Znaleziono 7 wyników

autor: mc2kwacz
05 maja 2016, 22:31
Forum: Na luzie
Temat: Jak to dalej będzie wyglądać?
Odpowiedzi: 17
Odsłony: 1078

Po raz kolejny powtarzam, że pitolisz bez pojęcia.
Żeby zrobić magistra, potem doktorat potem habilitację, trzeba się napracować. Nie zrobisz pracy w terminie, nie będziesz miał jakiegoś tam dorobku - wylatujesz z uczelni. Tak było od kiedy pamiętam i nadal tak jest.
Mnożenie ludzi z tytułami odwrotnie - zmniejsza prestiż tego tytułu. Nic co powszechne nie jest prestiżowe a masowość drastycznie obniża poziom. Obecnie doktor ma mniejszy prestiż niż magister 25 lat temu. Już nie wspominam nawet o jakichś "naukowcach" z Psiej Wólki czy innych Siedlec, bo nawet klawiatury szkoda. Właśnie po to, żeby oddzielić całe to tatałajstwo pchające się na uczelnie od w miarę sensownych kandydatów, wprowadzono studia inżynierskie bez tytułu magistra na końcu. Dla takich słabosilnych umysłowo, żeby mieli ten upragniony papierek z napisem "inż." pozwalający z urzędowym błogosławieństwem siedzieć w biurze i obsługiwać autocada.
Wcześniej takie obostrzenia były tylko dla zaocznych, którzy szli lub zakłady pracy ich wypychały na uczelnię, żeby zrobili dyplom pozwalający na kontynuowanie "kariery" w firmie. Ponieważ ogólnie było wiadomo, że wartość zaocznych magistrów była ułamkiem magistra dziennego, więc wyraźnie zaznaczano że "studia zaoczne".

Kiedyś, jak po dobrej uczelni miałeś dyplom na pięć, to znaczyło bardzo wiele. Także dla pracodawców zachodnich. Do tego stopnia że sami przychodzili. W tej chwili nawet nasze najlepszy uczelnie są gdzieś na odległych pozycjach światowych rankingów i pies z kulawą nogą się absolwentami nie interesuje. Chyba że w ramach stosunkowo taniej i mało wymagającej siły roboczej. Albo jeśli ktoś czymś zabłyśnie. Bo przecież utalentowanych ludzi procentowo mniej nie jest. Tyle że więcej też nie.
autor: mc2kwacz
05 maja 2016, 20:36
Forum: Na luzie
Temat: Jak to dalej będzie wyglądać?
Odpowiedzi: 17
Odsłony: 1078

W ogóle nie rozumiesz o co w tym chodzi. Wypowiadasz się jak baba spod dzwonnicy której przyszło rozmawiać o lądowaniu na Księżycu.
Tytuł profesorski to zwieńczenie kariery naukowej. Otrzymuje się go (albo nie) na pewnym etapie pracy naukowej, odpowiednio owocnej. Tytuł ten jest uznaniowy w odróżnieniu od niższych, które trzeba "wypracować" w konkretny sposób.
Odkryć w ogóle jest mało i są rzadkie a odkrycie "wielkie" są niezmiernie rzadkie. Na przeciętnego naukowca wypada jakiś promil przeciętnego odkrycia. Czy to by miało oznaczać, że nie ma być doktorów, docentów i profesorów?
Wielu z nich nigdy nic ważkiego nie dokona ale praca większości z nich jest ważna i posuwa wiedzę naprzód, jest podłożem dla takich rzadkich odkryć. Bez nich i ich pracy nie byłoby praktycznie żadnego postępu.

Tak, zgadza się, statystyczny pracownik naukowy na marnej uczelni jest mniej wartościowy od tego z dobrej uczelni. Mniej więcej proporcjonalnie. I tak samo absolwenci uczelni są albo nie są cenieni przez pracodawców. Cały czas mówię o średniej.
W niejednej firmie, jeśli starasz się o pracę na sensownym stanowisku i powiesz że skończyłeś powiedzmy Politechnikę Rzeszowską, równie dobrze mógłbyś powiedzieć że nic nie skończyłeś, bo od razu Twoje podanie idzie na przemiał. Takie są fakty. Dlatego że przeciętny absolwent np Politechniki Rzeszowskiej w porównaniu z przeciętnym absolwentem np Politechniki Warszawskiej, jest niewart poświęcenia czasu na rozmowę z nim.
To jest normalne i działa na całym świecie, nie tylko w Polsce.
autor: mc2kwacz
05 maja 2016, 13:36
Forum: Na luzie
Temat: Jak to dalej będzie wyglądać?
Odpowiedzi: 17
Odsłony: 1078

Nie specjalnie rozumiem co miałby oznaczać "postęp technologiczny wśród profesorów". Ale pewnie dlatego że nie jestem spod Lublina :)
Za to
nie jest to wiedza tajemna tylko po raz kolejny kopiowana
jest oczywistą bzdurą. Nawet jeśli pasuje jak ulał do pracy "naukowej" na uczelniach rzeszowskich, kieleckich i lubelskich i innych podobnych dolnopcimskich, to zdecydowanie jest to margines. Choć szeroki czy nawet patologicznie szeroki.
Kluczowe kroki postępu dokonują się praktycznie wyłącznie dzięki naukowcom. Co nie znaczy że nie dzięki inżynierom. Bo każdy profesor (tytuł naukowy) od działki technicznej jest zazwyczaj także inżynierem (tytuł zawodowy techniczny). Pozostali wymyślają różne liczne pierdółki, ale rzadko dokonują przełomowego postępu. Jeśli się nawet to zdarzy, to jest to efekt przypadku.

Że Tobie i Tobie podobnym się pewne rzeczy w łepetynach nie mieszczą i w związku z tym są skazani na osiąganie mistrzostwa we wbijaniu gwoździ, to nie znaczy że cała ludzkość tak ma. Gdyby tak było, dziś nie byłoby nawet gwoździ.
autor: mc2kwacz
05 maja 2016, 01:53
Forum: Na luzie
Temat: Jak to dalej będzie wyglądać?
Odpowiedzi: 17
Odsłony: 1078

Niestety nie trzeba zastawiać misternych pułapek, żeby zawsze jakaś śnięta ryba się złapała :lol:
Jakbyście jeden z drugim wyżej nie zauważyli, nigdzie nie było napisane że KAŻDY mechanik, tokarz i dekarz to głąb. Bo niby jak by miała taka zależność działać w praktyce? Więc nie należy tego od razu brać do siebie :cool:
Z tego co zostało napisane wynika, że będąc głąbem można być bez problemu mechanikiem, tokarzem i dekarzem. Oraz uprawiać wiele innych zawodów, nazwijmy to "prostych".
Profesorem dla odmiany być się nie da, nawet wymęczonym.

Widzisz kilaf, i właśnie TAKŻE po to chodzi się do szkoły i nie śpi na lekcjach, tylko ćwiczy mózgownicę w trakcie i potem, żeby się przy byle okazji nie kompromitować się brakami w logice. Żebyś rozumiał co czytasz. Nie tylko dla własnej satysfakcji rozumienia cudzych myśli, lecz dlatego, że to jest w dorosłym życiu pełnym dokumentów i przepisów bardzo pomocne. Wręcz opłacalne. A nawet może Ci kiedyś skórę uratować.
autor: mc2kwacz
04 maja 2016, 21:12
Forum: Na luzie
Temat: Jak to dalej będzie wyglądać?
Odpowiedzi: 17
Odsłony: 1078

Do szkoły się chodzi TYLKO DLA TEORII. Ponieważ wiedza teoretyczna jest niezbędna dla posuwania cywilizacji naprzód. A o to chodzi w rozwoju, żeby każde następne pokolenie było przynajmniej ociupinę mądrzejsze od poprzedniego. A nie głupsze, bo to jest regres i nawrót do średniowiecza.
Do nauki praktyki żadnej szkoły nie potrzebujesz. Wystarczy znaleźć fachowca i załapać się u niego na czeladnika. Przy czym, jeśli ten fachowiec nie ma pojęcia o "teorii" rozumianej jako rzeczy których nie widać że są ale jednak istnieją i mają znaczenie, to taki fachowiec też na "mistrza" się nie nadaje.
Moja rada, którą kończę, jest następująca: chcesz być kimś więcej niż zwykłym głąbem mechanikiem samochodowym, spawaczem, dekarzem czy tokarzem, to ucz się wszystkiego co jest w szkolnych podręcznikach, także rzeczy których nie rozumiesz po co i na obecnym etapie nie wyobrażasz sobie ich przydatności.
autor: mc2kwacz
04 maja 2016, 19:53
Forum: Na luzie
Temat: Jak to dalej będzie wyglądać?
Odpowiedzi: 17
Odsłony: 1078

Mocno przeceniasz swoje możliwości skoro byle proste obliczenia i jest słabo.
Młody jesteś, nie chcę Cię kopać w podbrzusze, może jeszcze oleju nabierzesz. Ale raczej daj sobie spokój z tym studiowaniem w przyszłości z takim podejściem. Bo nawet na jakiejś gó.nianej politechnice rzeszowskiej trzeba się trochę przykładać i coś tam kojarzyć.
Chociaż kto wie, może za te parę małych lat takie pseudouczelnie w Kozich Wólkach będą dopłacać kandydatom żeby do nich łaskawie przyszli i podtrzymali sens istnienia.
autor: mc2kwacz
04 maja 2016, 18:52
Forum: Na luzie
Temat: Jak to dalej będzie wyglądać?
Odpowiedzi: 17
Odsłony: 1078

To jakiś żart? Z tym wybieraniem się na studia?:)
nie poświęcam dużo czasu na naukę, czasami wręcz nie poświęcam ani minuty, ale staram się jak najwięcej czerpać z lekcji
:lol:

Wróć do „Jak to dalej będzie wyglądać?”