Strona 1 z 2
generator sygnału prostokątnego
: 06 lut 2007, 19:53
autor: wood carver
generalnie interesuje mnie jakiś generator sygnału prostokątnego,ale taki , który emitowałby sygnały np. na zasadzie działąnia kulki i transoptora w myszce...z pomocą siły mechanicznej ....w bardzo duzym uproszeczeniu...przesuwam "suwak" liniowo i towarzyszy temu określona liczba impulsów, któymi mógłbym poruszac silnik krokowy
: 06 lut 2007, 22:18
autor: Inf-el
Czy ja dobrze rozumiem - chcesz zrobić ręczne (wirtualne) sterowanie ploterem ?
: 06 lut 2007, 22:35
autor: andula
naprzykład taki encoder optyczny TTL , np o rozdzielczości 200impulsów/obrót zasilamy, wyjście wyprowadzamy na zwnątrz, montujemy taki jeden lub trzy w zgrabnej obudowie,
robimy kółeczko o sporej średnicy z podziałką 200, i mocujemy na osi encodera , imamy precyzyjny ręczny generator o stałych parametrach....
: 06 lut 2007, 23:43
autor: kszumek
Witam
czy może to być zrobione na 3 potencjometrach suwakowych ?
im większe wychylenie od środka tym większa częstotliwość impulsów w lewo i w prawo
jeśli takie coś może być to proponuje zrobić to na mikrokontrolerze
AVR (ATmega 8 wystarczy) do tego 3 potencjometry i kilka elementów i to cały układ
sterowanie 3 osi cała logika siedzi w śroku taki prosty program da sie napisać nawet w popularnym Bascomie
powodzenia i pozdrawiam
: 07 lut 2007, 07:57
autor: wood carver
hm...czestotliwoś impulsów musi byc zawsze stała, lub zwiększac się/zmniejszac,proporcjonalnie do zadanej "ręcznie" prędkości suwaka, pokrętła...itd..
myślałem włąsnie o enkoderze, wolałbym wykorzystac, przerobic coś gotowego..nie jest problemem znalezienie enkodera o kreślonej rozdzielczosci względnie poeobnej do ilosci kroków silnika....lub rozdzielczości bardzo , najlepiej by było napisac jakiś prosty program, "konwerter"., a raczej mnożnik..wprowadzam parametry "przeliczenia"
rozumiem ze wystarczyłoby tylko jedno zbocze sygnału prostokątnego z enkodera.???....
tylko jak rozwiązac prace w drugim kierunku???? chyba tylko mechanicznie, aby wraz z poruszaniem coś zwierało wcześniej rozwarty wyłłącznik, krańcówke,stycznik, .....
mam zamiar oczywiscie wykorzystac silnik wraz ze sterownikiem...tak aby zadawac sygnał do steronika, a więc jedynym problemem przy zmianie kierunku, byłoloby podanie impulsu stałego dir .....
: 07 lut 2007, 10:57
autor: Leoo
Może Kolega zdradzi cel przedsięwzięcia?
Czy to będzie kopiał elektroniczny?
: 07 lut 2007, 11:22
autor: pukury
witam !! ja tak myślę - chodzi o kopiał elektroniczny . problemem może byc to że owszem enkoder do nam 200 imp/obr ( np .) i silnik zrobi 200 kroków . tylko że te 200 kroków będzie miałó " przełożenie " w postaci śruby / paska i co wtedy . trzeba by ustalić ile to będzie mm/krok ( kroków/mm) i przeliczyć - to może być problem . mam nadzieję żę wyraziłem się jasno ( czasami mam trudności ) . pozdrawiam !!
: 07 lut 2007, 11:55
autor: Leoo
Kopiowanie elektroniczne widzę jako wielokrotny przejaz osi X i Y. Oś Z zaopatrzona jest w pomocniczy "palec" czujnika, który w trakcie pracy dotyka wzorca. W chwili zetknięcia się z nim wstrzymuje zagłębianie i ewentualnie podnosi oś Z. Oczywiście obszar pracy należy zawęzić do wymiarów materiału. Stosując "łatwy" materiał np. gips można frezować całą wysokością narzędzia i proces można rozpocząć od wysokości podstawy wzorca.
Wielkość jednostkowych posuwów X, Y należy dobrać dla uzyskania odpowiedniej dokładności, dodatkowo posuw Z będzie odpowiedzialny za wielkość wióra.
Tak wygląda proces automatycznego kopiowania w mojej wirtualnej rzeczywistości.
Niezbędne jest napisanie programu sterującego kopiowaniem.
: 07 lut 2007, 13:21
autor: wood carver
owszem...to ma byc kopiał elektroniczny"...zainspirował mnie włąsnie Pukury swoim planem zbudowania wood-carvera....też kiedy budowałem coś takiego..tylko moja kopiarka była sterowana jedynie siłą mięśni...przesuwło sie kopiał a wraz z nim frezarke....ale pomysł spalony.... teraz chce to zrobic tak, aby przesuwac sam kopiał, a silnik zadba o przesunięcie frezarki...interesuje mnie tylko 2 osi ...frezowanie będzie się odbywało "liniowo"...np. oś x przesuwam o 3mm ...frezuje całą szerokośc płaszczyzny w osiach Y i Z, przeuwam już o kolejne 3mm w osi x...i dalej "jedziem"
[ Dodano: 2007-02-07, 13:24 ]
Leo ...jesteś jakimś prozaikiem

...czytam twoje wypowiedzi, zresztą już niejedną i muse powiedziec , że pomimo treści merytorycznej wypowiedzi, jest ona bardzo "zgrabnie" przygotowywana pod względem stylistycznym i powiedziałbym "estetycznym" równiez.....twoje wypowiedzi trafiają w samo sedno sprawy, są precyzyjne i przemyślane

ale to tak nawiasem...wrómy do naszej kopiarki
Opracowałem sonde dotykową pracującą z pomocą transoptorów szczelinowych i transoptora odbiciowego.....myśle ze mogłaby byc pomocna...potem zamieszcze tylko musze narysowac co i jak
: 07 lut 2007, 21:47
autor: x
RAczej nie wniesie to wiele do tematu. Ciekawostka.
Kiedy pracowałem w "HEFRZE" to jeszcze używali tam frezarek-kopiarek produkcji krajowej - z końca lat 60. Właściwie to były zwykłe frezarki pionowe, ale z dosyć lekkim wrzecionem (w końcu to tylko do frezów palcowych) sprzężonym z wodzikiem. Napęd pasem klinowym na kilkustopniowych kołach pasowych, jak w wiertarce stołowej. Wrzeciono miało własną oś Z, niezależną od Z suportu, sterowaną elektronicznie. Wodzik był prowadzony "na iskrze" po modelu wykonanym z żywicy przewodzącej prąd (czarna - więc najpewniej z dodatkiem grafitu) - Układ sterujący starał się przez cały czas utrzymać iskrę, bez zwarcia i przerw. Wzornik był mocowany na stole roboczym, obok obrabianej kostki, na odpowiedniej wysokości.
Osie X i Y poruszały się jak w szlifierce do płaszczyzn, i było to zrealizowane bardzo prosto, jak w szlifierce - os X jeździła tam i z powrotem, sterowana przełącznikiem, długość ruchu ustawiano dwoma kostkami. Przy każdym przełączeniu kierunku X oś Y przesuwała się o jakąś niewielką wartość.
Po zaoraniu całego prostokąta z kolei stół podnosił się o niewielką wartość, i w ten sposób realizowano kolejne przybrania. Trzeba było ustawić suport tak, żeby przy pierwszym przejechaniu powierzchni w zasięgu skrajnie wysuniętego w dół wrzeciona (i wodzika) był tylko górny skrawek obrabianej kostki i wzornika. I tak powolutku ze stalowej kostki wyłaniał się kształt tłocznika.
Co najzabawniejsze, elektronika była lampowa - jeszcze sprzed okresu płytek drukowanych - mieściła się w stalowej szufladzie, w najszerszym miejscu korpusu, przy podstawie. Ten układ musiał tylko utrzymać prąd w zadanym zakresie , i szybko reagować zmieniając wysuw wrzeciona. Przy wodziku była nawet tarcza amperomierza, można było sobie popatrzeć.
Działało to bardzo dobrze, dopóki np. nie przepaliła się lampa - i wtedy następował efektowny crash.