crashz pisze: ↑30 sty 2021, 15:47
Posiadamy maszynę cnc z komputerem dołączonym do tej maszyny na windows 98. Program jest woodwop. Moje pytanie brzmi, czy jest jakaś szansa na zmianę kompa lub bebechów żeby szybciej przetwarzał zadania.
Moim zdaniem, problemem leży gdzie indziej.
Otóż akurat WoodWop (nie piszesz jaka wersja, a to nie jest bez znaczenia) jest tu najmniejszym problemem.
O wiele większym problemem jest (że się tak wyrażę) cała reszta sterująca maszyną i właśnie ze względu na te wszystkie pozostałe programy sterujące ja bym nie kombinował z tym nic, ale ... :
Czy da się coś z tym zrobić ?
Można zostawić wszystko jak jest, czyli wszystko na tym kompie z Win98, a na innym, znacznie mocniejszym postawić Windowsa XP, tam zainstalować Woodwopa + program (Dbe) do zarządzania bazą narzędzi, po czy skopiować pliki bazy narzędzi z kompa na którym Win98, do kompa z WinXP.
Teraz już można spokojnie przygotowywać programy na WoodWopi-ie zainstalowanym na WinXP i tylko przenosić gotowe programy do WoodWop-a zainstalowanego na Win98.
No chyba, że programy o których piszesz, to skomplikowane płaskorzeźby wygenerowane gdzieś w jakimś np. Vectric Aspire czy innym Artcam-ie .
Wtedy KAŻDY WoodWop, na każdym kompie i systemie będzie to przetwarzał może nie trzy dni, ale ..... bywa że przetwarza nawet pół godziny.
No chyba, że masz najnowszą wersję WoodWop-a (np. wersja 7) , to wtedy jest zauważalnie szybciej.
Pracowałem na maszynach Homaga na WoodWop-ie 5.0 zainstalowanym na WinXP i ...... tak jak wyżej napisałem, zdarzało mu się przetwarzać program pół godziny jeśli była to spora, skomplikowana płaskorzeźba.
Natomiast wszystkie inne programy odpalał od tzw. kopa, a komputer był (10 lat temu) już wiekowy, a mimo to dawał radę.
Oczywiście programy do tego kompa trzeba było albo ściągać po firmowej sieci albo .... wczytywać z dyskietki .... tak, to nie pomyłka ... z dyskietki

Poradziłem sobie z tym w końcu, poprzez instalację karty FlashCard z adapterem na złączu równoległym, czyli Paralel ATA, czyli takim jak były swego czasu podłączane dyski twarde do komputerów i wtedy komputer rozpoznawał to po prostu jako kolejny dysk twardy, a zaletą było to, że na karcie Flash, można było wrzucić ZNACZNIE, ZNACZNIE więcej programów niż na dyskietce, no i oczywiście karta Flasz jest ZDECYDOWANIE szybsza niż stacja dyskietek.
Później podłączyłem do tego kompa po prostu kartę WiFi (na USB) sieciową i przesyłałem pliki poprzez protokół FTP, czyli nie trzeba było "wachlować" kartami Flash czy (o zgrozo) dyskietkami.
Wszystko to było robione e firmie.
Natomiast jeśli ten zestaw o którym piszesz jest Twój (a nie jesteś pracownikiem firmy) , to spokojnie możesz połączyć kompy kablem sieciowym i wtedy bezpośrednio możesz przesyłać programy od razu z Kompa z WinXP na tego z Win98.
Reasumując.
Gdyby to był mój zestaw, to ... nie ruszałbym kompa z Win98 w ogóle i nie grzebałbym tam ani trochę.
Co więcej, należałoby KONIECZNIE zrobić obraz całego dysku który jest w kompie z Win98 i trzymać w razie W + dokupić jakiś (najlepiej nowy) dysk na starszym interfejsie (podejrzewam, że właśnie Paralel ATA) , bo już za moment takie dyski (nowe) po prostu znikną z rynku.
Natomiast jeszcze lepszym rozwiązaniem byłoby poszukanie kompa (lub komponentów które go tworzą) DOKŁADNIE TAKIEGO SAMEGO, bo niestety te wszystkie programy sterujące maszyną są bardzo kapryśne i mogę nieprawidłowo pracować z innym komputerem lub komponentami z których jest złożony.
Wiem co piszę, bo był u nas firmie taki przypadek, że padł (fizycznie) komputer dołączony do Homaga i ..... z ŻADNYM INNYM nie chciał pracować, .... w sensie albo brak komunikacji, albo (co gorsza) nieprawidłowa praca.
Dopiero jak firma (i tak z trudem) znalazła dokładnie takie same "flaki" jak w tym starym kompie, to maszyna ruszyła bez problemów.
Dlatego uważam, że to jest ważne, bo jak Ci komp padnie, to .... maszynę masz uziemioną.
Owszem, można wszystko postawić na innym kompie i na innym systemie, ale ..... wtedy bez serwisu HOMAG-a się nie obejdzie, a to naprawdę kosztuje i to naprawdę nie mało.