lolo2 pisze:Natomiast studencina przeskoczy cie dzieki jednemu kursowi cnc.
No, niektórzy taką nadzieję mają
A poważnie, na swoim przykładzie stwierdzam, że wiedza ze studiów naprawdę się przydaje, z zastrzeżeniem, że to ma być wiedza, a nie kolejne, gdzieś tam w przelocie zdobyte zaliczenia.
Mój znajomy prowadzi firmę, kilka obrabiarek. Miał starego pracownika, po technikum, który mu zwyczajnie się zepsuł. Ot problemy z hydrauliką (żyły się pozapychały, to się nazywa w tym modelu choroba wieńcowa). Dziadek proponował, że ewentualnie może na chwilę wpadać, następcę poduczyć, ale mój znajomy przyjął "studencinę", który kurs też miał.
Dziadek, jak był potrzebny wewnętrzny rowek o szerokości 0.8, to sam potrafił odpowiednie narzędzie wyrzeźbić ze złomu. Studencina złożył u szefa zamówienie, że mu taki wytaczak potrzebny i robotę "pieprznął w kąt, bo nie ma czym robić".
Po trzech podobnych numerach, kiedy to kilent nie chciał czekać na robotę, znajomy chciał przyjąć dziadka na dwie godziny dziennie, ale dziadek już zdążył dać się podkupić u konkurencji. Ot tak się czasem kończą podobne historie.
Czym innym jest wiedza i tą na pewno trzeba mieć, a czym innym doświadczenie, którego na studiach, czy kursach się nie zdobędzie. Czemu - prosta sprawa. Dziadek boi się, że młody i wykształcony wy***przy go na zbity pysk i wiedzą się nie dzieli. Z drugiej strony mie ma obowiązku wiedzą się podzielić, nie musi pokazać, jak sobie w nietypowych sytuacjach radzić. Dziadek, jeśli ma tylko komunistyczne technikum, ma prawo żądać, żeby absolwent studiów miał poziom ówczesnego inżyniera. No to żąda i się śmieje.