Osobiście widziałem obrabiarki z różnymi systemami podawania narzędzi jak i detali. Na niektórych narzędzie podawane jest przez przesuwane i obracane ramie, a na innych narzędzie podawane jest przez robota. Chociaż królują tutaj jednak pierwsze rozwiązania.
Podobnie detale widywałem i podawane przez roboty, jak i zwykłe podajniki pręta na tokarki.

Z strony serwisu napisze tylko, że o ile dobrze zaprojektowaną i udokumentowaną konstrukcje z siłowników na zderzakach przeserwisuje każdy elektryk/mechanik (tu wybrać typ awarii) z odrobiną oleju w głowie, to do robota już wypada mieć nieco więcej wiedzy i doświadczenia.
Dodatkowo jeśli chodzi o używki robotów, to one z pewnością wymagają serwisu, może i zakup to 10 tyś (nie wiem nie sprawdzam), ale montaż, ustawienie, przegląd to kolejne parę tysięcy.

Moim celem nie jest przekonywać nikogo o wyższości konstrukcji samoróbki nad robotem. Wręcz przeciwnie, tylko sugeruje przemyślenie potrzeb i dopasowanie rozwiązania pod potrzeby.

Czy do takiego dość prostego i powtarzalnego zadania koniecznie potrzebny jest robot? Może taniej i szybciej (chociaż mniej uniwersalnie) było by zrobić jakąś własną konstrukcję. Konstrukcja z siłowników (ala robot ale na sterowniku), która wysunie chwytak, chwyci detal, wyjmie z wrzeciona, obróci i znów wsunie w wrzeciono, po czym się wycofa. Rozwiązanie może nie tak uniwersalne, ale raczej tańsze.