Darius pisze:Trzeba zmieniać mentalność ludu pracującego by nie dawali sobie w kaszę dmuchać.
Myślę, że to może zmienić tylko większa konkurencja na rynku pracy również po stronie pracodawców, czyli mówiąc krótko mniejsze bezrobocie.
Darius pisze:Spróbujcie dziś zaleźć tokarza na manualną - u mnie nie sposób.Powiedziano w zatrudniaku,że to zawód wymierający i nie ma sensu dawać oferty zatrudnienia.To fakt potwierdzający się od ponad 6-ściu miesięcy

To zależy bardzo od rejonu kraju. Wydaje mi się, że w bardziej uprzemysłowionych rejonach Polsko łatwiej o tokarza.
O szkołach przyzakładowych poza naszym krajem nie będę się wypowiadał, bo nie widziałem, to na zdjęciach wygląda cudnie. U nas, szkoła przyzakładowa np przy zakładach typu Ursus wyglądała dużo bardziej topornie, ale zaplecze jak na swoje czasy miała nie najgorsze. Problemy zaczeły się w latach 80, spadły nakłady na szkolnictwo, spadał też prestiż szkół zawodowych, zaczeła panować, nie wiedzieć czemu opinia, że idą tam tylko ci co nie dostali się gdzie indziej. Niestety, generalnie im dalej tym gorzej ze szkolnictwem zawodowym. Zawód nauczyciela w dużym mieście stracił prestiż, a wyposażenie prostej pracowni, np pomiarowej to majątek. Taniej wyposażyć kilka ogólniaków. Być może, we współczesnych czasach obrabiarki są tak wydajne, że rzeczywiście nie potrzeba tylu operatorów, ustawiaczy itd co np 30 lat temu. Również przejściowo przy zmianie systemu, okazywało się, że nie ma tyle pracy dla frezerów, tokarzy czy pielęgniarek. Ale czasy się zmieniają, starzy fachowcy wymierają, popyt na tego typu pracowników rośnie, a rządzący nie patrzą co będzie za 5 lat, skoro ich wyobraźnia nie sięga nawet następnych wyborów. Wezmę przykład z zupełnie innej branży, żeby trochę uogólnić temat i oderwać się od obróbki skrawanie: w Warszawie zamknięto prawie wszystkie szkoły pielęgniarskie. Nie wiem, czy pielęgniarki koniecznie muszą kończyć wyższe studia medyczne, ale wydaje mi się, że w związku z takim postępowaniem za 5-10 lat zabraknie polskich pielęgniarek. I co, rozwiązaniem będzie import pracowników z np Białorusi? Patrząc szerzej, to w ogóle zabraknie Polaków do pracy, bo brak państwowych pieniędzy na żłobki, przedszkola itd, na które trzeba bulić własną ciężką kasę. Nawet przy płaceniu podatków (ciekawe na co wydawanych) nie bierze się pod uwagę ilości dzieci, chociaż np banki już to robią przy obliczaniu zdolności kredytowej, więc kto rozsądny będzie się prokreował za becikowe

Więc z tego punktu widzenia takie działania wpisują się w jakąś logiczną całość
