Roman, właśnie napisałem - udowodniono, że szkodzi na żaby i że nie truje pszczół. Nie udowodniono, że szkodzi ludziom. To, że czegoś nie udowodniono, nie znaczy, że tego nie ma. Oczywiście jest mnóstwo badań, wiele z nich w toku. Nie są prowadzone dla sensacji, ale żeby podjąć decyzję, ewentualnie wprowadzić coś podobnego o mniejszym spektrum szkodliwości. Nie można wykluczyć, że firma, obracająca niewyobrażalnymi pieniędzmi (oni nie za herbicydy, ale za modyfikowane rośliny majątek zgromadzili) korumpowała polityków, kombinowała z wynikami badań.
Problem w tym, że jeśli coś nie jest uznane za szkodliwe oficjalnie, to znaczy, że szkodliwe nie jest.
Druga strona medalu, to czym to świństwo zastąpić? To tak, jak z konserwantami. Nie da się wyprodukować przemysłowo żywności bez konserwantów, bo przydatność do spożycia byłaby tak niska, że produkt psułby się czasem jeszcze przed wystawieniem na półkę, byłby drogi, tylko dla nielicznych. A co z resztą, której nie stać na świeże?
Właśnie, żywność należy produkować tanio i w dużych ilościach, najlepiej jeszcze ładną. Kogo stać na "bio" (sam wiele bio kupuję), to może mieć bio, ale dla wielu liczy się cena. I co wtedy? Jak będą chwasty, to zbiór będzie mniejszy, stąd poszukiwania środka "jeszcze akceptowalnego", który być może szkodzi, ale na pierwszy rzut okiem tego nie widać. Później udowadnia się, że coś szkodzi, wycofuje się, by wprowadzić coś, co - nie oszukujmy się - też szkodzi, tylko mniej.
Jeszcze jedno. Czasem trudno jest zdiagnozować, co tak naprawdę szkodzi. Czasem są to reakcje, zachodzące pomiędzy określonymi grupami związków. Ot trywialny przykład. Ogórki, które zawierają askorbinazę. Podobno askorbinaza z łyżeczki soku z świeżych ogórków niszczy witaminę C w trzech litrach soku pomidorowego. Dlatego do łączonych sałatek tylko kiszone, wtedy nie szkodzą.
Pytanie, w jakich środowiskach szkodzi aluminium, w jakich szkodzą związki używane w przemysłowym rolnictwie, czemu wycofano przepis o mleku dla spawaczy i innych pracujących w ciężkich warunkach? Dokąd nie będzie wiarygodnych jednoznacznych badań, dotąd będzie dowolność interpretacji.
I na koniec. Chińczycy i tak będą toto produkować, z wielkimi rzekami będzie to spływać do oceanów, a my będziemy to żreć nie tylko w rybach. I tu jest problem, że niektórzy, widząc problemy z plonami proponują zwiększenie importu z krajów trzecich. No tak, tylko czy chodzi o to, żeby u nas było czysto, a podtruwanie nas zostawiamy sąsiadowi?
Ano właśnie.