Tokarka z demobilu
: 24 sie 2011, 20:55
Witam Kolegów. Mam zamiar dołożyć do swojego warsztatu (ślusarsko-elektryczny) również tokarkę. Oprócz elektryki przydałoby się coś dorobić do samochodu albo coś wytoczyć dla klientów, którym robię w metalu. Zgodnie z radami wyczytanymi z innych dyskusji na forum poszukuję tak dużego sprzętu, jaki tylko mi się zmieści. Cytuję "[..] a i tak okaże się za mała
"
Znalazłem ofertę - gość ma tokarkę TSB 20 ze Stara-Warsztatu, jakie kiedyś pracowały w wojsku. Kupił sobie teraz coś z łożem 1500mm i sprzedaje TSB. Ze zdjęć wygląda na ładnie utrzymaną. Jest w komplecie z kompletem kół do gitary, zestawem noży, koniem, wrzecionem wiertarskim, podtrzymką i czymś podobno pomocnym w gwintowaniu oraz dokumentacją techniczno-ruchową w postaci grubej broszury-książeczki. Całość za 4500 złotych. Do tego po obejrzeniu i zaakceptowaniu tokarki, musiałbym zamówić kuriera. Ok. 600 złotych, bo to 400 km ode mnie a do Seicento nie zmieszczę takiej kobyły.
Jest tylko pewien problem. Ostatni raz z tokarkami miałem do czynienia w technikum na warsztatach jakieś 10 lat temu, nie bardzo wiem jak taką maszynkę sprawdzić choć z toczenia i prac ślusarskich miałem zasłużone 4 z plusem. Mam nadzieję, że coś ręce zapamiętały od tamtego czasu
Wałek aluminiowy fi 50 długości 450 mm mam gdzieś w zapasach i zgodnie z radami kolegów stoczyłbym go sobie żeby sprawdzić czy nie zrobi mi z niego stożka. Szyny łoża też mogę sprawdzić, nazwijmy to, organoleptycznie - czy w całym zakresie stawia podobny opór, czy też bliżej uchwytu jest luźniej. Do gitary mogę zajrzeć, ale nie wiem na ile luźna mogła ona być fabrycznie a na ile ze zużycia.
Pytanie zasadnicze - czy po wojskowej tokarce, która pracowała ok. 2 lat w cywilu, mogę się spodziewać stanu nadajacego się do użycia, czy też raczej będzie kompletnie zdezelowana i szkoda tych 400 kilometrów robić?

Znalazłem ofertę - gość ma tokarkę TSB 20 ze Stara-Warsztatu, jakie kiedyś pracowały w wojsku. Kupił sobie teraz coś z łożem 1500mm i sprzedaje TSB. Ze zdjęć wygląda na ładnie utrzymaną. Jest w komplecie z kompletem kół do gitary, zestawem noży, koniem, wrzecionem wiertarskim, podtrzymką i czymś podobno pomocnym w gwintowaniu oraz dokumentacją techniczno-ruchową w postaci grubej broszury-książeczki. Całość za 4500 złotych. Do tego po obejrzeniu i zaakceptowaniu tokarki, musiałbym zamówić kuriera. Ok. 600 złotych, bo to 400 km ode mnie a do Seicento nie zmieszczę takiej kobyły.
Jest tylko pewien problem. Ostatni raz z tokarkami miałem do czynienia w technikum na warsztatach jakieś 10 lat temu, nie bardzo wiem jak taką maszynkę sprawdzić choć z toczenia i prac ślusarskich miałem zasłużone 4 z plusem. Mam nadzieję, że coś ręce zapamiętały od tamtego czasu

Pytanie zasadnicze - czy po wojskowej tokarce, która pracowała ok. 2 lat w cywilu, mogę się spodziewać stanu nadajacego się do użycia, czy też raczej będzie kompletnie zdezelowana i szkoda tych 400 kilometrów robić?