Jeśli jest monitoring, to pogadać trzeba z obsługą sklepu czy ochroną i przejrzeć nagranie.
Ale jeśli to działa w "zamkniętej pętli", nadpisuje poprzedni zapis w stosunkowo krótkim okresie czasu - trzeba się pośpieszyć.
Jednak pieniądze musiały pojawić się krótko przed Twoją tam obecnością, bo inaczej ktoś inny by je zauważył i zabrał; to wskazuje który moment nagrania trzeba przejrzeć.
Znaleziono 2 wyniki
Wróć do „Znalezione pieniądze”
- 29 kwie 2019, 10:56
- Forum: Na luzie
- Temat: Znalezione pieniądze
- Odpowiedzi: 9
- Odsłony: 1377
- 29 kwie 2019, 09:26
- Forum: Na luzie
- Temat: Znalezione pieniądze
- Odpowiedzi: 9
- Odsłony: 1377
Re: Znalezione pieniądze
Kilka ogłoszeń w pobliżu sklepu, w sklepie także i uprzedzić (poprosić) obsługę żeby - w przypadku pojawienia się kogoś, kto pyta o zgubione pieniądze - poinformowała pytającego o tym, że ktoś je znalazł i podała numer Twojego telefonu lub pokazała ogłoszenie.
Myślę, że najbezpieczniej byłoby podać na ogłoszeniu numer telefonu - wstępna telefoniczna weryfikacja polegałaby na zapytaniu o wysokość sumy zgubionych pieniędzy i jakie były nominały.
Dmuchając na zimne, dla bezpieczeństwa można spotkać się potem w owym sklepie (albo przeprowadzić przekazanie pieniędzy przy innych nieprzypadkowych świadkach).
Jeśli jednak nikt się nie zgłosi lub nie będzie potrafił odpowiedzieć prawidłowo na pytania - można oddać (oficjalnie, z pokwitowaniem) np. do hospicjum dla dzieci.
To tylko jeden z pomysłów, można wytypować inne instytucje - ale akurat mnie chore dzieci zawsze najbardziej "ruszają".
PS: Rzeczywiście, mogą być telefony od cwaniaczków - myślałem o tym także, to ryzyko. Może napisać na ogłoszeniu, że informacja (nr. telefonu) u obsługi sklepu - a tam ładnie poprosić o wstępną weryfikację
(pijaczyna, lump, włóczęga, narkoman itp.)
Email to dużo bezpieczniejsze rozwiązanie, ale starsza osoba może mieć trudność z kontaktem; można połączyć oba sposoby (email na ogłoszeniu, numer telefonu u obsługi sklepu).
PSII: Miałem podobną przygodę, wypadło mi 50zł (zaledwie
) na podłogę w zaprzyjaźnionym sklepie - że coś mi brakuje, zorientowałem się wieczorem. Następnego dnia ekspedientka się śmieje i pyta: "Nie zgubił pan czegoś?"
"Rzeczywiście, 50zł mi brakuje".
A ona mówi: "Jakaś dziewczynka znalazła wczoraj na podłodze i oddała mi, pomyślałam że to Pańskie... o, właśnie wchodzi do sklepu!"
Patrzę: wchodzi śliczna czternastolatka, okazała się gimnazjalistką mieszkającą w sąsiedztwie - wcisnąłem zawstydzonej podziękowaniami dziewczynce (bo nie chciała!) 10zł znaleźnego.
Przywrócił mi ten przypadek dużo utraconej wiary w dzisiejszą młodzież
, i między innymi choćby dlatego - gdybym znalazł pieniądze - szukałbym właściciela lub oddał na jakiś szczytny cel. Gdybym sobie samemu zostawił, chyba parzyłyby mnie w palce.
Myślę, że najbezpieczniej byłoby podać na ogłoszeniu numer telefonu - wstępna telefoniczna weryfikacja polegałaby na zapytaniu o wysokość sumy zgubionych pieniędzy i jakie były nominały.
Dmuchając na zimne, dla bezpieczeństwa można spotkać się potem w owym sklepie (albo przeprowadzić przekazanie pieniędzy przy innych nieprzypadkowych świadkach).
Jeśli jednak nikt się nie zgłosi lub nie będzie potrafił odpowiedzieć prawidłowo na pytania - można oddać (oficjalnie, z pokwitowaniem) np. do hospicjum dla dzieci.
To tylko jeden z pomysłów, można wytypować inne instytucje - ale akurat mnie chore dzieci zawsze najbardziej "ruszają".
PS: Rzeczywiście, mogą być telefony od cwaniaczków - myślałem o tym także, to ryzyko. Może napisać na ogłoszeniu, że informacja (nr. telefonu) u obsługi sklepu - a tam ładnie poprosić o wstępną weryfikację

Email to dużo bezpieczniejsze rozwiązanie, ale starsza osoba może mieć trudność z kontaktem; można połączyć oba sposoby (email na ogłoszeniu, numer telefonu u obsługi sklepu).
PSII: Miałem podobną przygodę, wypadło mi 50zł (zaledwie

"Rzeczywiście, 50zł mi brakuje".
A ona mówi: "Jakaś dziewczynka znalazła wczoraj na podłodze i oddała mi, pomyślałam że to Pańskie... o, właśnie wchodzi do sklepu!"
Patrzę: wchodzi śliczna czternastolatka, okazała się gimnazjalistką mieszkającą w sąsiedztwie - wcisnąłem zawstydzonej podziękowaniami dziewczynce (bo nie chciała!) 10zł znaleźnego.
Przywrócił mi ten przypadek dużo utraconej wiary w dzisiejszą młodzież
