Problem jest taki, że z jednej strony jest bardzo dużo osób bezobjawowych, nikt nie wie tak naprawdę ile, a z drugiej jakiś nieduży % z tych zakażonych (oraz procedury) najzwyczajniej w świecie zatkał szpitale, a służba zdrowia stała się fikcją. Niedawno do mnie dotarło, że w sumie jakiś głupi wypadek w obecnych warunkach wymagający szybkiej hospitalizacji może być tragiczny, bo karetka będzie jeździć jak oszalała po szpitalach, albo trzeba będzie czekać na nią godzinę.
Do tego dokładamy manipulowanie statystykami, szczucie przez media i mamy to co mamy. Durne przepisy bez podstawy prawnej, pozamykanie biznesy wg kryteriów wziętych nie wiadomo skąd (wiecie, że taniec jest w tym momencie traktowany jako sport i wszystkie szkoły czy kluby działające w takiej branży mogą działać...? jak to się ma do fitness albo do siłowni... a na siłowniach wszyscy nagle trenują do zawodów). No i do tego rząd, którego stanowisko jest bardzo elastyczne w zależności od tego, co można ugrać w danej chwili. W przyszłym roku podwyżka ZUS (bo przecież średnie wynagrodzenie wzrosło)

Tu nie ma żadnego planu, nigdy go nie było i nie będzie. Wszystko leci na żywca, dzisiaj otwieramy, za 2 tygodnie zamykamy, powiemy dzień przed. Nawet jakby premier wygłosił dzisiaj przemówienie składające się tylko z prawdziwych informacji to i tak nikt mu już nie uwierzy. To samo się tyczy wszystkich ekspertów z dziedziny ochrony zdrowia.