Ezbig, akurat pytający miał na myśli sterownik pod mach a nie linuxowy. Tak przynajmniej wynika z postu - zapytania. Z resztą bez różnicy, bo ja mam na myśli konwerter autonomiczny. Taki który ma do dyspozycji to co bez najmniejszej wątpliwości jest dostępne, a nie to co jest dostępne hipotetycznie. Jeśli wysterujesz maszyną bezpośrednio z portu LPT, to nawet +5V wcale nie musisz mieć dostępne.
Nie ważne, ważne jest ustalenie warunków początkowych i oczekiwań ("pod jakim względem"). Możesz zaproponować pod jakim względem. Ja napisałem ogólnie: prostota, ilość elementów (można zamienić na ilość punktów lutowniczych, żeby było sprawiedliwiej) i jakość działania. Czyli np maksymalny błąd, liniowość, odporność na zmiany warunków elektrycznych zewnętrznych (konkretny zakres zmian każdego parametru brzegowego). Szczegóły można, nawet trzeba, ustalić bardzo dokładnie, bo to nie jest bieg na 100m i kryteria oceny muszą zadziałać.
Nie musimy się "bawić". Jeśli się założymy o tysiąc, dwa czy pięć tysięcy PLN, to już chyba nawet może się opłacić stracić te 10 minut dla Ciebie, czy 2 dni dla mnie

Za mniej się nie podejmuję, bo szkoda czasu. Poza tym przełknięcie takiej piguły może być faktyczną lekcją pokory. Matka jest jedna, królowa jest jedna i rację może mieć tylko jeden z nas. Przynajmniej większą rację

Nie mam w zwyczaju się zakładać, ale jeśli nie ma innego wyjścia...
Obiecuję za wygrany zakład kupić sobie coś fajnego do CNC, nie zmarnować
noel20 pisze:Widzę pewną niekonsekwencję w twoich wypowiedziach

bo czytasz je powierzchownie
Noel, tu teraz chodzi o zasady a nie o sens

Sensu to nie ma żadnego. Widziałeś zdjęcie konwertera który chodzi u mnie między piko i falownikiem? Robiłem go realnie niecałą godzinę, wliczając znalezienie i obcięcie uniwersalki. I lepszego nie chcę, bo LEPSZY NIE JEST DO NICZEGO POTRZEBNY
P.S. Weekend niestety jest zarezerwowany dla rodziny.