Panowie, może zacznijcie od tego, jak taka fuzja jąder wygląda. Po pierwsze do reakcji bierzemy wodór, w postaci mieszanki deuteru i trytu. I te dwa izotopy trochę podgrzewamy. Trochę, czyli gdzieś do temperatury około 100 mln stopni Celsjusza. Całość jest zamknięta (jak to plazma) w komorze magnetycznej.
No i co dalej? Ano wkurzone atomy trytu tak reagują, że z atomów, w których w jądrze był jeden proton i dwa neutrony (tryt) nagle powstaje coś, co ma dwa protony, a więc już wodorem nie jest, tylko helem.
I w tej reakcji mamy jako efekt fuzji
hel i elektron, w postaci promieniowania beta. Właśnie, promieniowanie beta, z którym sobie łatwej poradzić, a nie to szkodliwe gamma.
I teraz sedno rozważań. Z 1 kilograma paliwa termojądrowego uzyskujemy tyle samo energii, co z 10 tysięcy ton paliw kopalnych. Niedużo tego trytu potrzeba, problem z tym, że wytwarza się go z użyciem litu. Jakby ktoś chciał poczytać jak, to ty jest materiał sprzed 50 lat:
https://inis.iaea.org/collection/NCLCol ... 061168.pdf - po polsku! Tule że lit potrzebny jest też w bateriach. No ale może udałoby się wytwarzać tryt ze zużytych baterii samochodowych? Do przemyślenia.
Czy można hel wypuścić do atmosfery? A może w inny sposób wykorzystać? Chyba można, bo to gaz neutralny.
No więc teraz pytanie, o czym koledzy tak naprawdę piszą?