Przepraszam: był sklep dla wędkarzy!

No, PRL-u. Małe miasto z małym przemysłem. Filie zakładów centralnych, zawsze ostatnie do wodopoju. Przemysł w którym nie było deputatów i świąt branżowych obchodzonych przez najwyższe władze partyjne i państwowe. Na urlopy pracownicy też dostawali zakwaterowanie w najgorszych norach. Pracownicy "umysłowi" nie mieli lepiej.
Wymaga, ale nie z zakresu modelarstwa czy lotnictwa, tylko automatyki i algorytmów regulacji. I nawet jak się "samemu robi", to w praktyce kończy się na algorytmach z internetu do jakichś arduinów i innego badziewia