Cześć
Piszesz o tokarkach zegarmistrzowskich? Można odnieść wrażenie, że suport jest skonstruowany jak dla leworęcznego rzemieślnika (wrzeciennik po prawej), ale należałoby się odnieść do historii. Dawno, dawno temu tj. jeszcze przed II wojną światową silnik elektryczny był rarytasem w pracowni zegarmistrzowskiej (suport z resztą też). Tylko bogaci i raczej miejscy rzemieślnicy korzystali z takowych dóbr. Idąc dalej tym torem tokarka wrzecionowa też była swojego rodzaju rarytasem, bo kłowa w 32 kosztowała 300zł, a wrzecionowa 500zł (bez suportu, uchwytu samocentrującego i innych wodotryków), a krowa 800zł. Nie wiem ile w tedy zarabiał przeciętny "robol", ale mniej niż połowa krowy
Wracając do samej tokarki- napędzano je ręcznie. Wbrew pozorom regulacja obrotów w takiej tokarce to rzecz bardzo istotna, ale przy napędzie ręcznym raczej tych obrotów brakuje. Jak ktoś był prawo ręczny, to kręcił korbką i napędzał tokarkę, bo prawą robił to znacznie lepiej jak lewą, a lewą kręcił korbkami suportu. Jak ktoś był sprytniejszy, to mógł sobie ustawić po lewej stronie napęd, ale musiał się podszkolić z kręcenia lewą ręką.
Ten sposób ustawienia jest popularny w maszynach niemieckich. Kiedyś widziałem dużą maszynę prod. niemieckiej z lat 20-tych i wrzeciennik miała ustawiony po prawej stronie, ale tego już nie potrafię wyjaśnić

Niemcy może tak lubili
Poza tym jeśli kogoś by interesował suport do tokarki zegarmistrzowskiej, to mam w zanadrzu pewną zabawkę. Wydawało mi się, że będzie to nieprecyzyjne, ale jednak- przy dobrym skręceniu można uzykać dobry rezultat. Dodam, że nie potrzebna tu frezarki czy tokarki- wystarczy gorść płaskowników, wiertarka, pilniki i papierki ścierne
Pozdrawiam Maciej