@miu
Odnośnie włoskich maszyn, pozwolę sobie zacytować sam siebie, czyli moją wypowiedż w innym temacie.
Oto ona:
----------------------------------------------------------------
Opisze pewną sytuację jeśli chodzi o maszyny włoskie.
Otóż z tym Busellato nigdy nie miałem do czynienia, więc nie za bardzo mogę coś powiedzieć, ale już CMS-y w akcji widziałem dwa diametralnie różne i to pod każdym względem, czyli tak budowy, sposobu działania, wieku maszyny, wyglądu.
W firmie w której pracowałam są dwa CMS-y (to właśnie włoskie maszyny).
Jeden kupiony już używany, bardzo wiekowy, wyglądający topornie, z równie wiekowym oprogramowaniem pracującym pod Windowsem 95, ale:
Maszyna ta, pracowała bardzo ciężko praktycznie codziennie przez trzy zmiany i owszem psuła się, ale (że się tak wyrażę) w normie, czyli zazwyczaj po prostu jakaś cześć się wyeksploatowała o trzeba było zamówić nową.
Jednak i tak można powiedzieć, że była praktycznie bezawaryjna, a już jeśli policzyć ile lat pracowała w stosunku o ilości awarii, to w zasadzie nie psuła się w ogóle.
Zakład zachęcony jakością marki (CMS) zamówił pięć kolejnych maszyn tej firmy, ale już nowoczesnych jak na dzisiejsze standardy przystało.
Najpierw przyszła jedna maszyna i została tylko jedna.
Kolejnych już nikt nie miał zamiaru nawet oglądać, a to dlatego że:
Praca na tym nowoczesnym cudzie techniki, to po prostu MASAKRA.
Od samego początku, nie było dnia (dosłownie, ani jednego dnia) bez awarii i to takiej awarii która całkowicie uniemożliwia pracę.
Praktycznie co tydzień przyjeżdżał serwis z Włoch.
Coś tam wymieniali i maszyna pracowała CAŁE 3 DNI, po czym kolejna awaria i tak przez ponad pół roku.
Co chwilę coś.
Kuriozum był fakt, że serwisant z Włoch, po którejś tam kolejnej wizycie powiedział, że to po prostu, że kurz wszędzie się dostaje i dlatego co chwilę coś się dzieje.
Wtedy zwracamy grzecznie uwagę serwisantowi, że chyba zapomniał, że ta maszyna jest maszyną przeznaczoną stricte do obróbki drewna i że kurz w takim wypadku to norma, a nie przypadek.
Kolejny kwiatek, to to, że maszyna która z założenia miała obsługiwać agregaty nie miała przewidzianego miejsca w osłonie żeby podczas pobierania agregatu ten przeszedł przez otwór w osłonie. No po prostu tragedia. Sami musieliśmy ten otwór wyciąć.
Śmieszył również fakt, że osłona do wyciągania wiórów w tej maszynie w zasadzie nie istniała, więc podczas pracy z czymś większym, z maszyny robił się wulkan.
Dosłownie tak to wyglądało bo całe tumany kurzu były wyrzucane radośnie w górę i rozrzucane dookoła na sąsiednie stanowiska pracy, wiec wszyscy w promieniu około 3 metrów od maszyny mieli darmową inhalację.
Dodatkowo jakość wykonania tej maszyny można spokojnie porównać do jakości wykonania czegokolwiek w warsztatach szkolnych dla uczniów uczących się zawodu.
Przy okazji oprogramowanie było tak nieintuicyjne, że po roku pracy z maszyną mało kto wiedział jak toto programować.
W ogóle to można by książkę satyryczną napisać o tej wspaniałej włoskiej myśli technicznej.
Każdy operator w firmie, bronił się rękami i nogami przed pracą na tym czymś.
Generalnie nowe cudo CMS-a to TRAGEDIA.
Nie wiem, być może to czysty przypadek z tym akurat egzemplarzem, ale jakość wykonania + obsługa serwisowa chyba to wyklucza.
Oczywiście powyższe to tylko jeśli o CMS-a chodzi i inni znani włoscy producenci robią wszystko jak należy, ale ja włoskiej maszyny bym nie kupił po takich doświadczeniach.
[ Dodano: 2013-07-15, 16:26 ]
WesołyŻniwiarz pisze:W MasterWork'u jak narysuję punkt żeby przypisać do niego frez, to nie dość, że nie widzę punktu (pomimo że fizycznie jest narysowany), to gdy próbuję do niego przypisać frezowanie wyświetla mi błąd. Jedynym wyjściem wydaje się narysowanie odcinka od długości min. 0,01mm.
Naprawdę jest to jedyna opcja?
Nie znam Masterworka, ale też nie znam żadnego innego programu w którym można przypisać frezowanie do punktu.
Przecież punkt nie ma długości, szerokości, wysokości i w ogóle jakiegokolwiek wymiaru, wiec co niby ten frez miałby frezować ?
To dlatego (i słusznie) otrzymujesz komunikat o błędzie.
Natomiast odcinek o długości 0,01mm też niczego nie rozwiązuje, tzn. w wyniku przypisana do niego freza, utrzymasz obróbkę o długości 0,01mm ...... i tyle.
Rozwiązaniem może być (przypomnę, że nie znam MAsterworka) narysowanie spirali (coś jak gwint) z określonym skokiem i długością, a następnie przypisanie do tego freza.
Takie coś robiłem na Homagu w oprogramowaniu WoodWoop, czyli zrobiłem sobie program parametryczny ze zmiennymi sterującymi skokiem, długością, średnicą i położeniem w określonym układzie współrzędnych.
Działało znakomicie i przydawało się często.