Windows mnie wku...
: 03 lis 2021, 17:00
Najpierw kilka słów wyjaśnienia, żeby dyskusja nie poszła w idiotycznym kierunku.
Nie chodzi o pieniądze.
Czasy gdy za legalnego Windowsa trzeba było dać pół wypłaty bezpowrotnie minęły. Dziś można go mieć właściwie za darmo, wystarczy kupić komputer z fabrycznie preinstalowanym systemem. Ostatnio sam, wyłącznie dla zabawy, kupiłem cienkiego klienta z licencją Windows 10 za całe 50 PLN (nie zgubiłem zera, pięćdziesiąt złotych...). Co prawda trzeba było dodać nowoczesny dysk SSD za 70 PLN, ale śmiga jak szalony, a 120 PLN to nadal mniej niż cena samej licencji.
Chodzi o to, że Windows to nie jest system operacyjny, tylko filozofia.
Znowu, żeby nie było głupich tekstów, Linux to też filozofia, tyle że inna.
Ponieważ Windows to filozofia, więc wiele rzeczy robi się w nim wyłącznie po to, żeby być w zgodzie z filozofią.
Na przykład te okna "Czy akceptujesz licencję?". Przecież wiadomo że jak instalujesz to akceptujesz. Ostatnio instalowałem pod Windows program na licencji MIT, czyli chyba najbardziej liberalnej ze wszystkich, która prawie na wszystko pozwala i prawie niczego nie zabrania. Też było okienko "Czy akceptujesz licencję?", bo najwyraźniej być musi, bo taka filozofia....
Ale przejdźmy do sedna.
Potrzebowałem odbiornika GPS u-block NEO-6, więc go zakupiłem na Aliekspress za niecałe 20 PLN z wliczoną wysyłką. Problem sprowadzał się więc tylko do tego, że musiałem przeprogramować jeden parametr. Ponieważ fabryczne oprogramowanie u-center jest za darmo, więc sobie je legalnie pobrałem i legalnie zainstalowałem. Popełniłem jednak kardynalny błąd, pobierając najnowszą wersję...
Program po uruchomieniu poprosił o zalogowanie się poprzez przeglądarkę internetową. Okazało się że nie mam konta na serwerze autora programu, co ani mnie nie zaskoczyło, ani też w sumie wielkim problemem nie było, bo założenie go trwało trzy minuty, no ale fakt że bez Internetu to sobie stronę startową można tylko obejrzeć.
Program w końcu uruchomiłem, okazało się że nic nie działa i niczego nie zrobię. Pierwsza myśl była taka, że kupiłem nieudolną podróbkę odbiornika, co przecież u Chińczyków się zdarza...
Jednak okazało się być inaczej.
Dość szybko znalazłem filmik na którym gość robił to czego ja potrzebowałem, ale jego program wyglądał zupełnie inaczej. Odkryłem że to starsza wersja, którą da się znaleźć i zainstalować, tylko trzeba jakimś cudem samemu wiedzieć że się właśnie jej potrzebuje...
Program nie tylko działa, nie tylko robi to czego od niego oczekuję, ale nie potrzebuje ani internetu, ani logowania na serwerach autora, i jakby było mało, działa pod Linux/wine....
I to właśnie o tą filozofię chodzi, o to że wszystko co jest związane z Windows skręciło w ślepą uliczkę i coraz szybciej podąża na manowce. Te wszystkie subskrypcje, konta, logowanie się przez internet, to nikomu do niczego potrzebne nie jest, dawniej wszystko dobrze działało i bez tego, ale teraz musi być, bo taka jest filozofia...
Przypominają mi się słowa pewnego linuksowego guru, który wiele lat temu powiedział, że nie chodzi o pieniądze tylko o wolność, i gdyby Windows był za darmo, to on by go i tak nie używał.
Okazuje się że to były prorocze słowa...
Nie chodzi o pieniądze.
Czasy gdy za legalnego Windowsa trzeba było dać pół wypłaty bezpowrotnie minęły. Dziś można go mieć właściwie za darmo, wystarczy kupić komputer z fabrycznie preinstalowanym systemem. Ostatnio sam, wyłącznie dla zabawy, kupiłem cienkiego klienta z licencją Windows 10 za całe 50 PLN (nie zgubiłem zera, pięćdziesiąt złotych...). Co prawda trzeba było dodać nowoczesny dysk SSD za 70 PLN, ale śmiga jak szalony, a 120 PLN to nadal mniej niż cena samej licencji.
Chodzi o to, że Windows to nie jest system operacyjny, tylko filozofia.
Znowu, żeby nie było głupich tekstów, Linux to też filozofia, tyle że inna.
Ponieważ Windows to filozofia, więc wiele rzeczy robi się w nim wyłącznie po to, żeby być w zgodzie z filozofią.
Na przykład te okna "Czy akceptujesz licencję?". Przecież wiadomo że jak instalujesz to akceptujesz. Ostatnio instalowałem pod Windows program na licencji MIT, czyli chyba najbardziej liberalnej ze wszystkich, która prawie na wszystko pozwala i prawie niczego nie zabrania. Też było okienko "Czy akceptujesz licencję?", bo najwyraźniej być musi, bo taka filozofia....
Ale przejdźmy do sedna.
Potrzebowałem odbiornika GPS u-block NEO-6, więc go zakupiłem na Aliekspress za niecałe 20 PLN z wliczoną wysyłką. Problem sprowadzał się więc tylko do tego, że musiałem przeprogramować jeden parametr. Ponieważ fabryczne oprogramowanie u-center jest za darmo, więc sobie je legalnie pobrałem i legalnie zainstalowałem. Popełniłem jednak kardynalny błąd, pobierając najnowszą wersję...
Program po uruchomieniu poprosił o zalogowanie się poprzez przeglądarkę internetową. Okazało się że nie mam konta na serwerze autora programu, co ani mnie nie zaskoczyło, ani też w sumie wielkim problemem nie było, bo założenie go trwało trzy minuty, no ale fakt że bez Internetu to sobie stronę startową można tylko obejrzeć.
Program w końcu uruchomiłem, okazało się że nic nie działa i niczego nie zrobię. Pierwsza myśl była taka, że kupiłem nieudolną podróbkę odbiornika, co przecież u Chińczyków się zdarza...
Jednak okazało się być inaczej.
Dość szybko znalazłem filmik na którym gość robił to czego ja potrzebowałem, ale jego program wyglądał zupełnie inaczej. Odkryłem że to starsza wersja, którą da się znaleźć i zainstalować, tylko trzeba jakimś cudem samemu wiedzieć że się właśnie jej potrzebuje...
Program nie tylko działa, nie tylko robi to czego od niego oczekuję, ale nie potrzebuje ani internetu, ani logowania na serwerach autora, i jakby było mało, działa pod Linux/wine....
I to właśnie o tą filozofię chodzi, o to że wszystko co jest związane z Windows skręciło w ślepą uliczkę i coraz szybciej podąża na manowce. Te wszystkie subskrypcje, konta, logowanie się przez internet, to nikomu do niczego potrzebne nie jest, dawniej wszystko dobrze działało i bez tego, ale teraz musi być, bo taka jest filozofia...
Przypominają mi się słowa pewnego linuksowego guru, który wiele lat temu powiedział, że nie chodzi o pieniądze tylko o wolność, i gdyby Windows był za darmo, to on by go i tak nie używał.
Okazuje się że to były prorocze słowa...