przemyślenia przy szlifowaniu noża
: 16 sty 2011, 16:50
Dzień dobry wszystkim
Naszło mnie na wykonanie rowka czołowego - pod oring, średnica 9,6mm wew. 11mm zewn. 1.2mm głęboko, materiał - stal automatowa. Wyszlifowałem sobie nóż (czy raczej nożyk - jak na obrazku, szerokość "czoła" 1mm)

i zabrałem się za "trepanowanie" - strzelił po około 10 sekundach, wyszlifowałem drugi, sprawdziłem że "nie trze du**" o ściany rowka i baaaardzo delikatnie zacząłem toczyć - wytrzymał 15 sekund. Wyszlifowałem trzeci, spróbowałem jeszcze delikatniej - jak zaczął "śpiewać" wycofałem (dzięki czemu mógł służyć jako model do powyższego zdjęcia).
Wróciłem więc do próbki numer dwa - delikatnie poszerzyłem rowek żeby obejrzeć miejsce katastrofy:

Jak widać - nóż pięknie "zarył" w materiał - przypuszczam że nóż pod obciążeniem poszedł w dół, a że oś zagięcia wypadła pod poziomem ostrza, został wciągnięty w materiał i trzasnął. Wygląda na to że moja tokarka nie jest dostatecznie sztywna do takiej operacji. Wniosek - zmienić materiał - w mosiądzu poszło bez problemów.
Przy okazji przypomniały mi się posty o obcinaniu z nożem "do góry nogami" - do tej pory nie stosowałem tej metody bo nie mogłem sobie wyobrazić jak to ma działać. Pomyślałem że odwrócenie noża może przenieść oś obrotu (gięcia konstrukcji pod obciążeniem) ponad ostrze dzięki czemu nie będzie ono wciągane w materiał - szybki test i chyba działa - do tej pory nożem jak na poniższym obrazku byłem w stanie obcinać stal automatową do mniej więcej 20mm średnicy, po odwróceniu - 25mm poszło bez żadnych problemów (nóż nie był szlifowany od nowa - po prostu odwróciłem uchwyt i wyregulowałem wysokość).

Pozdrawiam
Grzesiek
Naszło mnie na wykonanie rowka czołowego - pod oring, średnica 9,6mm wew. 11mm zewn. 1.2mm głęboko, materiał - stal automatowa. Wyszlifowałem sobie nóż (czy raczej nożyk - jak na obrazku, szerokość "czoła" 1mm)

i zabrałem się za "trepanowanie" - strzelił po około 10 sekundach, wyszlifowałem drugi, sprawdziłem że "nie trze du**" o ściany rowka i baaaardzo delikatnie zacząłem toczyć - wytrzymał 15 sekund. Wyszlifowałem trzeci, spróbowałem jeszcze delikatniej - jak zaczął "śpiewać" wycofałem (dzięki czemu mógł służyć jako model do powyższego zdjęcia).
Wróciłem więc do próbki numer dwa - delikatnie poszerzyłem rowek żeby obejrzeć miejsce katastrofy:

Jak widać - nóż pięknie "zarył" w materiał - przypuszczam że nóż pod obciążeniem poszedł w dół, a że oś zagięcia wypadła pod poziomem ostrza, został wciągnięty w materiał i trzasnął. Wygląda na to że moja tokarka nie jest dostatecznie sztywna do takiej operacji. Wniosek - zmienić materiał - w mosiądzu poszło bez problemów.
Przy okazji przypomniały mi się posty o obcinaniu z nożem "do góry nogami" - do tej pory nie stosowałem tej metody bo nie mogłem sobie wyobrazić jak to ma działać. Pomyślałem że odwrócenie noża może przenieść oś obrotu (gięcia konstrukcji pod obciążeniem) ponad ostrze dzięki czemu nie będzie ono wciągane w materiał - szybki test i chyba działa - do tej pory nożem jak na poniższym obrazku byłem w stanie obcinać stal automatową do mniej więcej 20mm średnicy, po odwróceniu - 25mm poszło bez żadnych problemów (nóż nie był szlifowany od nowa - po prostu odwróciłem uchwyt i wyregulowałem wysokość).

Pozdrawiam
Grzesiek