalizacja: Wielkopolska

#10

Post napisał: zery » 23 cze 2012, 01:22

Nie wiem jak obecnie to wygląda z punktu prawnego ale spawacz miał kiedyś szkodliwe co się wliczało w staż pracy i szybsza emeryturkę. Jednak za nic w świecie tym bardziej za panujące stawki nie chciałbym być spawaczem. Widzę po bracie jaki zmęczony życiem i zajechany po kilkunastu godzinach pracy... Ilość firm gdzie spawacz ma zapewnione odpowiednie warunki pracy, wentylowane pomieszczenia i normalne normy do wyrobienia można pewnie na palcach wyliczyć :) Wybór nie jest prosty bo wg mnie nie da się robić wszystkiego dobrze. Skacząc od maszyny do maszyny w rzeczywistości ciężko być specjalistą na jednym stanowisku. Robota jest pchana do przodu jednak nie na dłuższą metę.
Żeby być dobrym tokarzem kilka lat pracy zleci. Klika dzwonów najszybciej Cię czegoś nauczy :)
Z obdukcji wiem jak wygląda bieganie po stanowiskach. Jesli brakuje osoby na trzecią zmianę to ten z drugiej ustawia maszynę a na nockę przychodzi zielony który ciśnie zielony przycisk. Rzadko zdarza się aby pracownik z maszyny X był mega chętny do przyuczenia i pokazywania swoich trików skoro Ty porobisz tydzień i wrócisz do siebie. Ci latający po maszynach często podekscytowani swoimi zdolnościami chcą zabłysnąć przed szefem i pokazują ile to oni potrafią zrobić. Zawyżają normy lub wymyślają problemy.
Życie :)

ODPOWIEDZ Poprzedni tematNastępny temat

Wróć do „Na luzie”