Nie daję za wygraną i ciągle kombinuję z tym urządzeniem, żeby go uruchomić. Dzisiaj już jest mały sukces. Mały, bo coś zaczęło działać. Laser zaczął kontrolnie świecić, a silniki zaczęły "buczeć". Chciały wystartować, ale coś je jakby skleiło. NIe mogły ruszyć. Sam próbowałem ruszyć prowadnicami, ale były jakby przyklejone i nie można było ich przesunąć. Może te objawy coś komuś powiedzą i pomoże mi uruchomić to ustrojstwo.

Drodzy użytkownicy tego forum. Może ktoś jeszcze zechce przekazać mi jakąś radę? Proszę.

Mikun - dzięki za pochylenie się nad moim problemem. W swoim poście napisałem, że był jeden moment, że urządzenie mi zadziałało. Laser punktowo świecił. strzałkami uruchamiałem silniki i prowadnice. Wszystko działało - przez jeden wieczór. Następnego już nie działało. Wiem o włączeniu, wiem o kłódce, wiem o przycisku sprawdzającym świecenie. Owszem klikam w przycisk i jego kolor zmienia się tak, jakby laser świecił i wszystko działało, a jednak nie świeci. I ciągle nurtuje mnie pytanie - dlaczego raz przez jeden wieczór wszystko działało, a później już nie. Pozdrawiam.

Podłączony jest do normalnego - stacjonarnego komputera. O co chodzi z tą komutacją? Proszę wybaczyć pytanie. Ludzie po polonistyce mają małe pojęcie o takim czymś.

Dzień dobry wszystkim. Jestem nowym użytkownikiem tego forum mam na imię Ryszard i bardzo dziękuję za przyjęcie mnie do tego grona. Od kilku dni jestem "szczęśliwym" posiadaczem chińskiego lasera Ortur Laser Grawer Aufero (taka jest nazwa na Allegro) z głowicą LU2-4SF. Urządzenie jest o tyle proste, że przychodzi z elementami prawie złożonymi. Trzeba tylko skręcić ze sobą prowadnice (ramę), podłączyć kable, przykręcić głowicę i można zacząć przygodę. Nie wiem, czy nie jestem za stary na tę przygodę, bo teoretycznie wszystko powinno działać. U mnie nie chce działać. Od początku był zbuntowany i myślałem, że będzie do oddania, jednak za którymś razem jeden jedyny raz zadziałało, silniki uruchomiły się, laser świecił testy wychodziły. Następnego dnia już przestał działać. "Zaraza" ma w nosie komendy z programu GRBL. Nic go nie rusza. Może ktoś z forumowiczów ma jakiś pomysł, co powinienem zrobić, żeby cieszyć się tym wynalazkiem i wycinać wnukom różne cudeńka?