#8
Post
napisał: m.j. » 01 wrz 2014, 08:48
W swojej frezarce też będę miał dzielone nogi. Co prawda z żeberkami ale dzielone. Z tego samego powodu co kolega szyperek. Dłuższe miałbym problem obrobić na frezarce. Niestety roboczogodzina w zakładzie to już spory pieniądz. Głupotą jest niewykorzystanie swojego parku maszynowego, no może poza przypadkiem gdzie potrzebujemy konkretnego pola obróbki i nie możemy tego przeskoczyć w żaden inny sposób poza oddaniem ramy do zakładu gdzie mają odpowiednio duże maszyny.
Podobnie podszedłem też do problemu prowadnic. Ja też mam podparte wałki. Hiwiny już przekraczały budżet. Zresztą kilka osób na forum udowodniło, że wałki i obróbka aluminium to wcale nie pomyłka. Zresztą jak patrzę na drewniane konstrukcje i to takie nietęgie i prowadnice Hiwina to już chyba wtedy jest przerost formy nad treścią.
Naprawdę chciałbym dobre prowadnice i wózki, ale wtedy wchodzimy już w inny zakres kosztów i w nieskończoność można powtarzać, że przecież tylko kilka stówek więcej i już mamy coś lepszego. Tylko skąd wziąść te kilka stówek? Ja na swoją frezarkę budżet wyszarpywałem z pieniędzy, które i tak mi są na inne cele potrzebne i zbędnych funduszy nie mam. Tnę koszta tam gdzie mogę. Moim priorytetem jest jak najbardziej sztywna konstrukcja. Prowadnice zawsze można wymienić, śruby też.
tokarka NARVIK "made in Taiwan", frezarka Hartford (klon Bridgeporta "made in Taiwan"), frezarka Bridgeport w takcie przeróbki na CNC, frezarka CNC DIY, trochę pomniejszych klamotów