Pneumokok pisze:I od tej pory w obecnej firmie patrzą sie na niego krzywo i w razie czego jest pierwszy do wypi-er-dole-nia z pracy, bo "przecież i tak chce stąd odejść".
O właśnie i tu podałeś jak działa to drugie pytanie!
Jeśli ktoś ma słabiutką pozycję w swojej firmie, boi się że wyleci, to odpowiedzi na pytanie, kto mógłby potwierdzić jego kwalifikacje nie da, bo się będzie bał. No ale przy okazji pokaże, że okno można przy nim otwierać, nie orzeł, nie wyleci.
Jeśli ktoś jest naprawdę dobry, to w firmie, w której pracuje zaczną się zastanawiać, czy rzeczywiście mogą sobie pozwolić na jego odejście i zamiast jak piszesz
wypi-er-dole-nia z pracy może skończyć się podwyżką pensji.
Przy okazji, sam tą metodę kiedyś stosowałem i rozmowa przebiega wówczas najczęściej w ten sposób:
"Jesteśmy firmą, w której mógłby sobie dorobić wasz pracownik. Mamy kilkanaście godzin w miesiącu wolną maszynę i chcielibyśmy go na zlecenie zatrudnić w weekendy. On mówi, że możecie potwierdzić jego umiejętności, czy rzeczywiście można powierzyć mu taką pracę?"
Oczywiście telefon ma być stacjonarny, możliwy do sprawdzenia! Bo komórkę do kumpla, udającego kierownika każdy podać może.