Dwadzieścia lat temu ludzie naprawiali panewki w polonezach "na żyletkę", a czterdzieści lat temu skrobali panewki ręcznie
Co się nie da... Wszystko się da tylko czasami trzeba chwilę pomyśleć
blasterpl pisze:Gniazdo jest wybite w elipsę , nie ma możliwości złapania idealnie osi gniazda. W takim silniku wystarczy , ze ucieknie ci wymiar o 0.01mm i będzie katastrofa .
Teoria rodem z NASA albo kolega pracował w serwisie pod tytułem "nie da się trzeba kupić nowe"...
Niejeden motocykl czy quad wyczynowy (zawodniczy) naprawiałem i jakoś jeździły i wygrywały

Niejeden silnik jawy żużlowej był naprawiany z dokładnością - jaką teraz nazywają "odpadem produkcyjnym" i chodził długo

0,01mm to mit... Jakoś nigdy nie zauważyłem żeby gniazda były szlifowane co do mikrona... Ba w wyczynowych KTM na gniazdach łożysk nieraz jeszcze było widać ślady po frezie
kudii pisze:Da sie to zrobić jakoś bez rozbierania silnika na części pierwsze ?
Niestety bez rozpołowienia nie da rady
IMPULS3 pisze:Przecież skladasz 2 kartery do kupy i wzorujesz się na tym dobrym. A jak ma być jeszcze lepiej to roztaczasz obydwa razem i masz idealnie.
Albo łapiesz wymiary na dobrym karterze wzorując się odległością od punktów wspólnych obu karterów jak na przykład kołki ustalające bądź inne gniazda łożysk...
Kwestią pozostaje tylko opłacalność takiej operacji... Kiedyś się to robiło bo nie było wyjścia. Teraz koszt regeneracji kartera może być zbliżony do zakupu używanego w idealnym stanie...