Przy końcu walcowego trzpienia o średnicy 8mm zatoczyłbym bardzo delikatny rowek o kącie np. 120°, na głębokość kilku dziesiątych milimetra i w odległości ~1,2mm od końca (zależne jest to od tego, jak głębokie jest gniazdo).
Tak przygotowany element wcisnąłbym w gniazdo - kolejną czynnością byłoby zablokowanie go w gnieździe.
To zaś zrobiłbym specjalnie wykonaną, hartowaną tulejką o średnicy wewnętrznej o 0,1mm większej od średnicy walca i końcówce "roboczej" wykończonej promieniem (R≈1mm) albo pryzmą (pryzemką

Tulejkę trzeba nasunąć na wprasowany walec i osiowo puknąć lekko młotkiem, ale z wyczuciem - albo użyć prasy, ale jakiej siły statycznej użyć, trudno mi powiedzieć; ja użyłbym młotka "precyzyjnego"

Materiał popłynie nieco do środka i zaciśnie się dookoła walca, mocując trzpień dzięki wykonanemu rowkowi. Lekko go dobić i poprawić znowu tulejką+młoteczkiem.
Niestety, ubocznym efektem (owszem, niepożądanym ale według mnie jak najbardziej do przyjęcia) będzie mały dookólny promieniowy rowek wokół podstawy zamocowanego trzpienia zatrzasku; będzie jednak całkiem ładny i równy, a oksyda w zasadzie nigdzie nie powinna zostać uszkodzona (wizualnie, bo fizycznie - tak, więc można poprawić ją wspomnianym preparatem "na zimno", choć odporność takiej oksydy na korozję jest bardzo iluzoryczna).
Ale wystarczy też posmarować to miejsce smarem silikonowym, doskonale zabezpiecza przed korozją, a jego warstewka w takim zakamarku będzie się długo utrzymywała.