Znaleziono 1 wynik

autor: juzwa1
17 sty 2021, 10:46
Forum: Na luzie
Temat: Jedna jaskółka... ale może idzie ku lepszemu?
Odpowiedzi: 140
Odsłony: 7046

Re: Jedna jaskółka... ale może idzie ku lepszemu?

Przeczytałem cały temat i jak zwykle z początkowych "konkretów" jest już z 9 stron rozmydlonego tematu.

Jako że mam trochę do czynienia z szkolnictwem zawodowym napisze jak to się odbywa i na co uczeń może liczyć od państwa i od zakładu.
Obecnie jest kilka szkół dobrze wyposażonych w park maszynowy i kadrę nauczycielską. Wszystko byłoby pięknie gdyby nie kwestia dostania się do takiej szkoły. Np. żeby dostać się do szkoły w branży stolarskiej trzeba mieć minimalną średnią 4,9. Mowa o szkołach nie państwowych a i tak biorących pieniądze od państwa na kształcenie ucznia. Szkoły wielozawodowe ( państwowe) to inna bajka. Uważam że powinny być zlikwidowane a kształcenie ucznia scedowane na wyselekcjonowane zakłady rzemieślnicze z tym że uczeń powinien mieć dalej ciągłość w kształceniu państwowym. Ciągłość dałaby mu możliwość dalszego kształcenia np. w technikum po zdaniu egzaminu czeladniczego. Obecnie nie ma takiej możliwości.
Strona zakładów. Obecnie na rynku większość firm jest prowadzona przez osoby bez wykształcenia zawodowego w danym kierunku. Mówię o branży stolarskiej ale tyczy to się większości branż. Potem mamy sytuację że uczeń po trzech latach " nauki" zawodu perfekcyjnie lata po browary i fajki. Pięknie sypie odpady do kotłowni. Większość firm to " meblarze" najniższych lotów od płyty wiórowej bez parku maszynowego i wiedzy. W hurtowni zamówi formatki oklejone, wywiezie uniwersalnym samochodem rodzinno- firmowym VW Sharan , potem to skręci u klienta, nie wystawi faktury czy rachunku . Ci co nazywają się "stolarzami" kupują surowiec na składzie , wykonują wyrób z drewna mokrego , łączonego na śruby czy kołki bo nie mają wiedzy i parku maszynowego na wykonanie porządnej roboty.
Młodzi ludzie którzy poszli do takich partaczy na naukę zawodu mają stracone trzy lata życia. Startują do egzaminu czeladniczego i sa w szoku że meble wykonuje się jeszcze z innego surowca niż płyta wiórowa i MDF.
Jak na egzaminach czeladniczych i mistrzowskich oceniam wiedzę kandydatów to powiem Wam że przerażenie mnie ogarnia do jak beznadziejnego poziomu można było doprowadzić rzemiosło i szkolnictwo.
Także nie czepiajcie się komuny bo akurat rzemiosło za komuny stało dobrze. To akurat też pamiętam.

Drugim problemem jest szkolnictwo państwowe. Brak jakiejkolwiek odpowiedzialności za nauczanie. Wyłudzanie setek milionów rocznie z budżetu państwa na fikcyjną naukę. Szkoła ma totalnie w du*** czy uczeń wyniesie jakąkolwiek wiedzę ze szkoły , liczą się pieniądze z MENu.Proceder jest banalnie prosty, około czerwca przychodzi " uczeń" do rzemieślnika z karteczką ze szkoły w celu podstemplowania mu że będzie miał praktyki w danym zakładzie. Rzemieślnik podstempluje i tyle widzi " ucznia" . Uczeń zanosi karteczkę do szkoły i zostaje przyjęty. Pani dyrektor jest ucieszona bo jej zależy na jak największej liczbie uczniów. Uczeń ani razu nie pojawia się w szkole ale zostaje zgłoszony przez szkołę do MENu jako uczeń wpisany na listę . Szkoła otrzymuje z MENu pieniądze za kształcenie ucznia w wysokości prawie 9500 za rok szkolny. Potem uczeń zostaje skreślony z listy szkolnej ale kasa zostaje. Gdyby ten proceder zlikwidować to można by doinwestować kilkadziesiąt szkół w Polsce i zrobić z nich szkoły wysokich lotów. Szkole nie zależy na poziomie nauczania tylko na kasie z MENu żeby utrzymać kadrę nauczycielską o znikomym poziomie wiedzy. Szkoła wielozawodowa obecnie nie ma ŻADNEGO przedmiotu zawodowego a kształci w wielu zawodach. Najlepsze jest to że nie ma żadnego przedmiotu zawodowego a godzin nauczania w szkole jest prawie dwa razy więcej niż zawodu u rzemieślnika. Gdyby pieniądze dostawali po zdaniu egzaminu czeladniczego to dopiero by się przykładali do prowadzenia zajęć.

W 2019 roku na spotkaniu wigilijnym w Izbie Rzemieślniczej był zaproszony człowiek z MENu. Piękna jego przemowa o nowych szkołach branżowych , doinwestowaniu szkolnictwa , wysokim poziomie nauczania itp. itd. Podarł się przykładem szkoły z branży elktro-energetycznej. Wysłuchałem piania tego urzędasa i wziąłem sobie go na celownik. Podszedłem do niego i zacząłem dyskusję , oczywiście po dwóch minutach jego piania i stwierdzeniu że w szkolnictwie jest OK i nie za bardzo jest co zmieniać ba szkoła jest super wyposażona zadałem mu pytanie - Rozumiem że 90% szkół z kierunku elektrenergetycznego jest tak wyposażona , to ile jest w Polsce takich szkół a ile tak wyposażonych . Okazało się ze jest 24 takich szkół a tylko 2 tak wyposażone i to nie przez Państwo tylko przez prywatne firmy ( konsorcja) które wyposażyły te szkoły w sprzęt i kadrę dodatkową żeby kształcić uczniów od razu dając im gwarancję zatrudnienia po skończonej szkole.
W marcu 2020 byłem na spotkaniu z Panią Minister od rozwoju. Plan naprawy szkolnictwa zawodowego , jego usprawnienia, i poderwania rzemieślników do kształcenia zawodowego wyglądał następująco.
Przez tyle lat rządów PO i kooperantów nikt rzemieślnikami się nie zainteresował ale teraz my ( jedyna i słuszna partia rządząca) Wami się zainteresujemy ale tylko gdy my będziemy rządzili bo jak my nie będziemy rządzili to znowu nikt wami nie będzie się interesował.
Potem przemawiali Burmistrz, szef Urzędy Pracy , i inni nieproduktywni aż doszło do przemowy dyrektorki szkoły wielozawodowej która stwierdziła że " szkoły wielozawodowe to podstawa kształcenia przyszłej wysokiej jakości kadry zawodowej wyróżniającej się na tle innych państw UE. " Jak to usłyszałem to aż parsknąłem śmiechem. Odczekałem aż można było zabrać głoś od razu zadałem pytanie pani dyrektor " - Proszę mi powiedzieć jakie przedmioty zawodowe są w szkole w kierunku stolarz". odpowiedż- "-yyyy eeee aaaaa nie ma żadnych" Ja- " Rozumiem że w ten sposób osiągniemy tą super jakości kadrę zawodową" chwila ciszy i tępa dyrektor żeby się jakoś ratować wali tekst " - "Ale ja nie mam środków na zatrudnienie wysoko wykwalifikowanego człowieka do nauki zawodu" więc mówię do niej Ja "- Czyli jak przychodzi uczeń na naukę do szkoły to Pani Dyrektor mówi do niego , słuchaj ja nie mam środków żeby zatrudnić kogoś z wiedzą żeby Ci przekazał teorię zawodową i dlatego nic u mnie w szkole się nie nauczysz." Cisza niesamowita i po dłuższej chwili Pani Dyrektor zaczyna nabierać powietrza ale jej powiedziałem Ja" - lepiej czasami zamilczeć niż dalej się pogrążać". Oczywiście dowiedziałem się że najlepszy system jaki wprowadzono to 500 + a już niedługo wybory (majowe) i od nas zależy czy będą z nami gadać czy nie.
Akurat przygotowałem się do sprawy 500+ i podpierając się danym GUS obaliłem zalety tego systemu mówiąc Pani minister że to są dane ich instytutu.
Ogółem rzecz biorąc powiem Wam krótko. Szkolnictwo państwowe ma w du*** szkolnictwo zawodowe ich nie interesuje program nauczania tylko zapewnienie etatów dla kilkudziesięciu tysięcy nauczycieli niskich lotów . Nie liczcie na jakieś radykalne zmiany . Obecne proponowane zmiany to są zmiany w stylu , zmienimy nazwę ze szkół zawodowych na branżowe i już mamy szkolnictwo zawodowe naprawione.
Młodzież jest coraz bardziej tępa i leniwa. Szuka życia bez najmniejszego wysiłku i po linii prostej.
Jedynym sposobem uzdrowienia systemy nauczania i władzy jest powołanie systemu że urzędnikiem można zostać tylko w przypadku np. po minimum pięcioletniej pracy w firmie prywatnej. Wtedy każdy znałby problemy dołu i góry oraz pełna i bezwzględna odpowiedzialność materialna.
Znam system szkolnictwa zawodowego w Niemczech ale to inna bajka.
Mam nadzieję że kiedyś powróci stare rzemiosło ....

Wróć do „Jedna jaskółka... ale może idzie ku lepszemu?”