Mam do was pewne pytanie, trochę jednak bez sensu na forum CNC ale zdecydowałem się jednak zapytać.
Najpierw trochę o sobie:
Od 2 lat pracuje sobie w jednej firmie na podlasiu. Zatrudniony zostałem na przyuczenie na Operatora Pras Krawędziowych CNC (Trumpf 3120). Popracowałem na niej około jednego roku i zdarzył się wypadek w pracy (nie mój;p) kolega miał zawał, a pracował jako ślusarz na wiertarkach. W firmie akurat był sezon zimowy czyli roboty 0. Firma robi sprzęt budowlany więc na lato wypada najwięcej pracy. No, a że teraz wiertarki były nie obsługiwane przez nikogo to potrzebował jednego pracowanika do pracy. Zatrudnić nowego nie zatrudnili bo nie opłacało im się. Wysłał szef najpierw mojego zmiennika tam do pracy. Jednak się okazało, że nie potrafi on nawet podstaw rysunku technicznego (zresztą suwmiarki z noniuszem też nie umie obsłużyć i używa tylko elektrcznej), a że wyszło przy okazji, że jest bratem Vice kierownika no to wrócił po tygodniu na krawędziarke, a wysłali mnie. Ja tam w sumie nie marudziłem bo była okazja sie przyuczyć czegoś nowego. No i potem po kolei wyszło, że pracowałem na wiertarkach, później szef się pytał czy nie chce czegoś nowego sie nauczyć, a ja że byłem chętny to leciałem po kolejnych stanowiskach. Byłem na giętarkach do rur, później na montażu, epizody na malarni bo nie było ludzi. Szef posłał mnie także na operatora suwnicy sterowanej z poziomu roboczego i obsługe wózków widłowcych, bo powiedział po co mam wołać wózkowego jak czegoś potrzebuje, skoro sam mogę sobie wsiąść i przywieść co mi trzeba ( a zarabiam przy tym wszystkim poniżej 2000 tys na ręke). Teraz przyszła wiosna i lato i powinna być robota, jednak zero zleceń i ciekawe czy firma wytrzyma do sierpnia a tym samym czy przedłużą mi umowę. No, więc zostałem na wiertarkach. Niedawno złamał sobie rękę kolega który pracował przy śrutownicy. Wysłali do pracy na niej kolege co pracuje na laserze. Ten też się połamał, tyle że po tygodniu (kręgosłup). No to szeg jak zwykle przyszedł do mnie, tylko wiecie, już nie kazał iść tylko tym razem pytał czy nie poszedłbym i od razu przepraszał, że znowu mnie gania po stanowiskach (w sumie całkiem miło się zrobiło jak szef żółtodzioba pyta czy pójdzie pracować;p). Popracowałem trochę (ok miesiąca) i teraz wracam na krawędziarke bo ten brat vice kierownika wyjechał gdzieś tam i do września go nie bedzie.
Ja zaszedłem tam gdzie stoją krawędziarki sprawdziłem stan narzędzi i o dziwo nie było połowy stempli. Zapytałem drugiego operatora (w między czasie był zatrudniony, mądrzejszy odemnie z większym stażem, to też bylo się od kogo nauczyć i w sumie nauczłem się od niego obsługiwać Amade, na której pracował i on; i ja potrafiliśmy teraz pracować na obydwu, bo ja mu pokazałem tak ogólnikowo co i jak na Trumpfie bo i tak większość jako tako kojarzył z Amady) co stało się z narzędziami, to dowiedziałem się, że tamten za którego przychodzę połamał kilka matryc V25 i stemple R2 (nie chciało mu się ściągać matrycy V25 która jest wyższa od 40, a miał pracować na 40, no i cisnął belką w dól by wyzerować i połamał, na jego szczęście trzasnęło wszystko do wewnątrz i ma na razie całe ciało).
No ale do czego zmierzam bo tuaj zrobiłem raczej życiorys pracy:D Wcześniej zastanawiałem się nad pracą na tokarce CNC. Gdy byłem na wiertarkach, to obok stała jakaś tokarka na Sinumeriku. Operator, który tam pracował został zwolniony miesiąc po moim przyjściu na wiertarki ale w ten czas pokazał mi co nie co w progamie i całkiem mi się spodobało.
Teraz chciałem iść na jakiś kurs, tylko się wacham jaki wybrać. Firma mi nie zasponsoruje bo mają kryzys i takie tam gadanie szefa, więc muszę wydać ze swoich pieniędzy.
Chcę wybrać pomiędzy Operator Maszyn CNC (konkretnie bardziej mi tokarka się podoba) lub Spawaczem (ojciec spawa w TIGu). Do spawania mam podobno smykałke, bo też spawałem jak latałem po działach ale tylko miesiąć i nieoficjalnie;p, do tego pasowało by mi do Ślusarza, a Operator CNC pasowałby mi bardziej do Krawędziarek.
Gdybyście mieli wybierać to co byście wybrali?
Nie zanudziłem was;p Uff się rozpisałem
