Nie macie racji!
Problem w tym, że ta chińska oczywiście produkcja kosztowała w Chinach powiedzmy 500 dolarów (stąd cena sugerowana za maszynę 1550). Tokarki sprzedawane w Polsce kosztują jak najmniej, stąd jest mimo wszystko różnica pomiędzy chińszczyzną, którą Chińczycy wysyłają na zachód i ściąganą do Polski. Naprawdę, firmy które handlują chińszczyzną w Niemczech starają się mimo wszystko minimalny poziom jakości utrzymać. Może te same korpusy, ale np. ciut lepsze łożyska, czy łożyska zamiast plastikowych tulejek. Widziałem takie zabawki (bo to zabawki) tutaj i powiem, że nie tylko nalepki są równiutko przyklejone. Zapominacie, że gwarancja w państwach "starej unii" znaczy bardzo dużo. Tu trochę trudniej wciskać kit, bo pewne zasady, właśnie jeśli chodzi o gwarancję obowiązują. Stąd i Chińczykom, którzy się tu pchają stawia się pewne warunki, nie tylko "panie żółty, to ma być jak najtańsze"
