
Średnica zewn. 20 mm.
Element jest oczywiście obrobiony, z przebiegiem tysięcy km, oczywiście zbój wie z jakiej stali itd, można tylko snuć przypuszczenia.
Trzeba go stuningować. Zamiast widocznego nakiełka ma być otwór gwindowany M6 lub M8 (do wyboru, w zależności od tego, jakie narzędzia będę miał), długość gwintu 10mm. Właściciel wałka chciał to zrobić "na żywca", więc zapiął odpowiednie wiertło w wiertarę i "dawaj", stopił czubek wiertła

Zamierzam to zapiąć w tokarkę, a ponieważ wiem, że to pieroństwo jest ulepszane cieplnie, to się nawet nie zabieram za to HSS-em, a i HSS CoTiN mi szkoda na testy.
Czym to ruszyć? Przewiercić daloby radę pewnie widią, ale potem mamy gwintowańsko. Miał ktoś do czynienia z takimi elementami? Chodzi mi o to, czego mogę się spodziewać po przebiciu się przez warstwę zewnętrzną. Bo jeśli rdzeń jest już podobny do C45, to jestem w stanie to zrobić. A jeśli utwardzony, to nie chcę zamienić siekierki na kijek (nakiełka na ułamany gwintownik).
Wkręcona tam śruba ma po prostu nie wylecieć i trzymać podkładkę zapobiegającą spadnięciu koła zębatego z wielokklinu. Wałek obraca się na szczęście w lewo, więc standardowy prawy gwint nie będzie się odkręcał sam z siebie. Myślę, aby zrobić mało dokładny gwint (i otwór nieco za dużym wiertłem 5,2) żeby trochę oszczędzić gwintownik. Wymagana dokładność osadzenia jest taka, że mógłbym do czoła po prostu przysmarkać nakrętkę M6 dł. 10mm, ale takiego druta chcę uniknąć, a i ten wałek specjalnie spawalny nie jest pewnie.