Zaś kolejny utwór "uczy manier"... świat na różnych szczeblach jest taki sam, nie musisz nawet narozrabiać żeby usłyszeć 'try again tomorrow'. I o ile jest to wspaniała motywacja dla dzieciaka w wieku przedszkolnym - spróbuj jutro, jutro ci się uda, tak w dorosłym życiu każdy wie co to znaczy, niezależnie czy mówi to do nas szef, polityk czy nasza kobieta która już nas nienawidzi i buja sie z innym... no i weź tu się w tym świecie dostosuj jak człowiek wie że ma racje a inni nie, ale jak się nie dostosujesz to nie będziesz miał kasy.
Dodane 11 minuty 26 sekundy:
hegmannkris pisze:Co myślisz o piosenkach Boney M?
Nie było takiej grupy, był tylko frank farian i epizody w jego życiu oraz sztukmistrzostwo i spektakl i za każdym razem to samo - nabieranie ludzi na muzykę - nie wiem czy końcowy efekt był świetny - muzyka rozbija się zawsze na koniec o gusta, ale zawsze skuteczny - zresztą chłop miał talent do muzyki... i ostatecznie tak jak świat potraktował jego, to i on w wzajemności potraktował świat tak samo. Nie chcę napisać że był nikczemny - ale jeśli był to był też pewnie jednym z niewielu ludzi, dla których nikczomność była zarazem hobby, pracą i celem w życiu - i jeszcze dostawał za to pieniądze.


Jak dziwne jest to, że w jednym przypadku ludzie nie pozwolą sobie, żeby ktoś np śpiewał z dubbingu na koncercie, ale dopuszczają do siebie świetność zespołu w którym np. Bobby Farell w ogóle nie śpiewał bo nie potrafił, i co dziwne, niby to gimnastyka była na scenie dodatkiem a trzymał mikrofon i robił za piosenkarza - a było zupełnie odwrotnie. Sprawa do przemyślenia pozdro - melodyjki mają fajne - Frank był od strony muzycznej super - jako człowiek już nie bardzo - jego typowani wykonawcy często kończyli w psychicznym dołku, no i skomercjalizował muzykę robiąc z niej maszynę do zarabiania pieniędzy bez żadnych sentymentów. Ale takich gangsterów bylo wielu - jednym z gorszych był james brown, nie płacił za prawa autorskie i takie tam cuda, łupy tylko dla siebie i wyzysk utalentowanych ludzi - więcej by się nazbieralo ale u browna bobby farrel nie miał by racji bytu - tam musiał być muzyk słuch absolutny rytm i jakość, a u fariona - to bareja co z bezdomnego zrobiłby gwiazdę;) Zresztąn nawet Waters nie chcial zapłacić uczciwie za The Great Gig In The Sky - chociaż tematyka w dużej mierze byłą o tym jaki to świat okrutny i jak to wodzowie doprowadzają do wojen i nienawiści itp
