Ostatnio na forum pojawiają się różne "trudne" pytania, więc i ja nie będę się wstydził by zadać swoje

Potrzebuję wykonać otwór fi 42 w kostce o grubości 50mm. Jakość powierzchni otworu może być niska, ponieważ otwór będzie dalej roztaczany wytaczadłem do fi 50, ale jakoś trzeba wykopać otwór prowadzący.
Mam frezarkę RUHLA FUW 260 x 720 w której można zamontować narzędzia ze stożkiem MT2.
Mam wiertło fi 42 ze stożkiem MT4, ba, mam też tuleję zwiększającą MT2/MT4.
ALE po zamontowaniu wiertła w tulejce trzpień MT2 wygląda mizernie w stosunku do średnicy wiertła i zastanawiam się, czy ten zestaw da radę. Czy siły skrawania pochodzące od tak dużego wiertła nie obrócą stożka MT2? Ja wiem, że stożek ten jest samohamowny, że przenosi cały moment, że podczas wiercenia stożek jest wciskany, więc zdolność przenoszenia momentu rośnie... ale mimo to mam pewne obawy. Może warto potrudzić się i w trzpieniu MT2/MT4 zrobić gwintowany otwór, by dodatkowo zaciągać szpilką stożek MT2 w gnieździe? Myślicie, że ma to sens? Czy może po prostu wiercić delikatnie podnosząc stół po 0.05 i dać czas na dokładne wybranie materiału?
Zastanawiam się też nad technologią wykonania tego otworu, czy wiercić odrazu w pełnym materiale? czy wykonać otwór prowadzący fi 10 tak by łysinka wiertła nie mieliła materiału w samym środku otworu i potem fi 42 (podobno lepsze prowadzenie wiertła), czy też ze względu na siły skrawania wiercić najpierw fi 10, fi 17, fi 24 i dopiero fi 42 (bo takie wiertła mam).
Czy też takie kombinacje mogą się skończyć usterką maszyny, więc nie warto kombinować i dać to na odpowiednio dużą wiertarkę z MT4? (do takiej wiertarki mam dostęp grzecznościowy więc wolał bym nie nadużywać czyjejś dobroci, ale jak mus to mus...)