stanowisko elektryczne
-
- Specjalista poziom 2 (min. 300)
- Posty w temacie: 12
- Posty: 309
- Rejestracja: 20 cze 2014, 15:02
- Lokalizacja: Bielawa
Kolego upanie trudno się nie zgodzić z tym że na prowizorce (krokodylki itp.) nie pracuje się w 100% bezpiecznie. Krokodylek może zeskoczyć a po pociągnięciu za przewody (np. wstając od stanowiska) można niezłego kipiszu narobić ale takie są właśnie zagrożenia warsztatu Dlatego pracują w takich miejscach ludzie którzy pomimo prowizorki są w stanie pracować bezpiecznie. Poza tym nie wyobrażam sobie przy próbnym uruchomieniu podłączać wszystkiego w sposób docelowy- na zaciskach, kostkach połączeniowych czy lutować- na chleb by się nie zarobiło...
Poza tym np. taki krokodylek
mądrze założony jest jak dla mnie tak samo bezpieczny jak choćby takie zaciski:
Poza tym np. taki krokodylek
mądrze założony jest jak dla mnie tak samo bezpieczny jak choćby takie zaciski:
Tagi:
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 4
- Posty: 2920
- Rejestracja: 27 maja 2013, 22:18
- Lokalizacja: gdzieś
Tak sobie czytam te posty i włos mi się na głowie jeży.
Kiedyś było takie lekarskie powiedzenie - "jak ma żyć, bo będzie żył a jak ma umrzeć, to umrze".
Czyżby cięgle aktualna?
Napięcie sieciowe w ogóle, nie wspominając o instalacji 3-f, jest niezmiernie niebezpieczne. Jednego 15 razy popieści i nic, bo będzie miał szczęście. A drugiego zabije za pierwszym razem. Jak? To zależy od okoliczności, rodzaju skurczu który powstaje w wyniku porażenia, zastosowanych zabezpieczeń. Wystarczy 1mA przez serce.
Instalacji 3f nie podłącza się krokodylkami do ŻADNYCH testów NIGDY i POD ŻADNYM POZOREM. Ja sobie na coś takiego nie pozwolę a co dopiero jakiś nieopierzony uczeń, który nie ma nawet 5% mojej wyobraźni, co się może stać.
Naukę praktyczną w zakresie elektroniki i elektrotechniki rozpoczyna się od niskich napięć izolowanych 5-12-24V. I to nie jest proces na tydzień tylko na miesiące co najmniej. Trzeba nabyć odpowiednich umiejętności, nauczyć się przewidywać, nabrać doświadczenia na temat zachowania używanego sprzętu. Najpierw uczeń musi nauczyć się systematyki i porządku.
Przy uruchamianiu urządzeń sieciowych stosuje się adekwatne do sytuacji zabezpieczenia. Nie ma na to jednego przepisu. Transformator izolacyjny zabezpiecza TYLKO przed porażeniem przez doziemienie ale nie zabezpiecza przez porażeniem w ogóle.
Uruchamiając układy zasilane z sieci stosuję nawet... okulary ochronne. Jeśli ktoś nie wie dlaczego, to znaczy że nic nie wie.
Kiedyś było takie lekarskie powiedzenie - "jak ma żyć, bo będzie żył a jak ma umrzeć, to umrze".
Czyżby cięgle aktualna?
Napięcie sieciowe w ogóle, nie wspominając o instalacji 3-f, jest niezmiernie niebezpieczne. Jednego 15 razy popieści i nic, bo będzie miał szczęście. A drugiego zabije za pierwszym razem. Jak? To zależy od okoliczności, rodzaju skurczu który powstaje w wyniku porażenia, zastosowanych zabezpieczeń. Wystarczy 1mA przez serce.
Instalacji 3f nie podłącza się krokodylkami do ŻADNYCH testów NIGDY i POD ŻADNYM POZOREM. Ja sobie na coś takiego nie pozwolę a co dopiero jakiś nieopierzony uczeń, który nie ma nawet 5% mojej wyobraźni, co się może stać.
Naukę praktyczną w zakresie elektroniki i elektrotechniki rozpoczyna się od niskich napięć izolowanych 5-12-24V. I to nie jest proces na tydzień tylko na miesiące co najmniej. Trzeba nabyć odpowiednich umiejętności, nauczyć się przewidywać, nabrać doświadczenia na temat zachowania używanego sprzętu. Najpierw uczeń musi nauczyć się systematyki i porządku.
Przy uruchamianiu urządzeń sieciowych stosuje się adekwatne do sytuacji zabezpieczenia. Nie ma na to jednego przepisu. Transformator izolacyjny zabezpiecza TYLKO przed porażeniem przez doziemienie ale nie zabezpiecza przez porażeniem w ogóle.
Uruchamiając układy zasilane z sieci stosuję nawet... okulary ochronne. Jeśli ktoś nie wie dlaczego, to znaczy że nic nie wie.
-
- Specjalista poziom 2 (min. 300)
- Posty w temacie: 12
- Posty: 309
- Rejestracja: 20 cze 2014, 15:02
- Lokalizacja: Bielawa
Czy ciągle aktualna? Hmm, jak to mawiają moi koledzy z pracy: "Dobrze zapowiadającego się energetyka poznaje się po tym że w pracy jest w stanie przeżyć dłużej niż rok"
A tak na serio to z mojego doświadczenia wynika że można bezpiecznie pracować używając takiego osprzętu jak krokodylki czy wszelkiego innego typu złącza probiercze...
Mogli byśmy tu na ten temat dywagować przez następne 20 stron wątku ale to bezcelowe.
Niech autor wątku sam zdecyduje i powie jakie stanowisko go interesuje:
-niskonapięciowe do podstawowej nauki zasad elektrotechniki i zabawy elektroniką
-zasilane 230/400V dla osób szybko łapiących podstawy lub mających je już dobrze opanowane- dające w perspektywie możliwość nie tylko zabawy ale i pracy na nim.
-ewentualnie laboratorium wysokich napięć (pow. 1kV)- Jeśli młody nie ma kilku lat stażu w energetyce to opcja mało opłacalna i mało bezpieczna
[ Dodano: 2015-09-27, 16:26 ]
Tak już trochę poza tematem co by uspokoić tych którym się włos zjeżył na głowie
Politechnika Wrocławska sala z BEZPIECZEŃSTWA ELEKTRYCZNEGO- stoły po lewej stronie:
Stoły pasują idealnie do mojego opisu (nap. reg nie reg. 230/400V bez separacji , wszystko na banankach i krokodylkach/widełkach). Zajęcia w tej sali prowadzi gość który napisał kilka książek o ochronie przeciwporażeniowej, do tego ma ładnych parę lat doświadczenia jako biegły sądowy w zakresie wypadków z prądem elektrycznym- nie ma żadnych zastrzeżeń do tych stanowisk.
Na uwagę zasługuje również fakt że 80% studentów mających tam zajęcia w ogóle NIC nie rozumie (nie odróżnia prądu od napięcia i nie zna nawet prawa Ohma... ) I co powiecie? Przed salą stos ciał? Ani jednego wypadku od 20 lat... Wszyscy żyją
Pozdrawiam Kolegów z W5 i dr inż. Marka Szubę
A tak na serio to z mojego doświadczenia wynika że można bezpiecznie pracować używając takiego osprzętu jak krokodylki czy wszelkiego innego typu złącza probiercze...
Mogli byśmy tu na ten temat dywagować przez następne 20 stron wątku ale to bezcelowe.
Niech autor wątku sam zdecyduje i powie jakie stanowisko go interesuje:
-niskonapięciowe do podstawowej nauki zasad elektrotechniki i zabawy elektroniką
-zasilane 230/400V dla osób szybko łapiących podstawy lub mających je już dobrze opanowane- dające w perspektywie możliwość nie tylko zabawy ale i pracy na nim.
-ewentualnie laboratorium wysokich napięć (pow. 1kV)- Jeśli młody nie ma kilku lat stażu w energetyce to opcja mało opłacalna i mało bezpieczna
[ Dodano: 2015-09-27, 16:26 ]
Tak już trochę poza tematem co by uspokoić tych którym się włos zjeżył na głowie
Politechnika Wrocławska sala z BEZPIECZEŃSTWA ELEKTRYCZNEGO- stoły po lewej stronie:
Stoły pasują idealnie do mojego opisu (nap. reg nie reg. 230/400V bez separacji , wszystko na banankach i krokodylkach/widełkach). Zajęcia w tej sali prowadzi gość który napisał kilka książek o ochronie przeciwporażeniowej, do tego ma ładnych parę lat doświadczenia jako biegły sądowy w zakresie wypadków z prądem elektrycznym- nie ma żadnych zastrzeżeń do tych stanowisk.
Na uwagę zasługuje również fakt że 80% studentów mających tam zajęcia w ogóle NIC nie rozumie (nie odróżnia prądu od napięcia i nie zna nawet prawa Ohma... ) I co powiecie? Przed salą stos ciał? Ani jednego wypadku od 20 lat... Wszyscy żyją
Pozdrawiam Kolegów z W5 i dr inż. Marka Szubę
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 4
- Posty: 2920
- Rejestracja: 27 maja 2013, 22:18
- Lokalizacja: gdzieś
Ciekawe w jakich sprawach jest biegłym sądowym, skoro przecież nic się nie może stać
Inna sprawa gdy nad głowa stoi nauczyciel i reaguje na każdy ruch lub nawet zamiar a co innego gdy za takie rzeczy ktoś się sam zabiera.
Dać ludziom kabelki bananowe i gniazda z nieizolowaną siecią, przeszkolić, wręczyć wykaz doświadczeń z pomiarem napięć, prądów, mocy itp, i zobaczymy po jakim czasie pierwszy pacjent dostanie drgawek albo po jakim czasie trzeba będzie wezwać biegłego sądowego...
To jest tak samo jak z wypadkami komunikacyjnymi. W przypadku młodego kierowcy, to w zasadzie tylko kwestia czasu kiedy będzie pierwsza stłuczka lub inna szkoda. Choć oczywiście na nauce jazdy był bezwypadkowy.
Mnie za młodu trzepnęło nie raz. Oczywiście wiedziałem jakie jest zagrożenie ale prędzej czy później jakaś chwila nieuwagi albo zaniedbanie.... człowiek miał szczęście i żyje. Kiedy będę musiał kogoś przyuczyć do tych spraw, zacznę zdecydowanie od napięć bezpiecznych. I przy 24V można robić spektakularne wyładowania z fruwającym stopionym metalem w roli głównej albo wrzącym elektrolitem
Inna sprawa gdy nad głowa stoi nauczyciel i reaguje na każdy ruch lub nawet zamiar a co innego gdy za takie rzeczy ktoś się sam zabiera.
Dać ludziom kabelki bananowe i gniazda z nieizolowaną siecią, przeszkolić, wręczyć wykaz doświadczeń z pomiarem napięć, prądów, mocy itp, i zobaczymy po jakim czasie pierwszy pacjent dostanie drgawek albo po jakim czasie trzeba będzie wezwać biegłego sądowego...
To jest tak samo jak z wypadkami komunikacyjnymi. W przypadku młodego kierowcy, to w zasadzie tylko kwestia czasu kiedy będzie pierwsza stłuczka lub inna szkoda. Choć oczywiście na nauce jazdy był bezwypadkowy.
Mnie za młodu trzepnęło nie raz. Oczywiście wiedziałem jakie jest zagrożenie ale prędzej czy później jakaś chwila nieuwagi albo zaniedbanie.... człowiek miał szczęście i żyje. Kiedy będę musiał kogoś przyuczyć do tych spraw, zacznę zdecydowanie od napięć bezpiecznych. I przy 24V można robić spektakularne wyładowania z fruwającym stopionym metalem w roli głównej albo wrzącym elektrolitem
-
- Moderator
-
Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 2
- Posty: 4697
- Rejestracja: 13 wrz 2008, 22:40
- Lokalizacja: PL,OP
Mnie trzepnęło pierwszy raz gdy byłem przedszkolakiem.
Włożyłem drut do robótek ręcznych w dziurkę w ścianie.
Teraz czasem zwykłej wtyczki nie mogę wcisnąć w tandetne gniazdko bo jakieś zabezpieczenie w środku siedzi...
Przy ostatnim trzepnięciu doliczyłem się: bum bum bum bum bum.. czyli tańczyłem 1/50x5 = 1/10 sekudny.
Przykładów i porównań nic nowego nie wnoszących można mnożyć, a ile kłótni przy tym może się rozwinąć!!!
Szkolne stanowiska rządzą się innymi regułami niż warsztat elektryka.
Danie gotowca uważam za błąd wychowawczy.
Moim zdaniem dużo cenniejsze jest nauczenie przygotowania sobie warsztatu w "warunkach bojowych"
niż danie gotowego stanowiska do pracy. Umiejętność utrzymania porządku w każdych
warunkach, wyrobienia sobie zasad bezpiecznej pracy, czytania instrukcji,
rysowania schematów, stosowania oznaczeń... posprzątania po pracy.
Potrzebny jest pierwszy projekt.
Włożyłem drut do robótek ręcznych w dziurkę w ścianie.
Teraz czasem zwykłej wtyczki nie mogę wcisnąć w tandetne gniazdko bo jakieś zabezpieczenie w środku siedzi...
Przy ostatnim trzepnięciu doliczyłem się: bum bum bum bum bum.. czyli tańczyłem 1/50x5 = 1/10 sekudny.
Przykładów i porównań nic nowego nie wnoszących można mnożyć, a ile kłótni przy tym może się rozwinąć!!!
Szkolne stanowiska rządzą się innymi regułami niż warsztat elektryka.
Danie gotowca uważam za błąd wychowawczy.
Moim zdaniem dużo cenniejsze jest nauczenie przygotowania sobie warsztatu w "warunkach bojowych"
niż danie gotowego stanowiska do pracy. Umiejętność utrzymania porządku w każdych
warunkach, wyrobienia sobie zasad bezpiecznej pracy, czytania instrukcji,
rysowania schematów, stosowania oznaczeń... posprzątania po pracy.
Potrzebny jest pierwszy projekt.
zachowanie spokoju oznacza zdolności do działania
ᐃ 🜂 ⃤ ꕔ △ 𐊅 ∆ ▵ ߡ
ᐃ 🜂 ⃤ ꕔ △ 𐊅 ∆ ▵ ߡ
-
Autor tematu - ELITA FORUM (min. 1000)
- Posty w temacie: 11
- Posty: 1724
- Rejestracja: 27 gru 2012, 02:40
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Co racja to racja projekt by się przydał, ale dobry wzorzec jeszcze bardziej. A te przykłady
http://zep.ie.pwr.wroc.pl/index.php?id= ... aboratoria
ze sali BEZPIECZEŃSTWA ELEKTRYCZNEGO Politechniki Wrocławskiej to tak bardziej od przodu i nieco bardziej szczegółowo chętnie bym zobaczył, no i jakiś opis, a może nawet schemat. Tak samo jak te stanowiska które pokazałem wcześniej jako przykład też jest ze szkoły
http://www.kiero1025.republika.pl/menu/omnie.htm
i bym był wdzięczny za pomoc w zapoznaniu się z nimi niejako z bliska i od środka. Wygląda na to, że interesuje mnie stanowisko jakby dwu częściowe
-niskonapięciowe do podstawowej nauki zasad elektrotechniki i zabawy elektroniką
-zasilane 230/400V dające możliwość nie tylko zabawy ale i pracy na nim.
http://zep.ie.pwr.wroc.pl/index.php?id= ... aboratoria
ze sali BEZPIECZEŃSTWA ELEKTRYCZNEGO Politechniki Wrocławskiej to tak bardziej od przodu i nieco bardziej szczegółowo chętnie bym zobaczył, no i jakiś opis, a może nawet schemat. Tak samo jak te stanowiska które pokazałem wcześniej jako przykład też jest ze szkoły
http://www.kiero1025.republika.pl/menu/omnie.htm
i bym był wdzięczny za pomoc w zapoznaniu się z nimi niejako z bliska i od środka. Wygląda na to, że interesuje mnie stanowisko jakby dwu częściowe
-niskonapięciowe do podstawowej nauki zasad elektrotechniki i zabawy elektroniką
-zasilane 230/400V dające możliwość nie tylko zabawy ale i pracy na nim.
Ostatnio zmieniony 28 wrz 2015, 23:21 przez pioterek, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Specjalista poziom 1 (min. 100)
- Posty w temacie: 1
- Posty: 116
- Rejestracja: 23 sie 2015, 10:58
- Lokalizacja: Lubawa
Ja 4 lata technikum skończyłem technikum elektryczne, także chyba jestem trochę w temacie. i tak na początek najpierw zabawa na napięciu stałym z zasilacza, później jak już złapie co do czego, to przechodzimy na napięcie sieciowe na widełkach i bananach. Stanowisko oczywiście odłączane od sieci na czas "kablowania". Wskazana była by też jakaś mata izolacyjna na podłodze.
W takich warunkach w mojej szkole wychowały się całe pokolenia elektryków, na zajęciach nikt nie zginął. Co najwyżej destrukcji uległy jakieś pojedyncze urządzenia.
W takich warunkach w mojej szkole wychowały się całe pokolenia elektryków, na zajęciach nikt nie zginął. Co najwyżej destrukcji uległy jakieś pojedyncze urządzenia.
-
- ELITA FORUM (min. 1000)
- Posty w temacie: 2
- Posty: 1116
- Rejestracja: 14 maja 2006, 17:34
- Lokalizacja: Ełk
Co innego nauka i zajęcia w szkole, co innego w garażu czy piwnicy i w dodatku jakiś małolat pod okiem ojca czy wujka.
Prawie pewne , że będą momenty że młodzieniec będzie chciał sam się pobawić z prądem. Tatuś do pracy , a młodzież do "laboratorium" elektrycznego.
Taka zabawa , to nie igranie z ogniem ale z życiem.
Prawie pewne , że będą momenty że młodzieniec będzie chciał sam się pobawić z prądem. Tatuś do pracy , a młodzież do "laboratorium" elektrycznego.
Taka zabawa , to nie igranie z ogniem ale z życiem.
-
- Specjalista poziom 2 (min. 300)
- Posty w temacie: 12
- Posty: 309
- Rejestracja: 20 cze 2014, 15:02
- Lokalizacja: Bielawa