pprzemo88 pisze:Radze sie trzymac z daleka od takich ogloszen. Praca brudna wymagajaca dokladnosci,doswidczenia i obycia i malo platna.
No nie do końca się z tym zgodzę.
Oczywiście brudna, dlatego, mimo że miałem trochę styczności z tymi obrabiarkami nie chcę do nich wracać. Brudna, bo korpusy robi się z żeliwa. Do tego dochodzą często bardzo ciężkie narzędzia - wiertła, wytaczadła, głowice. Na tej maszynie wierci się np. otwory o długości przekraczającej metr - takie wytaczadło waży, albo o średnicach również powyżej metra. Oczywiście obecnie wiele wytaczarek ma dość rozbudowane sterowanie (HH, Fanuc, czy Sinumerik) i to się bardzo przydaje. W końcu oprócz wiercenia i wytaczania teraz te maszyny również robią kształty (a choćby frezowanie krzywek).
Kolejna rzecz, to wielkość detalu. Jak się ma na stole kilkanaście ton, to dość trudno taki detal, a choćby obudowę prasy o nacisku 100 ton, ustawić, żeby zrobić otwory pod ułożyskowanie wału. Czasem strach, żeby coś wysokiego (jakiś smukły korpus) się nie przewróciło, czy odkształciło. Czasem trzeba budować dość ciekawe konstrukcje (stół obrotowy to nie wszystko), żeby gdzieś dotrzeć z otworem. Oj nastuka się czasem człowiek babą i łapa go boli ;D
Inna rzecz, że pomyłka w rachubę nie wchodzi, detal waży tyle, że nie można go zepsuć. Musisz zrobić dobrze, a najczęściej obrabiane powierzchnie i otwory są mocno rozrzucone w przestrzeni. Wyobraźnia, plus super znajomość rysunku są niezbędne.
I właśnie dla tego wolę frezarkę, czy tokarkę, a nie lubię wytaczarek. Innym też, podobnie jak
pprzemo88 odradzam pracę w tym zawodzie. Tu naprawdę trzeba się napracować, choć z jednym
pprzemo88 nie ma racji. Dobry wytaczarz sam dyktuje stawkę i jest to bardzo poszukiwany zawód. Właśnie dla tego, że ludzie nie chcą się z tym babrać. Jest jeszcze jeden aspekt. Tu sprawdzą się osoby z wcześniejszym kilkunastoletnim doświadczeniem na innych maszynach, ale takim z reguły się już nie chce. Nowicjuszom odradzam, tego się z instrukcji nie da opanować. Nie dla was, niestety.