Złożony sterownik na L297 i L298 nie reaguje
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 5
- Posty: 9323
- Rejestracja: 26 lut 2011, 23:24
- Lokalizacja: mazowieckie
Zaczynać praktyczną naukę elektroniki od sterownika silnika krokowego, to tak jakby naukę jazdy na nartach zacząć od skoków na mamuciej skoczni ...
Jak w jednym miejscu spotka się dziesięć amperów, sto woltów i sto kiloherców, to dopiero widać czym teoria się różni od praktyki.
Zresztą nawet znajomość elektroniki nie jest potrzebna żeby to zrozumieć, wystarczy elementarna logika, bo niby czemu chiński, jednokanałowy, sterownik AM882 kosztuje 350 zł i nikt nie potrafi zrobić go taniej ?
Nawet inni Chińczycy nie potrafią go podrobić i to chyba o czymś świadczy ...
.
Jak w jednym miejscu spotka się dziesięć amperów, sto woltów i sto kiloherców, to dopiero widać czym teoria się różni od praktyki.
Zresztą nawet znajomość elektroniki nie jest potrzebna żeby to zrozumieć, wystarczy elementarna logika, bo niby czemu chiński, jednokanałowy, sterownik AM882 kosztuje 350 zł i nikt nie potrafi zrobić go taniej ?
Nawet inni Chińczycy nie potrafią go podrobić i to chyba o czymś świadczy ...
.
Tagi:
-
Autor tematu - Specjalista poziom 1 (min. 100)
- Posty w temacie: 25
- Posty: 101
- Rejestracja: 21 sie 2013, 14:28
- Lokalizacja: mam wiedzieć
Może się to wydać śmieszne ale właśnie znalazłem rozwiązanie problemu.
Sterownik TB6600 jest wręcz idealny. Nie potrzebuje aż tak dużo elementów (np. zasilanie jest z jednego źródła np. 30v) i płytka jest prostsza od l297/8. Posiada szereg zabezpieczeń co pozytywnie wpłynie na żywotność, jest nowszą wersją 6500. Kupiłem na próbę jedną sztukę, złożę na płytce stykowej i jak pójdzie z lpt to robię pcb i kupuje kolejne 2.
[ Dodano: 2013-10-31, 19:04 ]
Schemat i płytkę już dorwałem:
http://www.cuteminds.com/index.php/en/tb6600hq
Sterownik TB6600 jest wręcz idealny. Nie potrzebuje aż tak dużo elementów (np. zasilanie jest z jednego źródła np. 30v) i płytka jest prostsza od l297/8. Posiada szereg zabezpieczeń co pozytywnie wpłynie na żywotność, jest nowszą wersją 6500. Kupiłem na próbę jedną sztukę, złożę na płytce stykowej i jak pójdzie z lpt to robię pcb i kupuje kolejne 2.
[ Dodano: 2013-10-31, 19:04 ]
Schemat i płytkę już dorwałem:
http://www.cuteminds.com/index.php/en/tb6600hq
-
- ELITA FORUM (min. 1000)
- Posty w temacie: 10
- Posty: 1743
- Rejestracja: 03 sty 2007, 14:27
- Lokalizacja: Wiedeń
Idąc tym tropem praktycznej nauki elektroniki nie należy tez zaczynać od budowy wzmacniaczy akustycznych bo jak się w jednym miejscy spotka szerokie pasmo przenoszenia, niskie szumy i zniekształcenia a do tego jeszcze wysoką dynamikę to bez lat praktyki nie podchodź. Podobnie zakazane są radia - obwody w.cz. to naprawdę wysoka szkoła jazdy, a zasilacze transformatorowe - śmierć na miejscu dla każdego bez uprawniań na 5kVtuxcnc pisze:Zaczynać praktyczną naukę elektroniki od sterownika silnika krokowego, to tak jakby naukę jazdy na nartach zacząć od skoków na mamuciej skoczni ...

Poniżej - foto mojego pierwszego "sterownika silników krokowych" (2 unipolarne silniki krokowe). Służył do napędu ploterka zbudowanego na bazie szuflad stacji CD-ROM.

Ploterek pod względem praktycznym był bezwartościowy - ale przynajmniej miałem motywację żeby dowiedzieć się jak programowo "dobrać się" do portu równoległego.
ps. z ciekawostek - widoczne na zdjęciu tranzystorki BSX59 to wyluty pochodzące z płyty pamięci ferrytowej komputera Odra kupionej za parę groszy w sklepiku przy zakładzie WSK w Mielcu jakieś 20 lat temu

-
- ELITA FORUM (min. 1000)
- Posty w temacie: 8
- Posty: 1395
- Rejestracja: 02 lip 2010, 07:15
- Lokalizacja: Białystok
Może nie tyle niebezpieczna co wyniki mogą być mało zadowalające. Wzmacniacz wysokiej mocy musi operować na dość wysokim napięciu, pasmo przenoszenia musi mieć od 20Hz do 20kHz (przynajmniej), w tym paśmie charakterystyka musi być jak najbardziej liniowa, wyjście powinno mieć jak najmniejsze zniekształcenia sygnału wyjściowego i posiadać jak najniższą (jak to się nazywa...) oporność dla odbiornika, żeby wygaszało rezonanse membrany. I nie dokładać do sygnału swoich szumów. Mam nadzieję, że to ma sens co napisałem, bo tylko kiedyś tego liznąłem.
Zrobienie na elementach dyskretnych dobrego wzmacniacza to sztuka sama w sobie.
Zrobienie na elementach dyskretnych dobrego wzmacniacza to sztuka sama w sobie.
Betonowo-aluminiowy ploterek
http://www.cnc.info.pl/topics60/nowy-pr ... t45271.htm
http://www.cnc.info.pl/topics60/nowy-pr ... t45271.htm
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 14
- Posty: 2920
- Rejestracja: 27 maja 2013, 22:18
- Lokalizacja: gdzieś
Grg, oczywiście nie święci garnki lepią. Nie da się przecenić wiedzy i umiejętności zdobytych latami spędzonymi z lutownicą w ręce. Ale dopiero mocne podstawy teoretyczne stanowią esencję która to wszystko jest w stanie spoić i utwardzić. Wiem to na pewno, bo sam przeszedłem wszystkie etapy poczynając właśnie od dzieciaka który wydobywał elementy do eksperymentów, z trupów urządzeń (bo innych źródeł nie było).
Jeśli ktoś sądzi, że po technikum, nawet elektronicznym, i nawet posiadając bogaty zasób praktyki zdobytej w ciągu kilku kolejnych lat, już bardzo dużo wie, umie i może, to jest w głębokim błędzie. Kiedy pojawi się prawdziwy problem elektroniczny, rozbije się o niego ze swoją niewiedzą, nie będzie w stanie zebrać się i przeskoczyć, dopóki się intensywnie nie dokształci. Dlatego nie mam zaufania dla urządzeń zrobionych bez udziału ludzi z dogłębnym wykształceniem. Bo trudno przewidzieć czego oni nie przewidzieli (bo nie wiedzieli o tym).
P.S. Duża dynamika = niskie szumy
Jeśli ktoś sądzi, że po technikum, nawet elektronicznym, i nawet posiadając bogaty zasób praktyki zdobytej w ciągu kilku kolejnych lat, już bardzo dużo wie, umie i może, to jest w głębokim błędzie. Kiedy pojawi się prawdziwy problem elektroniczny, rozbije się o niego ze swoją niewiedzą, nie będzie w stanie zebrać się i przeskoczyć, dopóki się intensywnie nie dokształci. Dlatego nie mam zaufania dla urządzeń zrobionych bez udziału ludzi z dogłębnym wykształceniem. Bo trudno przewidzieć czego oni nie przewidzieli (bo nie wiedzieli o tym).
P.S. Duża dynamika = niskie szumy

-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 5
- Posty: 9323
- Rejestracja: 26 lut 2011, 23:24
- Lokalizacja: mazowieckie
Przykłady kompletnie nie trafione, a właściwie to kompletnie bez sensu.grg12 pisze:Idąc tym tropem praktycznej nauki elektroniki nie należy tez zaczynać od budowy wzmacniaczy akustycznych bo jak się w jednym miejscy spotka szerokie pasmo przenoszenia, niskie szumy i zniekształcenia a do tego jeszcze wysoką dynamikę to bez lat praktyki nie podchodź. Podobnie zakazane są radia - obwody w.cz. to naprawdę wysoka szkoła jazdy, a zasilacze transformatorowe - śmierć na miejscu dla każdego bez uprawniań na 5kVtuxcnc pisze:Zaczynać praktyczną naukę elektroniki od sterownika silnika krokowego, to tak jakby naukę jazdy na nartach zacząć od skoków na mamuciej skoczni ...
Unipolarny sterownik pół ampera na czterech tranzystorach jeszcze jakoś idzie zrobić, ale budowa czegoś co ma mieć praktyczne zastosowanie zwykle kończy się tym, że idzie dym zanim cokolwiek da się zmierzyć.
To nie jest wzmacniacz m.cz. który buczy a nie powinien, to jest usmażony krzem i nie wiadomo dlaczego.
.
-
- ELITA FORUM (min. 1000)
- Posty w temacie: 10
- Posty: 1743
- Rejestracja: 03 sty 2007, 14:27
- Lokalizacja: Wiedeń
Kolega azdww pytał o "popierdułkę" zbudowaną na układzie który przy dobrych wiatrach wyciąga 2A, chce ją też zasilać napięciem 12V - powiedz szczerze, jest sens wyjaśniać mu że jak na razie nie jest w stanie zbudować sterownika klasy przemysłowej? Nie zdradził też jaką maszynę chce nim napędzać - przypuszczam więc że popełnia standardowy błąd większości początkujących i kombinuje "o elektronice mam trochę pojęcia - zacznę od tego" - należy więc zadbać żeby możliwie szybko i tanio zaczął kręcić silnikami i mógł się zmierzyć z tą naprawdę trudną częściątuxcnc pisze: Unipolarny sterownik pół ampera na czterech tranzystorach jeszcze jakoś idzie zrobić, ale budowa czegoś co ma mieć praktyczne zastosowanie zwykle kończy się tym, że idzie dym zanim cokolwiek da się zmierzyć.
To nie jest wzmacniacz m.cz. który buczy a nie powinien, to jest usmażony krzem i nie wiadomo dlaczego.
.

Wyobraź sobie że twoi rodzice zamiast pozwolić ci "naprawiać" kolejne radia zdecydowali że bez podstaw teoretycznych nie ma to sensu i wysłali cię na semestr teorii obwodów - a potem semestr ćwiczeń praktycznych - liczenie prądów w obwodach RLC metodą oczkowąmc2kwacz pisze:Nie da się przecenić wiedzy i umiejętności zdobytych latami spędzonymi z lutownicą w ręce. Ale dopiero mocne podstawy teoretyczne stanowią esencję która to wszystko jest w stanie spoić i utwardzić. Wiem to na pewno, bo sam przeszedłem wszystkie etapy poczynając właśnie od dzieciaka który wydobywał elementy do eksperymentów, z trupów urządzeń (bo innych źródeł nie było).

No i wyszło szydło z worka...mc2kwacz pisze: P.S. Duża dynamika = niskie szumy

-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 14
- Posty: 2920
- Rejestracja: 27 maja 2013, 22:18
- Lokalizacja: gdzieś
Nie miałbym im za złe. Niestety nie potrafili mi pomagać, ale za to również nie przeszkadzali.Wyobraź sobie że twoi rodzice zamiast pozwolić ci "naprawiać" kolejne radia zdecydowali że bez podstaw teoretycznych nie ma to sensu i wysłali cię na semestr teorii obwodów - a potem semestr ćwiczeń praktycznych - liczenie prądów w obwodach RLC metodą oczkową
No to bardzo słabo. I mimo wszystko odnalazłeś się w elektronice?Żeby nie było że teoretyzuje - powyższe ćwiczenia zaliczyłem, na 3 ale zaliczyłem...
WłaśnieNo i wyszło szydło z worka...

P.S. O ile sobie przypominam, to teorii obwodów były 2 semestry wykłądy+ćwiczenia i równolegle laboratorium. Do tego mocno wykraczające poza prawa Kirchoffa znane z lekcji fizyki. Na samym początku studiów, bo to elementarz. Takie wprowadzenie w elektronikę dla absolwentów liceów i sposób na złagodzenie szoku dla absolwentów techników

-
- Specjalista poziom 3 (min. 600)
- Posty w temacie: 5
- Posty: 681
- Rejestracja: 24 paź 2011, 11:54
- Lokalizacja: Warszawa
Żeby odrobinę pocieszyć autora tematu - z wykształcenia jestem programistą, a najbliżej "elektroniki" jak byłem to zlutowanie kilku kabelków i używanie gotowych płytek developerskich dla kilku mikro-kontrolerów...
W pewnym momencie (jakieś 5 lat temu) potrzebowałem przenieść stosunkowo prosty układ z biurka do środowiska docelowego, i używanie do tego celu ogromnej płytki developerskiej było by marnowaniem miejsca i pieniędzy.
Od tego się zaczęła zabawa w projektowanie układów, robienie płytek i lutowanie coraz mniejszych elementów.
A teraz trochę realizmu dla ostudzenia zapałów...
Zaczynasz od kompletnie złej strony.
Bardzo chciał bym posiadać na początku zabawy wiedzę ze studiów - oszczędziło by mi to masę czasu na szukanie rozwiązań tak banalnych problemów, że aż wstyd o nich mówić.
Dopóki działałem w świecie cyfrowym i co najwyżej przekaźniki to był pełny luz i zero problemów.
Później powstał pomysł zbudowania źródła napięciowego i źródła prądowego, no i zaczęły się jaja (a raczej braki wiedzy).
Odkrycie pierwsze - z diodą działa, a po podpięciu żarówki zamienia się w kadzidełko...
Odkrycie drugie - problemem było sterowanie bramką... radość... i kadzidełko...
Odkrycie trzecie - sterowanie sterowaniem, ale są szpilki... znowu radość... i znowu kadzidło...
Odkrycie czwarte - w nocie katalogowej jest takie coś jak Vgs... znowu radość... i co? i znowu kadzidełko...
I tak długo i radośnie przez rok... postęp był o tyle, że kadzideł nie było, tylko losowo mosfety zdychały i robiły na zwarcie.
Dopiero któregoś pięknego razu jakieś olśnienie w trakcie biegania miałem żeby sprawdzić co się dzieje ze szpilką która niby już nie występuje... dopóki nie zdobyłem oscyloskopu to było "przecież jej nie ma".
Oscyloskop zagościł na biurku, oczka się zaświeciły, i otworzyły szeroko jak zobaczyłem w układzie zasilanym z 12V szpilkę na ponad 1KV...
I znowu powrót do nauki... a raczej szukania czego w ogóle się nauczyć aby problem rozwiązać...
Tyle przydługiej historii.
Gdybym zaczął zabawę od takiego "prostego" projektu jak sobie wybrałeś to już dawno bym wywalił w cholerę kilka kartonów z narzędziami, częściami, materiałami.
Po prostu nie dał bym rady znaleźć przyczyny problemu.
Sam teraz patrzę na tą opowieść i się śmieję z tego co napisałem, pocieszam się tym, że 5 lat temu nie miałem praktycznie żadnej wiedzy, a teraz coś tam potrafię, może wreszcie się zbiorę w sobie i dokończę projekt zaczęty jakieś dwa lata temu, tylko odkładany co chwilę na półkę bo coś ważniejszego, bo brak czasu... bo coś... bo to... bo tamto...
W pewnym momencie (jakieś 5 lat temu) potrzebowałem przenieść stosunkowo prosty układ z biurka do środowiska docelowego, i używanie do tego celu ogromnej płytki developerskiej było by marnowaniem miejsca i pieniędzy.
Od tego się zaczęła zabawa w projektowanie układów, robienie płytek i lutowanie coraz mniejszych elementów.
A teraz trochę realizmu dla ostudzenia zapałów...
Zaczynasz od kompletnie złej strony.
Bardzo chciał bym posiadać na początku zabawy wiedzę ze studiów - oszczędziło by mi to masę czasu na szukanie rozwiązań tak banalnych problemów, że aż wstyd o nich mówić.
Dopóki działałem w świecie cyfrowym i co najwyżej przekaźniki to był pełny luz i zero problemów.
Później powstał pomysł zbudowania źródła napięciowego i źródła prądowego, no i zaczęły się jaja (a raczej braki wiedzy).
Odkrycie pierwsze - z diodą działa, a po podpięciu żarówki zamienia się w kadzidełko...
Odkrycie drugie - problemem było sterowanie bramką... radość... i kadzidełko...
Odkrycie trzecie - sterowanie sterowaniem, ale są szpilki... znowu radość... i znowu kadzidło...
Odkrycie czwarte - w nocie katalogowej jest takie coś jak Vgs... znowu radość... i co? i znowu kadzidełko...
I tak długo i radośnie przez rok... postęp był o tyle, że kadzideł nie było, tylko losowo mosfety zdychały i robiły na zwarcie.
Dopiero któregoś pięknego razu jakieś olśnienie w trakcie biegania miałem żeby sprawdzić co się dzieje ze szpilką która niby już nie występuje... dopóki nie zdobyłem oscyloskopu to było "przecież jej nie ma".
Oscyloskop zagościł na biurku, oczka się zaświeciły, i otworzyły szeroko jak zobaczyłem w układzie zasilanym z 12V szpilkę na ponad 1KV...
I znowu powrót do nauki... a raczej szukania czego w ogóle się nauczyć aby problem rozwiązać...
Tyle przydługiej historii.
Gdybym zaczął zabawę od takiego "prostego" projektu jak sobie wybrałeś to już dawno bym wywalił w cholerę kilka kartonów z narzędziami, częściami, materiałami.
Po prostu nie dał bym rady znaleźć przyczyny problemu.
Sam teraz patrzę na tą opowieść i się śmieję z tego co napisałem, pocieszam się tym, że 5 lat temu nie miałem praktycznie żadnej wiedzy, a teraz coś tam potrafię, może wreszcie się zbiorę w sobie i dokończę projekt zaczęty jakieś dwa lata temu, tylko odkładany co chwilę na półkę bo coś ważniejszego, bo brak czasu... bo coś... bo to... bo tamto...