Można mieć jedno i drugie, czyli farbę młotkową i chlorokałczuk w jednym, taką właśnie farbą całą tokarkę pomalowałem, efekt zaje_isty.Andrzej 40 pisze: W moim poprzednim poście są uwagi na temat malowania chlorokauczukiem i Śnieżką młotkową. Gdybym miał wybierać (malowanie pędzlem) wybrałbym Śnieżkę (Hameraitem też malowałem, Śnieżka lepsza). Farba młotkowa daje lepszy efekt, nie widać drobnych nierówności. Jeżeli chlorokauczukiem to raczej natryskowo, bo pędzlem nie wychodzi rewelacyjnie.
Jednak malowanie nią do łatwych nie należy i pierwszy element jaki pomalowałem, musiałem ponownie malować usuwając wcześniejszą warstwę. Wystarczył jednak ten jeden błąd by wiedzieć jak tej farby należy używać.
Poniżej dwie fotki pokazujące efekty użycia tej farby.
Co to jej wytrzymałości, to ostatnio mogłem się dwukrotnie przekonać, że da sobie radę w najtrudniejszych warunkach.
Raz spadła mi pokrywa wrzeciennika z wysokości 80cm na posadzkę betonową i oprócz zabrudzenia nie miała nawet ślady.
Drugim razem montowałem tabliczki znamionowe. Złamałem wiertło do nitów, a że nie dysponowałem drugim o odpowiedniej średnic, to wywierciłem otwór o mniejszej średnicy.
W takim wypadku musiałem użyć większej siły by wbić nit młotkiem, a że były niesprzyjające warunki(brak odpowiedniego oświetlenia i ogólnie nie przygotowanie się do tej operacji) dwukrotnie młotkiem zaliczyłem pomalowany korpus. Najlepsze przy tym jest to ,że prawie nie widać w miejscu uderzenia mojej niefrasobliwości.
Trzeba się porządnie przyjrzeć, by zobaczyć ugniot farby (małe wklęśnięcie)
Gdyby powłoka była twarda, a nie że tak powiem elastyczna, to z całą pewnością w miejscu uderzenia byłby odprysk.