Natomiast krótką przerwą w zasilaniu transformatora też bym się specjalnie nie przejmował. Owszem, można to zrobić super. Ale jakim kosztem? I co to jest "krótki czas podtrzymania"? Przecież napięcie w sieci jest sinusoidalnie przemienne i do tego zazwyczaj trochę odkształcone. Nie da się łatwo w milisekundę stwierdzić, czy napięcie właśnie zanikło, czy nie. A poza tym musisz pamiętać, że przekaźnik komutuje w co najmniej kilka milisekund. Nawet miniaturowy przekaźnik kotwicowy potrzebuje ze ćwierć okresu sieci żeby się właczyć a wyłączyc jeszcze dłużej. Jeśli dasz większy przekaźnik instalacyjny, to będzie jeszcze dłuższy czas. Tak więc np zanik sieci na pół okresu, co niewątpliwie będzie prowadziło do podmagnesowania rdzenia trafo, jest praktycznie nie do uniknięcia.
Generalnie tym aspektem bym się nie przejmował.
Softstarty przekaźnikowe, to rozwiązania toporno-chamskie, ale skuteczne. Nie tylko przy włączaniu transformatorów, z resztą. Przynajmniej dopóki przekaźnik się nie upali a wraz z nim wszystko

Bardzo ważne jest też wybranie przekaźnika z odpowiednim materiałem styków(!).