Historia pewnego miejsca
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 29
- Posty: 3705
- Rejestracja: 15 sie 2010, 13:44
- Lokalizacja: Błonie
- Kontakt:
Niezależnie od okoliczności zawsze znajdą się ludzie, którzy sobie poradzą. Im trudniej na rynku, tym jest ich mniej. Za to mają łatwiej - nie zagraża im konkurencja. Tyle, że na dłuższą metę tak urządzony kraj przegrywa w wyścigu z krajami, które miast ograniczać przedsiębiorczość ją promują i wspierają.
Polska w tej chwili wręcz niszczy programowo wszelkie objawy przedsiębiorczości szarego człowieka. Nasz kraj niszczy go podatkami, horrendalnymi przymusowymi składkami na ubezpieczenie społeczne i przepisami prawa uniemożliwiającymi biedakowi podjęcie niemal każdej działalności. Przy tym pojęcie biedaka jest względne - nawet dość majętny prywatny przedsiębiorca zostaje z interesu wyrugowany nie przez konkurencję większych, a przez prawo, które pisane jest tak, by nie był w stanie z nimi konkurować.
Prosty przykład - znajomy od dwudziestu lat konfekcjonuje żywność - porcjowanie, pakowanie próżniowe etc. I w tej chwili musi z tego zrezygnować, bo absurdalnie restrykcyjne przepisy nakazują w jego jednoosobowej działalności stosowanie rozwiązań nieopłacalnych dla małej firmy - to co jest rozsądnym wymaganiem dla zatrudniającego kilkaset osób giganta, w przypadku małej firmy jest dla niej zabójstwem finansowym.
Polska w tej chwili wręcz niszczy programowo wszelkie objawy przedsiębiorczości szarego człowieka. Nasz kraj niszczy go podatkami, horrendalnymi przymusowymi składkami na ubezpieczenie społeczne i przepisami prawa uniemożliwiającymi biedakowi podjęcie niemal każdej działalności. Przy tym pojęcie biedaka jest względne - nawet dość majętny prywatny przedsiębiorca zostaje z interesu wyrugowany nie przez konkurencję większych, a przez prawo, które pisane jest tak, by nie był w stanie z nimi konkurować.
Prosty przykład - znajomy od dwudziestu lat konfekcjonuje żywność - porcjowanie, pakowanie próżniowe etc. I w tej chwili musi z tego zrezygnować, bo absurdalnie restrykcyjne przepisy nakazują w jego jednoosobowej działalności stosowanie rozwiązań nieopłacalnych dla małej firmy - to co jest rozsądnym wymaganiem dla zatrudniającego kilkaset osób giganta, w przypadku małej firmy jest dla niej zabójstwem finansowym.
Tagi:
-
- ELITA FORUM (min. 1000)
- Posty w temacie: 9
- Posty: 1325
- Rejestracja: 10 cze 2007, 00:16
- Lokalizacja: o/Bełchatowa
MlKl pisze:....
Prosty przykład - znajomy od dwudziestu lat konfekcjonuje żywność - porcjowanie, pakowanie próżniowe etc. I w tej chwili musi z tego zrezygnować, bo absurdalnie restrykcyjne przepisy nakazują w jego jednoosobowej działalności stosowanie rozwiązań nieopłacalnych dla małej firmy - to co jest rozsądnym wymaganiem dla zatrudniającego kilkaset osób giganta, w przypadku małej firmy jest dla niej zabójstwem finansowym.
spoko, na pewno jakiś zagraniczna firma lub koncern zajmą jego miejsce, są bliżej Brukseli wiec łatwiej się im dostosować do istniejących przepisów lub odwrotnie ... tak więc zatrudnią tych zwolnionych pracowników na umowy śmieciowe lub na najniższa i dalej będzie się to kręcić ... stąd różnicą, że środki po przez inżynierię księgową zostaną wytransferowana z kraju ... Polska to Chiny Europy, 38 mln ludzi gdzie 90% PKB tworzą drobne firemki, gruby przemysł padł, musiał bo ktoś musiał zarobić, w 1992 roku Balcerek chciał sprzedać KGHM za 400 mln dolarów ... dziś firma jest warta ok 24 mld zł ... a z samej dywidendy co roku wpływa do kasy Państwa ok 2,5 mld zł .. plus nowy podatek od kopalin ... nie udało mu się dzięki tym znienawidzonym przez "lyberałów" związkom zawodowym ... inne firmy miały nieco mniej szczęścia ...
-
- Moderator
-
Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 4
- Posty: 8197
- Rejestracja: 01 sty 2009, 20:01
- Lokalizacja: Oława
@MlKl - , a w jaki sposób wyceniłbyś ,,pracę twórczą '' ..... , konstruktora (np.) , a poniżej programisty ?MlKl pisze:Nawet przy pracy na godziny są normy, ile pracownik powinien na przykład wykonać detali przez dniówkę. Inaczej dochodzi do paranoi jaką opisywałem już w innym wątku. Pracownik trzy godziny rzeźbił detal, szef stanął do imadła i w trzy godziny zrobił ich 20. W efekcie pracownik zamiast dostać za te trzy godziny 45 zł otrzymał 2,25 zł.
https://www.cnc.info.pl/topics43/narzed ... ht=#377650
W przypadku poniżej Dyrekcja miała swoich p***** , ale nikt inny tylko pracownik (operator) wykonywał tę robotę .
Mariusz.lajosz pisze:Ja miałem (wydaje mi się) ciekawiej.251mz pisze:Ja kiedyś pracowałem w firmie produkującej elektronikę.
Miałem kilka pomysłów jak przyspieszyć pracę ,żeby było łatwiej i szybciej.
Od kierownika usłyszałem "Rób tak jak jest i nie wydziwiaj"
I na tym się skończyły moje dobre rady
Otóż zacząłem sobie usprawniać pracę pisaniem własnych programów.
Chodziło o to, że jak programy przychodziły z tzw. biura projektowego, to w 90% tychże programów były błędy albo były napisane w taki sposób jakby piszący je pacjent chciał skomplikować sobie (i innym) życie na maxa.
No i zawsze przy wykonywaniu takiego programu na maszynie non-stop kontrola czy gdzieś czasem nie "przydzwoni" albo nie spieprzy materiału.
Dlatego na początku poprawiałem te programy, ale później już w ogóle ich nie poprawiałem, tylko brałem rysunek w łapę i od zera tworzyłem nowe, od razu parametryczne, zapisywałem do swojego (zaszyfrowanego) folderu i po jakimś czasie korzystałem już tylko z nich podczas gdy inni "męczyli" gotowce z biura projektowego.
(.....)
Tak się kończy mili państwo "wychylanie się" , czyli próba usprawnienia czegokolwiek w polskich firmach.
Wniosek:
W polskich firmach zdaje się obowiązywać zasada "Im gorzej tym lepiej".
Pomagam w:
HAAS - frezarki, tokarki
HAAS - frezarki, tokarki
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 29
- Posty: 3705
- Rejestracja: 15 sie 2010, 13:44
- Lokalizacja: Błonie
- Kontakt:
Człowiek twórczy - konstruktor, programista - sam wycenia swoją pracę. I szuka nabywców na jej efekty.
Oczywiście - może pracować na etacie, także na godziny. Ale tutaj cholernie trudno wycenić wartość godziny pracy...
Akurat mam przyjemność współpracować ze świetnym konstruktorem - ma w małym palcu jak zrobić dobrze to, co ktoś inny wymyślił, ale sam nie wymyśla nic nowego.
Zrobiliśmy działający prototyp urządzenia, ów konstruktor genialnie przeniósł ideę działania na projekt do produkcji seryjnej. Ale nawet o krok nie wyszedł poza to, cośmy zrobili w prototypie. Taką pracę można wycenić w złotówkach na godzinę, i będzie tych złotówek za godzinę sporo, ale na pewno nie setki.
Tymczasem nowatorski pomysł może być wart i sto tysięcy euro - nawet jak wymyślenie trwało minutę. Problem w tym, jak i komu go sprzedać, bo schody zaczynają się już na samym początku - trzeba to opatentować, czyli ponieść konkretne koszta. Sam patent to nie wszystko - trzeba mieć również środki, żeby się procesować z ewentualnymi kopistami. Jak projekt trafi w ręce Chińczyków - nic nie pomoże...
Oczywiście - może pracować na etacie, także na godziny. Ale tutaj cholernie trudno wycenić wartość godziny pracy...
Akurat mam przyjemność współpracować ze świetnym konstruktorem - ma w małym palcu jak zrobić dobrze to, co ktoś inny wymyślił, ale sam nie wymyśla nic nowego.
Zrobiliśmy działający prototyp urządzenia, ów konstruktor genialnie przeniósł ideę działania na projekt do produkcji seryjnej. Ale nawet o krok nie wyszedł poza to, cośmy zrobili w prototypie. Taką pracę można wycenić w złotówkach na godzinę, i będzie tych złotówek za godzinę sporo, ale na pewno nie setki.
Tymczasem nowatorski pomysł może być wart i sto tysięcy euro - nawet jak wymyślenie trwało minutę. Problem w tym, jak i komu go sprzedać, bo schody zaczynają się już na samym początku - trzeba to opatentować, czyli ponieść konkretne koszta. Sam patent to nie wszystko - trzeba mieć również środki, żeby się procesować z ewentualnymi kopistami. Jak projekt trafi w ręce Chińczyków - nic nie pomoże...
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 6
- Posty: 6354
- Rejestracja: 29 kwie 2009, 10:11
- Lokalizacja: Kraków / Jaworzno / Kopanka
-
- Moderator
-
Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 4
- Posty: 8197
- Rejestracja: 01 sty 2009, 20:01
- Lokalizacja: Oława
Prędzej czy później i tak trafi ....... w mniej , czy też bardziej legalny sposób.MlKl pisze:... Jak projekt trafi w ręce Chińczyków - nic nie pomoże...

http://www.krosno24.pl/informacje.php3?id=3676
Mariusz.
Pomagam w:
HAAS - frezarki, tokarki
HAAS - frezarki, tokarki
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 29
- Posty: 3705
- Rejestracja: 15 sie 2010, 13:44
- Lokalizacja: Błonie
- Kontakt:
Chińczycy nie zawracają sobie d..y jakimiś wydumanymi prawami człowieka, za to ciężko i wydajnie pracują. I spokojnie czekają na efekty swojej pracy. Spieszyć się nie muszą.
Biali w tym czasie coraz bardziej w nosie mają pracę, pieniądze wolą pożyczać od Chińczyków. Niedługo nie będziemy potrafili nic wyprodukować samodzielnie, a pożyczać już nikt nam nie zechce. Może wtedy pójdziemy po rozum do głowy...
Biali w tym czasie coraz bardziej w nosie mają pracę, pieniądze wolą pożyczać od Chińczyków. Niedługo nie będziemy potrafili nic wyprodukować samodzielnie, a pożyczać już nikt nam nie zechce. Może wtedy pójdziemy po rozum do głowy...
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 10
- Posty: 11925
- Rejestracja: 17 mar 2009, 08:55
- Lokalizacja: Skępe
no, nie wiem... Mogę się założyć, że kolega szybko zmieniłby zdanie o chińskich standardach pracy (nie mylić z wydajnością), wystarczy obejrzeć ten film dokumentalny: "Ostatni pociąg do domu"MlKl pisze:Chińczycy nie zawracają sobie d..y jakimiś wydumanymi prawami człowieka, za to ciężko i wydajnie pracują. I spokojnie czekają na efekty swojej pracy.
http://www.cda.pl/video/2472484/Ostatni ... Lektor-PL-
Polecam, zaprawdę bardzo pouczający... w myśl przysłowia „Cudze chwalicie, swego nie znacie, Sami nie wiecie, co posiadacie”. (i czego często nie szanujecie)
pozdrawiam,
Roman
Roman
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 29
- Posty: 3705
- Rejestracja: 15 sie 2010, 13:44
- Lokalizacja: Błonie
- Kontakt:
A gdzie tam widać sprzeczność z tym, co napisałem? Chińczyk pracuje, w warunkach, jakie zastał, i nie oczekuje, że inni mu dadzą.
Tak zwane prawa człowieka w rozumieniu przeciętnego białego człowieka to przede wszystkim prawo do żądania od innych części przez nich wypracowanych dóbr przez nierobów. U Chińczyków tego nie ma - nie pracujesz, nie jesz. Może na ciebie pracować ojciec, albo syn - o ile na to zasługujesz. Może i ktoś obcy - na tej samej zasadzie. Ale nie ma czegoś takiego, że ci się należy za samo istnienie.
Nie da się liczącego miliardy narodu przenieść skinieniem różdżki z feudalizmu w XXI wieczny kapitalizm, i oni doskonale wiedzą, że dobrobyt trzeba wypracować.
U nas ta wiedza jakoś zanikła. Przeciętny Polak wierzy, że dobrobyt ma mu zapewnić Tusk, Kaczyński, Gowin, czy inny Palikot. Tymczasem ta ferajna może tylko okraść, pomóc nie pomoże.
Tak zwane prawa człowieka w rozumieniu przeciętnego białego człowieka to przede wszystkim prawo do żądania od innych części przez nich wypracowanych dóbr przez nierobów. U Chińczyków tego nie ma - nie pracujesz, nie jesz. Może na ciebie pracować ojciec, albo syn - o ile na to zasługujesz. Może i ktoś obcy - na tej samej zasadzie. Ale nie ma czegoś takiego, że ci się należy za samo istnienie.
Nie da się liczącego miliardy narodu przenieść skinieniem różdżki z feudalizmu w XXI wieczny kapitalizm, i oni doskonale wiedzą, że dobrobyt trzeba wypracować.
U nas ta wiedza jakoś zanikła. Przeciętny Polak wierzy, że dobrobyt ma mu zapewnić Tusk, Kaczyński, Gowin, czy inny Palikot. Tymczasem ta ferajna może tylko okraść, pomóc nie pomoże.
-
- ELITA FORUM (min. 1000)
- Posty w temacie: 4
- Posty: 1454
- Rejestracja: 16 paź 2005, 01:26
- Lokalizacja: Świecie
Sam widziałem czasem wieczorami w Szanghaju
niepełnosprawnych lub starszych ludzi,
którym co chwilę ktoś wrzucał coś do koszyczka.
Bez jakiegokolwiek nagabywania z ich strony.
Wręcz niektórzy przechodnie zachęcali nas, aby też coś wrzucić.
Są tam, bo muszą coś zjeść a pracować nie mogą.
I widziałem też, jakie skrępowanie budziła para pijanych na ulicy
- szczególnie fakt, że my też to widzimy.

(1 juan (RMB) to było wtedy ok. 65gr...)
niepełnosprawnych lub starszych ludzi,
którym co chwilę ktoś wrzucał coś do koszyczka.
Bez jakiegokolwiek nagabywania z ich strony.
Wręcz niektórzy przechodnie zachęcali nas, aby też coś wrzucić.
Są tam, bo muszą coś zjeść a pracować nie mogą.
I widziałem też, jakie skrępowanie budziła para pijanych na ulicy
- szczególnie fakt, że my też to widzimy.

(1 juan (RMB) to było wtedy ok. 65gr...)