Wybór drogi kształcenia
-
Autor tematu - Nowy użytkownik, używaj wyszukiwarki
- Posty w temacie: 2
- Posty: 3
- Rejestracja: 29 cze 2012, 00:15
- Lokalizacja: łódź
Wybór drogi kształcenia
Zakładam, że na tym forum znajdują się zarówno pracownicy jak i pracodawcy. Problem mój polega na tym, że w obecnej chwili zasilam grono studentów (obecnie jestem na 3 roku na polibudzie). Najwyższy czas aby się określić i zadać sobie pytanie "co tak naprawdę chciałbym robić w życiu i zacząć to robić". Jako że widzę na forum wiele osób, które posiadają wielką wiedzą i znają realia to miałbym kilka pytań.
1. W jakim oprogramowaniu najlepiej uczyć się projektowania ? Umiem AutoCAD-a 2D oraz całkiem dobrze mi idzie w ProE. Czy warto jeszcze zainteresować się np Solidem lub Inwentorem ? Czy ukończenie kursów z tych programów w jakiś sposób zwraca uwagę pracodawcy ? Czy jednak nie ma sensu "bulić" tej kasy bo i tak się liczy co się umie ?
2. Kogo szuka pracodawca na stanowisko np. "konstruktora" ? Czy musi to być absolwent Mechaniki i Budowy Maszyn czy także może absolwent innych kierunków prowadzonych na Wydziałach Mechanicznych np. Transportu lub Zarządzania Produkcją.
3. Ostatnie pytanie. Co sądzicie o robieniu różnego rodzaju kursów zawodowych ? Czy jest sens drugi stopień studiów robić zaocznie a w tym czasie np. zrobić sobie jakiś tam kursik na tokarza/spawacza itp. i popracować trochę na takim stanowisku ? Czy zdobyte doświadczenie na warsztacie sprawi, że pracodawca będzie chciał zatrudnić taką osobę po studiach z jakąś sensowną pensją ? Bo 1200zł netto to zarabiać bym nie chciał w momencie gdy uprawnienia na wózki widłowe które posiadam dałyby mi te 1500zł netto.
1. W jakim oprogramowaniu najlepiej uczyć się projektowania ? Umiem AutoCAD-a 2D oraz całkiem dobrze mi idzie w ProE. Czy warto jeszcze zainteresować się np Solidem lub Inwentorem ? Czy ukończenie kursów z tych programów w jakiś sposób zwraca uwagę pracodawcy ? Czy jednak nie ma sensu "bulić" tej kasy bo i tak się liczy co się umie ?
2. Kogo szuka pracodawca na stanowisko np. "konstruktora" ? Czy musi to być absolwent Mechaniki i Budowy Maszyn czy także może absolwent innych kierunków prowadzonych na Wydziałach Mechanicznych np. Transportu lub Zarządzania Produkcją.
3. Ostatnie pytanie. Co sądzicie o robieniu różnego rodzaju kursów zawodowych ? Czy jest sens drugi stopień studiów robić zaocznie a w tym czasie np. zrobić sobie jakiś tam kursik na tokarza/spawacza itp. i popracować trochę na takim stanowisku ? Czy zdobyte doświadczenie na warsztacie sprawi, że pracodawca będzie chciał zatrudnić taką osobę po studiach z jakąś sensowną pensją ? Bo 1200zł netto to zarabiać bym nie chciał w momencie gdy uprawnienia na wózki widłowe które posiadam dałyby mi te 1500zł netto.
Tagi:
-
- Specjalista poziom 3 (min. 600)
- Posty w temacie: 4
- Posty: 703
- Rejestracja: 30 paź 2009, 13:39
- Lokalizacja: Global
Temat taki jak tysiąc innych poniżej. poszukaj a znajdziesz odpowiedź.
Jesteś na 3 roku, to już czas najwyższy na praktyki, wakacje długie warto spróbować w 2 firmach.
1. ProE, Solid, Inv. Wszystko jeden ciul, jeżeli nie ma planujesz projektować w powierzchniówce, to ProE w zupełności starczy. Nie sensu uczyć się różnych programów po łebku, lepiej naucz się jednego. Zaprojektuj sobie jakąś maszynę, quada, rower, czy jakąś inną pierdółkę to się sam sprawdzisz w obsłudze 3D.
Jeśli chodzi o kursy, to zawsze się tam czegoś ciekawego nauczysz, ale najlepiej podstaw nauczyć się samemu z książki a na kurs iść w stopniu zaawansowanym.
2. Konstruktor to koleś który ma łeb na karku. Musisz znać podstawy tego czego cie nauczyli na studiach w stopniu co najmniej dobrym. Musisz wiedzieć co można zrobić a co nie, jakie są nowości, nowinki i możliwości w dzisiejszym świecie.
Najważniejsze to chyba "logiczne myślenie", szukanie wielu rozwiązań itp.
3. Kursy. Ciekawa rzecz, ale jak przyjdziesz do mnie i powiesz że zrobiłeś kurs widłakowego czy spawacza i chcesz u mnie właśnie to robić. To po prostu cie wyśmieje. W tym roku daliśmy ogłoszenie na widłakowych do pracy, zgłosiło się ich... niektórzy już pierwszego dnia zostali przeniesieni na mniej odpowiedzialne roboty. Powywalali koszy że masakra.
Więc podsumowując kursy to nie wszystko, bo każdy się ciebie zapyta ile godzin pracowałeś na danym stanowisku. A kurs widłakowego to my wiemy jak się u nas zdaje.
Najlepszą miarą jest doświadczenie, a te najlepiej uzyskiwać już podczas studiowania w postaci staży, praktyk, konkursów itp itd
Jesteś na 3 roku, to już czas najwyższy na praktyki, wakacje długie warto spróbować w 2 firmach.
1. ProE, Solid, Inv. Wszystko jeden ciul, jeżeli nie ma planujesz projektować w powierzchniówce, to ProE w zupełności starczy. Nie sensu uczyć się różnych programów po łebku, lepiej naucz się jednego. Zaprojektuj sobie jakąś maszynę, quada, rower, czy jakąś inną pierdółkę to się sam sprawdzisz w obsłudze 3D.
Jeśli chodzi o kursy, to zawsze się tam czegoś ciekawego nauczysz, ale najlepiej podstaw nauczyć się samemu z książki a na kurs iść w stopniu zaawansowanym.
2. Konstruktor to koleś który ma łeb na karku. Musisz znać podstawy tego czego cie nauczyli na studiach w stopniu co najmniej dobrym. Musisz wiedzieć co można zrobić a co nie, jakie są nowości, nowinki i możliwości w dzisiejszym świecie.
Najważniejsze to chyba "logiczne myślenie", szukanie wielu rozwiązań itp.
3. Kursy. Ciekawa rzecz, ale jak przyjdziesz do mnie i powiesz że zrobiłeś kurs widłakowego czy spawacza i chcesz u mnie właśnie to robić. To po prostu cie wyśmieje. W tym roku daliśmy ogłoszenie na widłakowych do pracy, zgłosiło się ich... niektórzy już pierwszego dnia zostali przeniesieni na mniej odpowiedzialne roboty. Powywalali koszy że masakra.
Więc podsumowując kursy to nie wszystko, bo każdy się ciebie zapyta ile godzin pracowałeś na danym stanowisku. A kurs widłakowego to my wiemy jak się u nas zdaje.

Najlepszą miarą jest doświadczenie, a te najlepiej uzyskiwać już podczas studiowania w postaci staży, praktyk, konkursów itp itd
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 6
- Posty: 5774
- Rejestracja: 14 lip 2007, 19:02
- Lokalizacja: Westfalia
"Za moich czasów" to młody człowiek na studiach zadawał sobie raczej pytanie, w której firmie chciałby pracować. Myślę że to dalej jest właściwa droga do określenia drogi kariery. Najpierw spróbuj znaleźć firmę, która będzie cię chciała, a później kształć się pod potrzeby tej firmy. Przecież już na etapie studiów można załatwić jakieś praktyki, zaklepać sobie miejsce. W przeciwnym wypadku możesz stracić tylko pieniądze, wydając je na kurs, który i tak ci się nie przyda.
Konstruktor w różnych firmach ma całkiem inny zakres obowiązków. Co innego jest liczyć mosty, a co innego obrabiarki, czy tylko obudowy do sprzętu AGD. Znów wszystko rozbija się o profil firmy, w której chcesz znaleźć zatrudnienie.
Ja myślę, że kurs tokarza dla inżyniera jest czymś, czego prawdziwy inżynier powinien się wstydzić. Inżynier ma się obróbki nauczyć na studiach, ewentualnie podczas praktyk, on ma wiedzieć, jak tokarkę skonstruować, a nie jak się ustawia na tokarce noże. Może jestem naiwny, bo dziś tytuł inżyniera niewiele w Polsce znaczy, ale to, że tytuł uległ dewaluacji nie oznacza, że powinniśmy takie trendy popierać.
I na koniec - są miejsca, gdzie za prawdziwą wiedzę i umiejętność podejmowania właściwych decyzji płaci się całkiem nieźle. Gdzie - tam, gdzie mógłbyś wykonywać pracę z zakresu, w którym jesteś naprawdę bardzo dobry. Problem, jak się przebić, ale to już pytanie, na które każdy musi odpowiedzieć sobie sam. W końcu radzenie sobie w życiu, to zawsze była umiejętność, której w pierwszym rzędzie uczono "za moich czasów".
Konstruktor w różnych firmach ma całkiem inny zakres obowiązków. Co innego jest liczyć mosty, a co innego obrabiarki, czy tylko obudowy do sprzętu AGD. Znów wszystko rozbija się o profil firmy, w której chcesz znaleźć zatrudnienie.
Ja myślę, że kurs tokarza dla inżyniera jest czymś, czego prawdziwy inżynier powinien się wstydzić. Inżynier ma się obróbki nauczyć na studiach, ewentualnie podczas praktyk, on ma wiedzieć, jak tokarkę skonstruować, a nie jak się ustawia na tokarce noże. Może jestem naiwny, bo dziś tytuł inżyniera niewiele w Polsce znaczy, ale to, że tytuł uległ dewaluacji nie oznacza, że powinniśmy takie trendy popierać.
I na koniec - są miejsca, gdzie za prawdziwą wiedzę i umiejętność podejmowania właściwych decyzji płaci się całkiem nieźle. Gdzie - tam, gdzie mógłbyś wykonywać pracę z zakresu, w którym jesteś naprawdę bardzo dobry. Problem, jak się przebić, ale to już pytanie, na które każdy musi odpowiedzieć sobie sam. W końcu radzenie sobie w życiu, to zawsze była umiejętność, której w pierwszym rzędzie uczono "za moich czasów".
-
Autor tematu - Nowy użytkownik, używaj wyszukiwarki
- Posty w temacie: 2
- Posty: 3
- Rejestracja: 29 cze 2012, 00:15
- Lokalizacja: łódź
Jeżeli chodzi o kurs na wózki widłowe to tak tylko napisałem. Zresztą nie każdy ma "popularne" kursy tylko np. od UDT a myślę że to już coś oznacza.
Wracając do tematu. Czyli jednym słowem sądzicie, że nie ma znaczenie jaki kierunek się skończy tylko co tak naprawdę się umie ? Jeżeli chodzi o kursy - oczywiście nie chodzi mi o to aby je pokończyć tylko np. jakiś czas popracować na danym stanowisku i tak naprawdę poznać realne możliwości co taki pracownik na danym stanowisku byłby wstanie wykonać aby w przyszłości tworzyć coś co nie będzie przekombinowane. Przynajmniej ja tak widzę tą kwestię. Bo jeżeli chodzi o studia - no cóż... Mogę powiedzieć, że jeżeli chodzi o studia to nie przygotowują one tak jak powinny. Za dużo teorii a za mało praktyki.
Jeżeli chodzi o projektowanie - nie widzę problemu aby w ProE stworzyć model czegoś. Spokojnie mógłbym wykonać powiedzmy ten rowerek i pobawić się jeszcze w "mechanism" coby ładnie się wszystko kręciło.
Wracając do tematu. Czyli jednym słowem sądzicie, że nie ma znaczenie jaki kierunek się skończy tylko co tak naprawdę się umie ? Jeżeli chodzi o kursy - oczywiście nie chodzi mi o to aby je pokończyć tylko np. jakiś czas popracować na danym stanowisku i tak naprawdę poznać realne możliwości co taki pracownik na danym stanowisku byłby wstanie wykonać aby w przyszłości tworzyć coś co nie będzie przekombinowane. Przynajmniej ja tak widzę tą kwestię. Bo jeżeli chodzi o studia - no cóż... Mogę powiedzieć, że jeżeli chodzi o studia to nie przygotowują one tak jak powinny. Za dużo teorii a za mało praktyki.
Jeżeli chodzi o projektowanie - nie widzę problemu aby w ProE stworzyć model czegoś. Spokojnie mógłbym wykonać powiedzmy ten rowerek i pobawić się jeszcze w "mechanism" coby ładnie się wszystko kręciło.
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 6
- Posty: 5774
- Rejestracja: 14 lip 2007, 19:02
- Lokalizacja: Westfalia
I po co to komu? To może w reklamie się zatrudnisz i będziesz projektował filmiki, w których tabletka gasi zgagę w żołądku.SSK pisze:Spokojnie mógłbym wykonać powiedzmy ten rowerek i pobawić się jeszcze w "mechanism" coby ładnie się wszystko kręciło.
Bo problemem nie jest coś wymyślić, ale zrobić to w ten sposób, żeby to najlepiej, jak to tylko można działało. Ot przykład - projektujesz obudowę telefonu, z założeniami, że ma ona pomieścić mechanizm (określone gabaryty) i wytrzymać np. siłę zgniatania 80 kG. I nie może to być 200 kG, bo wówczas obudowa będzie za gruba, za ciężka, będzie na nią potrzeba za dużo tworzywa (koszty pracy wtryskarki, koszty materiału itd.). To tylko przykład, ale pokazuje, na czym polega praca konstruktora. Musisz liczyć, liczyć i jeszcze raz liczyć. To samo dotyczy np. produkcji nowej obrabiarki (liczysz napędy, przekładnie, łoże, korpusy, przewidując jakie obliczenia są w danym momencie konieczne).
Forma - a proszę bardzo, liczysz skurcze odlewnicze, zajmujesz się analizą płynięcia tworzywa (albo metalu) w formie, w końcu nie może zacząć krzepnąć przed całkowitym wypełnieniem formy, a z drugiej strony układ wlewowy musi być logicznie zaprojektowany.
Mam dalej pisać? Myślę, że nie potrzeba, bo załapałeś, na czym polega praca konstruktora. A co do UDT, to nie jest jakaś specjalna instytucja. Ot wydają pewne uprawnienia, bo ktoś musi je wydawać. W mechanice nie ma, jak w budownictwie uprawnień. Budujesz maszynę na własną odpowiedzialność, z założeniem, że umiesz to zrobić dobrze. A twój produkt, jeśli jest z określonej branży i tak będzie przed dopuszczeniem na rynek przejść certyfikację.
-
- Specjalista poziom 3 (min. 600)
- Posty w temacie: 4
- Posty: 703
- Rejestracja: 30 paź 2009, 13:39
- Lokalizacja: Global
Po co komu rysowanie? Ja od tego zaczynałem, poszerza to wyobraźnie, logiczne myślenie poznajesz zasadę działania mechanizmów, sam szukasz różnych rozwiązań. I w ten sposób dowie się na czym polega konstruowanie, bo zaś wyjdą błędy, luzy, coś się nie będzie zgadzać itp itd.
Masz wolne, chcesz być konstruktorem to sprawdź sam siebie projektując coś ciekawego, nie chodzi tu o zżynanie z gotowych rysunków.
Mój pierwszy projekt jeszcze nie dogłaskany i bez renderingu:
Masz wolne, chcesz być konstruktorem to sprawdź sam siebie projektując coś ciekawego, nie chodzi tu o zżynanie z gotowych rysunków.
Mój pierwszy projekt jeszcze nie dogłaskany i bez renderingu:
Czyli jak teraz przerobiłem piłę taśmową na sterowaną za pomocą PLC i krańcówek. To powinienem teraz tą piłę zgłosić by uzyskać CE? Bo co sie stanie jak piła utnie komuś palce, być może przez błąd w moim oprogramowaniu?jasiu... pisze: W mechanice nie ma, jak w budownictwie uprawnień. Budujesz maszynę na własną odpowiedzialność, z założeniem, że umiesz to zrobić dobrze. A twój produkt, jeśli jest z określonej branży i tak będzie przed dopuszczeniem na rynek przejść certyfikację.
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 6
- Posty: 5774
- Rejestracja: 14 lip 2007, 19:02
- Lokalizacja: Westfalia
Jeśli twojej piły używasz sam, to twój prywatny problem, ale jeśli ta piła pracuje w firmie i zatrudnionemu tam pracownikowi utnie palce, to możesz mieć kłopoty z powodu narażenia kogoś z tytułu braku odbioru technicznego twojej piły. Dokąd jest wszystko w porządku, to nikt nie zwróci uwagi na piłę, ale gdyby coś się stało, to badający sprawę inspektor może poprosić cię o certyfikat, kto obrabiarkę, w tym przypadku piłę, dopuścił do użytkowania. Paranoja, ale kilku się już na tym przewiozło.
Wiesz, jaka jest różnica, pomiędzy np. architektem, a konstruktorem? No właśnie taka sama jest pomiędzy designerem, a konstruktorem. Ten pierwszy robi projekt wizualny, a ten drugi usiłuje w tym projekcie zmieścić wszystko, co ma się we wnętrzu znaleźć. Kolega pytał o pracę konstruktora, a nie designera, stąd moja odpowiedź.
Poza tym, to designerzy są najczęściej po szkołach artystycznych. To się nazywa często obecnie Design Management, a po polsku po prostu "wzornictwo", czasem z przymiotnikiem "przemysłowe". A inżynier jest od liczenia, niestety w realnym świecie takie są realia.
Wiesz, jaka jest różnica, pomiędzy np. architektem, a konstruktorem? No właśnie taka sama jest pomiędzy designerem, a konstruktorem. Ten pierwszy robi projekt wizualny, a ten drugi usiłuje w tym projekcie zmieścić wszystko, co ma się we wnętrzu znaleźć. Kolega pytał o pracę konstruktora, a nie designera, stąd moja odpowiedź.
Poza tym, to designerzy są najczęściej po szkołach artystycznych. To się nazywa często obecnie Design Management, a po polsku po prostu "wzornictwo", czasem z przymiotnikiem "przemysłowe". A inżynier jest od liczenia, niestety w realnym świecie takie są realia.
-
- ELITA FORUM (min. 1000)
- Posty w temacie: 1
- Posty: 1188
- Rejestracja: 28 sie 2011, 10:34
- Lokalizacja: Zach-Pom
Amen.jasiu... pisze:Poza tym, to designerzy są najczęściej po szkołach artystycznych. To się nazywa często obecnie Design Management, a po polsku po prostu "wzornictwo", czasem z przymiotnikiem "przemysłowe". A inżynier jest od liczenia, niestety w realnym świecie takie są realia.
Niestety, trzeba obrać jakąś drogę.
Ja pracuję z niedawno zatrudnionym absolwentem Polibudy - świeżo dyplomowany inżynier mechaniki i budowy maszyn. Z jego opowieści:
Na trzecim semestrze zaczął pracować w firmie swojego wykładowcy (nie pamiętam jakiego przedmiotu), na tzw. uniwersalnym stanowisku (przynieś, wynieś, pozamiataj). Po miesiącu zaczęli go przyuczać na obrabiarki manualne, a z czasem przerzucili go na centra obróbcze CNC za "minimalną" plus premia. Pracował w tej firmie do 6 semestru (2 lata), bo potem trzeba było pisać pracę i robić projekty. Nie psioczył że mu trudno, że mało płacą, najważniejsze że zdobył doświadczenie i jednocześnie studiował. Teraz pracując ze mną na wykrawarce, zdobywa kolejne doświadczenie, bo dochodzi do tego jeszcze pobieżna modyfikacja rysunków technicznych i tworzenie szablonów na tą maszynę oraz pisanie i edytowanie G-kodu w FANUC-u (jak potrzeba). Dostał niedawno (po 3-miesięcznym okresie próbnym) podwyżkę i teraz mówi, że może spokojnie pracować i zdobywać doświadczenie (kokosów nie dostał, ale nie narzeka). Tak więc, jeśli jest okazja do studiowania i pracowania jednocześnie (np. w wakacje) to rób wszystko, żeby łapać tą okazję, bo druga może się nie trafić.
Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony 01 lip 2012, 14:44 przez clubber84, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Moderator
-
Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 1
- Posty: 8197
- Rejestracja: 01 sty 2009, 20:01
- Lokalizacja: Oława
Firma ,,A'' zamówiła w firmie ,,B'' wykrojnik i zażądała w/w certyfikat ....... , i nie było dyskusji.lolo2 pisze:...Czyli jak teraz przerobiłem piłę taśmową na sterowaną za pomocą PLC i krańcówek. To powinienem teraz tą piłę zgłosić by uzyskać CE? Bo co sie stanie jak piła utnie komuś palce, być może przez błąd w moim oprogramowaniu?jasiu... pisze: W mechanice nie ma, jak w budownictwie uprawnień. Budujesz maszynę na własną odpowiedzialność, z założeniem, że umiesz to zrobić dobrze. A twój produkt, jeśli jest z określonej branży i tak będzie przed dopuszczeniem na rynek przejść certyfikację.

Mariusz.
Pomagam w:
HAAS - frezarki, tokarki
HAAS - frezarki, tokarki