akurat napisanie programu, który generuje kody ISO z DXF-a to trywialna sprawa. Problem w tym, że DXF DXF-owi nie równy. Po prostu gość zrobił najprawdopodobniej najprostszą sprawę - w DXF-ie może być tylko jedna polilinia, z jakiegoś autocada. Klika takich programów od dawna było znanych, właściwie to nawet nikt dziś nie wie, kto pierwszy wpadł na ten pomysł. Obecnie niektórzy nawet takie coś sprzedają (fajne do tokarek, np.
http://www.fahrenhorst.de/cnc/dxfpilot.htm ) - jest trial chyba 3 tygodnie.
Oczywiście programik numerujący poszczególne linie to już chyba niejeden chłopak przed mutacją obecnie umie napisać. Tu się nie ma czym chwalić.
Ja kiedyś jeszcze miałem program, który mi skalował kształt. Po prostu rozciągał ścieżkę (np. współrzędne XY) o zadaną procentowo wartość. Jak freza odpychało, to czasem taka proteza potrafiła się przydać. Ale żeby się tym chwalić.
No i sam raczej nie używam notatnika. Lubię wszelkie, również darmowe edytory, które mają możliwość podświetlania składni, porównywania wersji programów, czy włączania makr (choćby przenumerowujących wiersze, usuwające spacje (czasem trzeba), czy współpracujące z terminalami. A są takie, co najmniej klika takich znam.
Wszystko zależy od specyfiki produkcji. Jeśli w całym zakładzie robi się te same elementy w wielkiej masówce, to pewnie, że programista może przysypiać i obsługiwać kilkaset maszyn. Problem jest, gdy się robi prototypy. Wówczas taki programista po prostu takiej roboty nie przyjmie.